Historia, w która dziś trudno uwierzyć, rozegrała się w czerwcu 2016 roku w bełchatowskim szpitalu. Lekarze usunęli mieszkance Gliwic część przełyku, żołądek, śledzionę i węzły chłonne. Kobieta miała dokumentację lekarską z badaniami wykonanymi w kilku śląskich placówkach, która wskazywała na konieczność przeprowadzenia operacji. Z badania histopatologicznego wycinków wynikało, że pokrzywdzonej rozpoznano niskozróżnicowany rak żołądka.
Jednak późniejsze wyniki badań histopatologicznych narządów, które usunięto kobiecie nie potwierdziły, że miała ona chorobę nowotworową. Okazało się też, że badania, którymi się posługiwała, nigdy nie zostały wykonane. Wówczas lekarz z bełchatowskiego szpitala złożył do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
Prokuratura sprawdzała także, czy lekarze popełnili błąd. Ostatecznie sprawę umorzono. - Z opinii wydanej w tej sprawie przez specjalistów z zakresu chirurgii, gastrologii, onkologii i interny wynika, że dane, którymi dysponowali lekarze jednoznacznie wskazywały na zaawansowany proces nowotworowy wymagający radykalnego zabiegu operacyjnego z usunięciem żołądka i węzłów chłonnych, sieci i śledziony - informuje prokuratura.
CO O TEJ SPRAWIE MÓWILI BEŁCHATOWSCY LEKARZE
Jak dodaje prokurator, w ocenie biegłych, lekarze nie popełnili błędów diagnostycznych polegających na niewłaściwym rozpoznaniu gruczolakoraka żołądka. Zdaniem biegłych przedstawione przez Martę M. wyniki badań były wiarygodne. - Próba ich weryfikacji wymagałaby długiego czasu, co w sytuacji rozpoznania raka o wysokiej złośliwości, miałoby bardzo niekorzystny wpływ (związany z opóźnieniem rozpoczęcia terapii i postępującym rozwojem nowotworu) na rezultat leczenia - dodaje prokuratura.
- Również stwierdzenie „białych guzów w sieci" podczas otwarcia jamy brzusznej przy wcześniejszym rozpoznaniu raka żołądka o wysokim stopniu złośliwości potwierdzonego badaniem histopatologicznym przemawiało za tym, iż proces nowotworowy rozprzestrzenił się już na sąsiednie tkanki - twierdzą przedstawiciele prokuratury.
Także sama Marta M. odpowiadała przed sądem za podrobienie dokumentacji medycznej i posługiwanie się nią. W kwietniu tego roku sąd w Gliwicach warunkowo umorzył sprawę. Okres próby wyznaczono na 3 lata. Oskarżoną zobowiązano ponadto do poddania się psychoterapii i pokrycia kosztów postępowania sądowego.
Zobacz także:
TAKŻE MARTA M. STANĘŁA PRZED SĄDEM
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?