Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szpital w Bełchatowie. Kłótnia lekarzy z dyrektorem przy pacjentach

Maciej Wiśniewski
Szpital w Bełchatowie. Dzisiaj doszło do spotkania lekarzy neurologów z pacjentami chorymi na stwardnienie rozsiane. Do rozmów włączył się także dyrektor placówki. Doszło do słownych przepychanek na temat konfliktu lekarzy z dyrektorem. Pojutrze upływa termin ich wypowiedzeń. Czy z początkiem listopada neurologia stanie?

Szpital w Bełchatowie. Do słownych przepychanek doszło w poniedziałek w sali konferencyjnej szpitala, gdzie lekarze z oddziału neurologicznego spotkali się ze swoimi pacjentami chorującymi na stwardnienie rozsiane. W zamyśle miało być to spotkanie informacyjne, podczas którego lekarze chcieli powiadomić pacjentów co się z nimi stanie, jeśli nie dogadają się z dyrektorem na temat nowych stawek godzinowych za pracę i z końcem października odejdą ze szpitala. Ale spotkanie przerodziło się w utarczki słowne między lekarzami, a dyrektorem, który przyszedł na spotkanie.

Dyrektor Paweł Skoczylas podkreślił, że neurologia jest deficytowa i przynosi szpitalowi straty, czym wywołał konsternację wśród kilkudziesięciu pacjentów, bo jak zasugerowali lekarze, to tak, jakby to właśnie pacjenci byli obciążeniem finansowym dla oddziału.

Przypomnijmy, że cały zespół neurologów pracujących na kontraktach, w tym ordynator dr Jacek Juryńczyk pod koniec września złożyli wypowiedzenia, których termin upływa 31 października. Chcą zmian zapisów w umowach kontraktowych.

- W tym momencie spór dotyczy jedynie pieniędzy - podkreślał na spotkaniu Paweł Skoczylas. - Dziwi mnie, że również kierownik oddziału deficytowego wnioskuje o takie podwyżki - dodał.

Obecnie neurolodzy na kontraktach zarabiają 62 zł brutto na godzinę. Chcą podwyżki do 75 zł. Dziś popołudniu miała odbyć się kolejna tura rozmów, w które włączył się także departament zdrowia Urzędu Marszałkowskiego, któremu podlega szpital. Jeśli nie uda się dojść do porozumienia, to z początkiem listopada funkcjonowanie oddziału stanie pod znakiem zapytania.

Na spotkanie przyszło kilkadziesiąt osób. To pacjenci chorzy na SM, czyli stwardnienie rozsiane. W szpitalu w Bełchatowie jest leczone nowoczesnymi metodami, które wielu pacjentom dają pozytywne skutki, z remisją choroby włącznie.

- Leczę się już 15 lat i poznałam różne oddziały w różnych szpitalach i wiem, że takiego jak ten w Bełchatowie, ze świecą można szukać - mówi pani Anita, która w trakcie leczenia się na SM urodziła dziecko, co zdaniem samych lekarzy jest dowodem, że program leczenia tej choroby wdrożony w Bełchatowie daje efekty. - Miewałam częste rzuty choroby, z niedowładem włącznie, ale branie leku to zastopowało. Przez pięć lat, zanim zdecydowałam się na dziecko, nie miałam żadnego rzutu - dodaje.

- Dzięki temu oddziałowi funkcjonujemy, ja już nie mogłam chodzić, ale dzięki leczeniu na tym oddziale, funkcjonuję w miarę normalnie - mówi pani Magdalena. - Nie wyobrażam sobie jeździć po lek do innego szpitala - dodaje pani Anita. - Poza tym, my tych lekarzy znamy, ufamy im. Możemy zadzwonić, a oni pomogą. Jesteśmy z nimi zżyci i nie chcemy po tylu latach zmian - dodaje.

Spotkanie zorganizowano, bo 18 października dyrektor polecił wezwać pacjentów objętych leczeniem SM do końca miesiąca i podać specjalistyczny lek tym, którzy mieli wyznaczony termin podania leku na listopad.

- Pan ordynator nie wywiązał się z tego polecenia służbowego - podkreślał dyrektor. Ale jak mówi dr Jacek Juryńczyk, ordynator neurologii, nie mógł tego zrobić, bo nie może pacjentowi podać leku w innym terminie, lub zbadać go wcześniej, a nie bezpośrednio przed podaniem lekarstwa. Tymczasem dyrektor Skoczylas twierdzi, że na takie rozwiązanie ma zgodę i NFZ i wojewódzkiego konsultanta ds. neurologii.

Dzisiaj z lekarzami spotkali się też związkowcy z kopalni. Jak mówi Wiesław Kisiel, przewodniczący rady powiatowej OPZZ, sytuacja niepokoi związkowców, bo pracownicy bełchatowskich zakładów, to też pacjenci szpitala i zależy im, aby komfort i standard leczenia był tutaj najwyższy. Tym bardziej, że kopalnia i elektrownia w znaczny sposób przyczyniły się do wybudowania i wyposażenia szpitala.

Jak mówi Marzena Więcek, lekarka z neurologii, lekarze we własnym zakresie dowiadywali się, czy inne placówki, w tym przede wszystkim neurologia w szpitalu Kopernika w Łodzi przyjmie pacjentów bełchatowskiego oddziału objętych programem leczenia SM. I raczej jest to wątpliwe, bo tamta placówka ma swoich pacjentów objętych programem.

Obecnie na oddziale neurologicznym przebywa 34 pacjentów. Co się z nimi stanie, jeśli nie uda się dojść dyrekcji do porozumienia z lekarzami i w środę oddział zostanie bez medyków? W większości to osoby po udarach mózgu. Leczenie trombolityczne tej przypadłości w bełchatowskim szpitalu daje pozytywne efekty. Jednak jeśli porozumienia nie będzie, to pacjenci z udarem będą musieli jechać do Łodzi. A w tym leczeniu liczy się czas.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto