Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podróżniczka Jowita Wasilewska wraca do Birmy, aby pomagać. Trwa niezwykła zbiórka dla dzieci [ZDJĘCIA]

Grzegorz Maliszewski
Jowita Wasilewska podczas lekcji angielskiego wśród dzieci z sierocińca w Kyaikkami
Jowita Wasilewska podczas lekcji angielskiego wśród dzieci z sierocińca w Kyaikkami Archiwum prywatne/Jowita Wasilewska
Jowita Wasilewska, podróżniczka z Bełchatowa, ponownie wyruszyła w podróż do Birmy, gdzie chce pomagać dzieciom z sierocińca w Kyaikkami. Bełchatowianka zorganizowała niezwykłą zbiórkę, dzięki której dzieci będą mogły odwiedzić swoich bliskich. Akcję wciąż można wspomóc finansowo. - Dla mnie podróż to nie tylko branie czy korzystanie z gościnności, ale też dawanie - mówi Jowita Wasilewska.

Niespełna rok. Tyle minęło od ostatniej podróży Jowity Wasilewskiej do Azji Południowo-Wschodniej, podczas której odwiedziła wraz z przyjaciółką piękne i malownicze kraje w tej części świata. Dwanaście miesięcy później bełchatowianka postanowiła wyruszyć raz jeszcze w niezwykłą podróż, bo jak przyznaje, zbyt długo w jednym miejscu wysiedzieć nie potrafi. W trakcie kilkumiesięcznej wyprawy ponownie odwiedzi małą wioskę Kyaikkami w Birmie, gdzie przed rokiem pracowała jako wolontariuszka i pomagała dwóm siostrom, które prowadzą miejscowy sierociniec. Podobnie będzie i tym razem, bo idea jaką kieruje się Jowita nie zmienia się. Cel jest prosty - podróżować, spełniać marzenia, ale też nieść pomoc, tam gdzie będzie to potrzebne - podkreśla dziewczyna, która sama o sobie mówi, że jest marzycielką i idealistką, wciąż wierzącą w ludzi oraz w to, że można naprawić świat. Jak sama przyznaje, stara się tego trzymać każdego dnia i wyznaczać sobie kolejne cele. Dlaczego postanowiła ponownie wyjechać do Birmy?

- Kiedyś Martyna Wojciechowska opowiadała, jak to jest z tymi planami. Najpierw bez głębszego zastanowienia wśród przyjaciół radośnie ogłosisz, że gdzieś pojedziesz, a później ludzie dopytują, kiedy wreszcie wyruszysz. Tak było też w moim przypadku - skoro słowo się rzekło, to trzeba się z tego wywiązać. Zawsze wiedziałam, że kiedyś wrócę do Kyaikkami, teraz mam kilka miesięcy wolnego, dlatego chciałabym móc z tego skorzystać - mówi Jowita Wasilewska. - Po prostu tęskni mi też się za tymi dziećmi - dodaje.

Dzięki pomocy z Polski, powstał nowy sierociniec

Z maluchami z sierocińca w Kyaikkami zżyła się w ubiegłym roku, gdy pracowała tam jako wolontariuszka wraz ze swoją przyjaciółką, ucząc dzieci języka angielskiego. Trafiła tam podczas kilkumiesięcznej podróży po siedmiu krajach Azji Południowo-Wschodniej, w trakcie której przemierzyła m.in. Chiny, Filipiny, Wietnam, Kambodżę, Laos, Tajlandię oraz Birmę. W tym ostatnim kraju dziewczyny zatrzymały się na dłużej. W sierocińcu poznały siostry Mery i Rebecę, które zapewniły im dach nad głową i wyżywienie w zamian za pomoc przy opiece nad dziećmi z sierocińca. Wolontariuszki z Polski organizowały dla dzieci nie tylko lekcje, ale również wspólne wycieczki i inne atrakcje. Po powrocie do kraju Jowita zorganizowała zbiórkę pieniędzy na dokończenie budowy nowej siedziby sierocińca. W Bełchatowie udało się uzbierać ponad 6 tys. zł, dzięki którym w grudniu ubiegłego roku oddano do użytku nowy dom dla dzieci. Bełchatowianka zbierała również pieniądze na pomoc małej Moe - dziewczynki z biednej wioski Kyaikkami. Fundusze przekazywane siostrom były przeznaczane na edukację dziecka, m.in. przybory szkolne czy lekcje angielskiego.

- Chciałabym zobaczyć, co słychać u małej Moe. Czuję się trochę tak, jakbym jechała w odwiedziny do rodziny na święta - śmieje się Jowita, która wpadła na jeszcze jeden niezwykły pomysł. Przed rozpoczęciem swojej podróży (do Bangkoku wyleciała w minioną środę) zorganizowała interne-tową zbiórkę pod hasłem „Uśmiech dla Birmy” na portalu „pomagamy.im”. Podróżniczka z Bełchatowa chce uzbierać pieniądze na zakup samochodu, którym dzieci z sierocińca w Birmie mogłyby pojechać w podróż, podczas której odwiedzą swoich rodziców. - Dzieci z sierocińca w Kyaikkami są częściowo osierocone, a częściowo mają rodziców - tłumaczy podróżniczka. - Powodem pobytu u sióstr najczęściej jest fakt zapewnienia im bezpieczeństwa i dostępu do edukacji, gdyż pochodzą z zagrożonych wojnami etnicznymi regionów.

Kupić samochód, aby dzieci odwiedziły rodziców

Podczas rozmów z siostrami prowadzącymi sierociniec dowiedziała się, w jakich realiach żyją rodziny tych dzieci. Okazało się, że koszty podróży w tym kraju są bardzo wysokie. Sama też tego doświadczyła podczas ostatniej podróży. Kierowca za przejazd od granicy kraju do pierwszego większego miasta wziął 60 dolarów. Dla porównania dzienne wynagrodzenie za pracę w najbiedniejszych regionach Birmy wynosi średnio około 6 zł.

- W efekcie, z powodu braku możliwości finansowych sióstr i rodzin, dzieci te mogą widzieć się z bliskimi w najlepszym przypadku raz na trzy lata - mówi Jowita Wasilewska. - Dla mnie jest to sytuacja niewyobrażalna, dlatego pomyślałam, że można dać im trochę radości. Chciałabym wszystkie dzieci zabrać i zorganizować im takie małe wakacje, czyli podróż do ich rodzin oraz bliskich.

Zdaję sobie sprawę, że to szalona inicjatywa, ale mam zgodę sióstr i wiem, że jest to pomysł do zrealizowania

Siostry Mery i Rebeca wcześniej przewoziły dzieci małym pick up’em suzuki, który był przerobiony i dostosowany do transportu dzieci, a także do przewozu rzeczy i jedzenia, ale pojazd został sprzedany, ponieważ brakowało funduszy na dokończenie budowy nowego sierocińca. - Zdaję sobie sprawę, że to szalona inicjatywa, ale mam zgodę sióstr i wiem, że jest to pomysł do zrealizowania - podkreśla bełchatowianka. - Jeżeli uda się zebrać pieniądze, to będę miała jeszcze chwilę czasu tam na miejscu, aby kupić samochód i udać się w podróż z dziećmi. Na pewno nie będzie to łatwe, bo drogi są fatalne, wszędzie są też bramki kontrolne, na których trzeba płacić za przejazd. Do tego dochodzą koszty paliwa.

Aby zrealizować marzenia dzieci z sierocińca w Kyaikkami potrzeba w sumie 16 tysięcy złotych. W ciągu niespełna tygodnia udało się uzbierać już blisko 2 tys. złotych. Zbiórka potrwa aż do 27 marca, tak więc został jeszcze ponad miesiąc do zgromadzenia brakujących pieniędzy.

- Przejazd dzieci przez Birmę nie jest w żaden sposób niebezpieczny. Dzieci bardzo by chciały odwiedzić bliskich, ale siostry w sierocińcu po prostu nie mają na to pieniędzy - mówi Jowita Wasilewska. - Ja nie mogę prowadzić samochodu, bo nie posiadam birmańskiego prawa jazdy, ale myślę, że jedna z sióstr mogłaby pojechać z nami.

Tam dzieciom żyje się naprawdę ciężko, a mimo to potrafią ofiarować najszczerszy uśmiech i nieopisaną wdzięczność za każdy okazany gest

Jowita Wasilewska przyznaje jednak, że jeśli uda się zebrać kwotę 16 tysięcy złotych, to powinna ona wystarczyć na zakup wspomnianego samochodu, koszty paliwa i opłaty na drodze, a także ewentualne naprawy usterek oraz noclegi podczas podróży. Później auto mogłoby służyć jeszcze przez długi czas siostrom z sierocińca w Kyaikkami. Podróżniczka z Bełchatowa, nim jednak dotrze do dalekiej Birmy, najpierw wyląduje w Bangkoku. Z Tajlandii uda się w podróż na Filipiny, gdzie odwiedzi malowniczą wyspę Pamilacan. Tam również wraz z swoją przyjaciółką będzie pomagać miejscowym dzieciakom. Później uda się już do Birmy, gdzie będą czekały na nią siostry oraz dzieci z sierocińca w Kyaikkami.

TUTAJ MOŻESZ WESPRZEĆ AKCJĘ ZAKUPU SAMOCHODU DLA DZIECI Z KYAIKKAMI

- Dla mnie podróż ma sens, jeśli wiąże się nie tylko z braniem, korzystaniem z gościnności, poznawaniem kultury, ale również z dawaniem czegoś od siebie i w imieniu mojego kraju na rzecz kraju mocno doświadczonego przez wojny i historię. Tam dzieciom żyje się naprawdę ciężko, a mimo to potrafią ofiarować najszczerszy uśmiech i nieopisaną wdzięczność za każdy okazany gest - opowiada Jowita Wasilewska.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto