Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poskarżyli się na wychowawczynię

Maciej Wiśniewski
Czy wychowawczyni z bełchatowskiego przedszkola nękała rodziców jednego z dzieci? Sprawę wyjaśnia kuratorium oświaty

Niech się pani ogarnie, za kogo się pani ma, nie jest pani nikim nadzwyczajnym - takimi słowami do matki swojego podopiecznego zwraca się w mailu nauczycielka jednego z przedszkoli w Bełchatowie. Rodzice 6-latka chcą odsunięcia wychowawczyni od pracy z dziećmi.
Obraźliwe maile rodzice chłopca otrzymywali jeszcze przed wakacjami. Zdaniem matki 6-latka, która jest adwokatem, ma to związek z jej pracą. Kilka razy doradzała bowiem nauczycielce w sprawach prawnych, ale nieoficjalnie.


- Ta pani zagabywała mnie w przedszkolu o swoje sprawy, stawiając w niezręcznej sytuacji - mówi mama chłopca. - Nigdy nie byłam jednak jej adwokatem, doradzałam jej z życzliwości.
Matka przedszkolaka zakończyła współpracę, gdy, jej zdaniem, sprawy zaszły za daleko.
- Potrafiła dzwonić do mnie do domu w niedzielę wieczorem, a w przedszkolu zamiast o synu mówiła tylko o swoich sprawach - podkreśla. - Dlatego odmówiłam dalszej pomocy - dodaje matka.


I, jak twierdzi, wtedy zaczęły się dziwne maile. Rodzice pokazali je dyrekcji przedszkola. Zasugerowali też, że wychowawczyni ich syna ma problem z alkoholem.

- Kilka razy można było od niej wyczuć woń alkoholu - mówi matka dziecka. - Mąż widywał ją też, jak rano przed pracą kupowała w sklepie mocne piwo. 
Nauczycielka przyznaje, że przecież to nic złego.

- Jeśli ktoś uważa, że byłam w pracy po alkoholu, to czemu nie wezwano policji z alkomatem? - podkreśla. - To jest pomówienie.
Przyznaje, że wysyłała maile, że owszem użyła złych sformuowań, ale tylko w jednym z nich, gdyż była zła na adwokatkę, która jej zdaniem wycofała się z obrony tuż przed rozprawą.


Rodzice chłopca wnieśli oficjalną skargę na zachowanie wychowawczyni, jak twierdzą, zachęcani przez dyrektorkę przedszkola. 


Anna Załęczna, dyrektor placówki, do podsycania niechęci rodziców się nie przyznaje. Sęk w tym, że ojciec chłopca nagrał rozmowę z dyrektorką. ,,Będę dążyła, aby ta osoba nie pracowała" - wyraźnie słychać na nagraniu słowa dyrektorki.


- Na temat podsłuchów nie będę się wypowiadać, to nie jest żadna wiedza - mówi o nagraniu Elżbieta Modrzejewska z łódzkiego kuratorium, które zbadało sprawę i przekazało do rzecznika dyscyplinarnego dla nauczycieli. - Cała sprawa musi być dokładnie wyjaśniona, bez pośpiechu. Rodzi się jednak pytanie, czy chodzi o pomoc dziecku, czy sensację.


Anna Załęczna odrzuciła skargę rodziców. - Zarzuty okazały się bezpodstawne - mówi. - Ta pani jest nauczycielem dyplomowanym, dobrze sprawuje opiekę nad dziećmi - dodaje.


Mimo pozytywnej opinii, żal do dyrektorki ma sama wychowawczyni. Jej zdaniem została postawiona w sytuacji bez wyjścia. Musiała iść na roczny urlop zdrowotny. - Jestem zdrowa, nie potrzebuję urlopu, ale bałam się, że mnie zwolni - mówi kobieta. - Prosiłam panią dyrektor o mediację, ale nigdy się jej nie doczekałam.
Wychowawczyni złożyła skargę na dyrektorkę do prezydenta miasta. - Czuję się zastraszona. Jestem lojalnym nauczycielem i chcę wrócić do pracy, by wyjaśnić tą sprawę - mówi wychowawczyni. - Rodziców chłopca proszę o rozmowę.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto