- Wcześniej nazywał się Lola, ale go przechrzciłem - uśmiecha się bełchatowianin.
Podróże, które są jego pasją, zaczynał na rowerze.
- Pożyczyłem go od kolegi i pojechałem nad morze. Były to cztery dni jazdy, z powrotem już nie dałem rady. Wtedy też zdecydowałem się kupić skuter - opowiada. - Pewnego dnia dostałem od kolegi zaproszenie na Kretę. Pomyślałem, czym by tu jechać? Wybór padł na dwukołowca.
W taki niewinny sposób rozpoczęła się jego przygoda z podróżami. Nie ukrywa, że gdy bliscy dowiedzieli się o jego pomyśle jazdy skuterem na Kretę, pukali się w głowę.
- Uważam, że nikt mnie nie powstrzyma przed tym, co chcę osiągnąć. Nieważne, że po powrocie do domu mogę mieć niezły kocioł. Satysfakcja z odbytej podróży jest o wiele większa - tłumaczy.
Przygotowania do wyjazdu na Kretę w 2007 roku trwały miesiąc. Koszt wyjazdu zamknął się w granicach 4 tys. zł.
- Chciałem podróżować przez Czechy, ale na granicy poproszono mnie o prawo jazdy. Nie miałem go, więc byłem zmuszony kupić mapę Niemiec i nadłożyć kilometrów - mówi Piotr Głowacki.
Rok później wybrał się w półtora miesięczną wyprawę do Egiptu. Przygotowywał się do niej dwa miesiące. - Moim głównym celem było zrobienie sobie zdjęcia ze skuterem pod piramidami - zdradza.
Co pamięta z podróży? - Tamtejsi kierowcy to piraci drogowi. Tam nie obowiązują żadne przepisy drogowe, każdy jeździ jak chce - irytuje się na samą myśl.
Ma też jednak i miłe wspomnienia. - W Jordanii zatrzymała mnie policja. Po sprawdzeniu wszystkich dokumentów i krótkiej rozmowie zaprosili mnie na komisariat. Tam mnie sowicie nakarmili, pozwolili się wykąpać i udostępnili miejsce noclegowe - śmieje się.
Jak przyznaje 27-latek, tych podróży nie byłoby bez Papaka. To skuter marki Gilera Runner Sp., który kupił w 2007 roku, Miał wtedy ok. 9 tys. km przebiegu, dziś na liczniku jest blisko 50 tys. km. - Jestem z niego bardzo zadowolony, aż dziw bierze, że miał tak mało awarii - wspomina. Skąd imię dla skutera? Znajomi Piotra przekornie mówili na ten pojazd "papadło", czyli takie coś, czym daleko nie pojedziesz. Właściciel, też z przekory, postanowił to miano skrócić i pieszczotliwie nazwał skuter Papakiem.
Dziś traktuje tę maszynę jak przyjaciela. - W chwilach gdy samotność dawała się we znaki, rozmawiałem z nim. Odzywam się do niego jak do kolegi - mówi Piotr Głowacki.
Przed nim kolejna podróż. Pod koniec miesiąca ma zamiar odwiedzić tę część Europy, w której jeszcze nie był. Białoruś, Smoleńsk, Katyń, Moskwa, Finlandia, Norwegia, Szwecja - to niektóre z miejsc, które są na mapie jego wędrówki.
- Trasa liczona jest na ok. 9 tys. km. W krajach wschodnich ze względu na bezpieczeństwo przenocuję w hotelach. W Skandynawii będę miał do dyspozycji pola namiotowe. Planuję podróżować ok. 35 dni - objaśnia podróżnik. Koszt wyprawy szacowany jest na 9-10 tys. zł.
Głowacki stara się o sponsorów swojej wycieczki, kilku już wyraziło chęć wsparcia. On sam jeszcze nie wyjechał w planowaną podróż, a już obmyśla kolejną. Tym razem ma to być wyprawa dookoła świata.
Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?