Marek Kowal uznał, że został przez wójta trzykrotnie pomówiony. Sąd odwoławczy jedynie częściowo podzielił to przekonanie. Marek Kowal poczuł się pomówiony po tym, gdy na stronach gminnego BIP-u w sprawozdaniu z działalności wójta między sesjami przeczytał m.in., że odchodząc z pracy zniszczył dane na komputerze służbowym i nie przygotował dostatecznie swoich współpracowników do przejęcia prowadzonych przez niego spraw.
Sąd pierwszej instancji uznał, że wójt w tej sytuacji pomówił byłego naczelnika. Tymczasem sąd odwoławczy wójta uniewinnił. Nie dopatrzono się pomówienia, bo o takim można mówić wtedy, gdy ktoś ma na celu poniżenie danej osoby w oczach opinii publicznej. Tu wypowiedź miała charakter oceny, a oskarżony jako przełożony miał prawo jej dokonać.
Dwa inne punkty dotyczyły tego, że w rozmowie telefonicznej z wójtem sąsiedniej gminy Grzegorz Kmita powiedział, że naczelnik wykasował dane i nie przekazał obowiązków przez co naraził gminę na wielomilionowe straty finansowe. I wreszcie na łamach "Informatora Szczercowskiego" w artykule "Zdaniem wójta" doszło do pomówienia, bo autor stwierdził m.in., że Kowal jest odpowiedzialny za wadliwe wykonanie dwóch gminnych inwestycji. W obu tych przypadkach Sąd Okręgowy uznał iż doszło do pomówienia, ale uchylił wyrok Sądu Rejonowego i umorzył postępowanie w tej sprawie ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?