Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skra pokonała Zenit, ale medalu nie będzie

Paweł Hochstim
Winiarski nie może pogodzić się z porażką w złotym secie
Winiarski nie może pogodzić się z porażką w złotym secie fot. CEV
- Nie mam wątpliwości, że to była nasza najlepsza edycja w Lidze Mistrzów. I tym bardziej żal, że nie zdobędziemy medalu - mówił po meczu z Zenitem w Kazaniu prezes Skry Bełchatów Konrad Piechocki. Po przegranym złotym secie 11:15, mistrzowie Polski tuż przed Final Four pożegnali się z rozgrywkami.

Mecz w Kazaniu był jednym z najlepszych w historii w wykonaniu Skry, a jednak nie zapisze się chlubnie w historii klubu. Wszystko przez zasadę złotego seta. Cóż bowiem z tego, że PGE Skra w świetnym stylu wygrała w Kazaniu z najbogatszym klubem świata 3:1, skoro o awansie musiał zdecydować krótki set do 15 punktów?

- To jest jakiś dramat, my wygraliśmy pięć setów, a Zenit cztery, a mimo to musieliśmy grać złotego seta - mówił ze łzami w oczach Daniel Pliński. Bardzo ambitny środkowy PGE Skry długo jeszcze nie będzie mógł się pogodzić z odpadnięciem z Ligi Mistrzów. Podobnie zresztą jak i większość jego kolegów. - Jest mi bardzo przykro, bo czuliśmy, że możemy w tym roku ugrać w Lidze Mistrzów najwięcej w historii - komentował Michał Winiarski. Zaraz po meczu "Winiar" długo leżał na boisku z twarzą ukrytą w dłoniach.

Trener Zenita Władymir Alekno po meczu zachwycał się poziomem meczu. - Jaki ćwierć-finał? To powinien być finał Ligi Mistrzów - mówił trener bogaczy z Kazania. Już dzień wcześniej skrytykował władze CEV za tzw. losowanie Ligi Mistrzów. O awans musieli między sobą walczyć potentaci - Skra z Zenitem i włoskie Cuneo z Dynamem Moskwa, a już wcześniej było wiadomo, że do Final Four zakwalifikuje się jeden ze słabeuszy - Jastrzębski Węgiel lub Noliko Maaseik.

Zresztą dla bełchatowian mecz z Zenitem był czymś więcej niż tylko grą o awans do Final Four. Już dzień wcześniej było przecież wiadomo, że w przypadku wyeliminowania Zenitu w półfinale Ligi Mistrzów Skra zagra z Jastrzębskim Węglem, który dzięki splotowi nieprawdopodobnych zdarzeń awansował do Final Four. A to - przy całym szacunku dla umiejętności walczących o utrzymanie w PlusLidze jastrzębian - dawało niemal stuprocentowy awans PGE Skry do finału.

W czwartek nad ranem bełchatowianie wrócili do Polski. Samolot czarterowy wylądował na łódzkim lotnisku przed godziną 4. Teraz mistrzowie Polski będą mieli czas na odpoczynek, bo trener Jacek Nawrocki dał im wolne do końca tygodnia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto