Powiat bełchatowski: mają pomysł, jak uratować bociana

Pomysł, jak go uratować, już jest. Tyle, że najpierw trzeba się uzbroić w cierpliwość.
-Na razie bocianowi nic nie grozi - mówi Mariusz Półbrat, szef bełchatowskiego schroniska dla zwierząt, prowadzonego przez Sanikom. - Jest jeszcze dosyć ciepło, ma też pod dostatkiem pokarmu. Z doświadczenia wiemy, że kiedy zacznie go brakować, ptak sam przyleci na podwórka położone w okolicy gniazda.
Szef schroniska zaznacza, że nie ma sensu próbować schwytać ptaka teraz czy też go usypiać. To ostatnie mogłoby być groźne dla życia boćka, nie mówiąc już o tym, jak bardzo byłby przestraszony.
- Porozumieliśmy się z włacicielami posesji położonej najbliżej gniazda - mówi Mariusz Półbrat. - Deklarują, że gdy tylko bocian się u nich na podwórku pojawi, będą go dokarmiać, zorganizują mu też lokum na zimę, jeśli tylko zgodzi się tam wejść.
Właśnie w wypadku, gdyby bocian nie chciał jednak z gościny skorzystać, schronisko będzie interweniować. Jeśli okaże się, że ptak uparcie będzie wracał do gniazda, wtedy spróbują go schwytać i przewieźć do Osady Leśnej w Kole. Bocian z Podwód ma tam już nawet "zaklepane" miejsce.
- Jestesmy jednak przekonani, że taka interwencja nie będzie potrzebna - dodaje z usmiechem szef schroniska.