Łódzkim kibicom nie trzeba za bardzo objaśniać co to jest rugby. W końcu w mieście jest mistrz Polski - Master Pharm Budowlani , w ekstralidze gra także druga łódzka drużyna Blachy Pruszyński Budowlani. Na kwietniowy mecz reprezentacji z Holandią na stadion przy Piłsudskiego przyszło ponad osiem tysięcy widzów.
Ale siódemki - czyli olimpijska odmiana gry jajem to coś zupełnie innego. Takiej dynamiki, szybkości, zmiany tempa nie ma w żadnym innym sporcie. Zawodnicy muszą być niezwykle szybcy, ale też muszą mieć końskie zdrowie. I niech nikogo nie zmyli fakt, że mecz trwa tylko 2x7 minut. To wystarczająco dużo czasu, by zajechać każdego, nawet najbardziej wydolnego zawodnika.
W najbliższą sobotę i niedzielę na stadionie miejskim przy Al. Unii zobaczymy rugby 7 w najlepszym, europejskim wydaniu. Do Łodzi przyjedzie 12 ekip - wśród nich wicemistrzowie olimpijscy Anglicy, obrońcy tytułu Rosjanie, czy uczestnicy World Series of Sevens i igrzysk w Rio - Francuzi i Hiszpanie.
Polacy w tym doborowym towarzystwie znaleźli się rok temu. Zajęli 11 miejsce, co było dużym sukcesem, bo wielu fachowców wróżyło im, jako beniaminkowi, szybki spadek z elity.
- Utrzymaliśmy się. Wiele się nauczyliśmy, ale w tym roku czeka nas jeszcze trudniejsze zadanie. Poziom cały czas rośnie. Do elity awansowali Irlandczycy - czyli kolejni przedstawiciele wielkiej rugbowej nacji - zauważa kapitan Polaków Dawid Plichta, na co dzień zawodnik MasterPharm Budowlani Łódź. - Dlatego bardzo prosimy kibiców o wsparcie. W kwietniu, gdy graliśmy w Holandią fani ponieśli nas do sensacyjnego zwycięstwa. Teraz potrzebujemy tego wsparcia jeszcze bardziej - dodaje Plichta.
Dawid Plichta wie co mówi. W weekend w Moskwie odbył się pierwszy turniej tegorocznego cyklu. Polacy zajęli ostatnie, 12 miejsce.
W fazie grupowej przegrali z Rosją, Hiszpanią i Włochami. Jak się później okazało z drużynami, które doszły do strefy medalowej. Drugiego dnia w grupie drużyn walczących o miejsca 9-12 podjęli walkę, ale przegrali najpierw z Anglikami, a na koniec z Belgami. Znawcy zdawali sobie sprawę, że taka jest pozycja naszej kadry, już przed rozpoczęciem cyklu mówiło się, że o utrzymanie będziemy walczyć z Belgią. Na razie pierwsza potyczka dla rywali. Oby w Łodzi było odwrotnie. Są szanse, że Polacy będą dużo silniejsi.
Na turniej w Łodzi wraca bowiem do kadry nasza największa gwiazda tej odmiany rugby - Szymon Sirocki. To o nim w zeszłym roku, niemal po każdym meczu, angielscy komentatorzy piali z zachwytu nazywając go „polską supergwiazdą”.
Sirocki zdobył w poprzednim cyklu, który składał się z trzech turniejów, aż 16 przyłożeń - najwięcej ze wszystkich zawodników. Mniej skuteczny (12 przyłożeń) był nawet gwiazdor Anglików, wicemistrz olimpijski, genialny Daniel Norton.
Siłą Sirockiego jest szybkość - jego rekord na 100 metrów to 10.84 - to wynik, który budzi szacunek nawet u sprinterów. Do tego trzeba dodać, że „Baggio”, jak mówią o nim koledzy, piłka nie przeszkadza w bieganiu. No i jeszcze jedno - jest w stanie wykonać wiele sprinterskich rajdów w czasie jednego meczu. Sirocki nie mógł polecieć z Polakami do Moskwy, gdzie walczyli w ostatni weekend. Niedawno urodził mu się syn. - Niczego nie chcę obiecywać, ale dam z siebie wszystko, by pomóc drużynie - deklaruje Sirocki.
Bilety na turniej są dostępne w serwisie www.kupbilet.pl, można je także nabywać w Empikach i punktach STS. Organizatorzy przeznaczyli pulę darmowych wejściówek na oba dni zawodów dla łódzkich szkół, domów dziecka i wszelkich placówek opiekuńczych zajmujących się młodzieżą. Zamówienie na darmowe bilety można składać mailem na adres [email protected].
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?