Referendum w Bełchatowie. W granicach średniej krajowej plasuje się Bełchatów pod względem udziału mieszkańców w niedzielnym referendum. Z 48.324 uprawnionych do głosowania, w referendum udział wzięło 3,8 tys. osób. Frekwencja w mieście wyniosła 7,86 proc.
Bełchatowianie głosowali w 28 komisjach obwodowych. Najmniej osób, zagłosowało w przedszkolu nr 7 na Binkowie, ledwie 29 osób na ponad pół tysiąca, czyli tylko 5 procent. Tradycyjnie najwięcej głosów oddano w Domu Pomocy Społecznej (31 procent) i szpitalu (11,5 procent), ale też zdecydowanie poniżej połowy uprawnionych. Aby referendum było ważne, w skali całego kraju frekwencja musiała przekroczyć 50 proc., a tymczasem wyniosła w całej Polsce 7,8 proc.
Ci, którzy zdecydowali się jednak na pójście do urn w większości głosowali tak, jak w całym kraju. 79,44 proc. bełchatowian biorących udział w głosowaniu chciało wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych, 16,18 proc. było za utrzymaniem obecnego sposobu finansowania partii politycznych, a 96,56 proc. opowiedziało się za wprowadzeniem zasady rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika.
- Taka niska frekwencja świadczy o tym, że zmarnowaliśmy ostatnie 25 lat - komentuje Jarosław Brózda, pełnomocnik ds. referendum w powiecie bełchatowskim. - Elity nie aktywizują społeczeństwa - dodaje Brózda.
W całym powiecie bełchatowskim frekwencja wyniosła 7,37 proc. (do urn poszło 6.782 z prawie 92 tysięcy uprawnionych). Najwyższa frekwencja była w gminie Rusiec - 8,54 proc., a najniższa w gminie Kluki, gdzie zagłosowały tylko 162 osoby, czyli 4,66 proc. uprawnionych.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?