Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pierwszy, wyjątkowy. Historia ks. Leona Zaremby, zapomnianego proboszcza z Bełchatowa

Ewa Drzazga
Ksiądz Leon Zaremba i dzieci z jego ochronki
Ksiądz Leon Zaremba i dzieci z jego ochronki
Druhowie z OSP Bełchatów na cmentarzu w maleńkim Chełmie odnaleźli grób pierwszego proboszcza bełchatowskiej parafii pw. Narodzenia NMP, ks. Leona Zaremby. Choć na początku XX wieku był postacią, bez której nie mogło się udać żadne charytatywne, społeczne czy patriotyczne przedsięwzięcie i spędził w mieście ponad 20 lat, to dla większości współczesnych pozostaje właściwie anonimowy. Czy uda się ocalić pamięć o nim?

Ksiądz Leon Zaremba, zapomniany proboszcz z Bełchatowa

Gdy ks. Leon Zaremba przyjechał w 1893 roku do Bełchatowa, od razu chyba dotarło do niego, przed jakim wyzwaniem stoi. To (byłe już) miasto zdominowane było przez robotników i tkaczy, zatłoczone czynszówki, krosna upchane w przydomowych zakładach, drobni rolnicy uprawiali swoje pólka, bogatsi mieszkali w dworkach otaczających miasto albo w niewielkich kamienicach.

Do tego trochę rodzin kupieckich, trochę inteligencji. Ale o życiu społecznym, takim, jakie ks. Zaremba poznał jako wikariusz w Kaliszu, nikt tu nawet nie marzył. Ochronka, przytułek dla starców, jakieś kursy dla biedniejszej młodzieży, kasa zapomogowa, straż ogniowa - w Bełchatowie takie tematy właściwie nie istniały.

A przecież młody, bo 31-letni kapłan miał tutaj „zacząć” parafię rzymskokatolicką, taką, która upewni bełchatowian i mieszkańców okolicznych wiosek, że decyzja o odłączeniu się od parafii w Grocholicach była słuszna. Trzeba było takich działań, które tchną w ludzi ducha, pozwolą rozpocząć jakąś działalność dobroczynną, otworzą ludzi na działanie dla innych. I wszystko to zorganizować tak, by carskie władze nie miały do czego się przyczepić.

„Dał dużo, ale się nie przyznaje”

5 maja 1893 roku ks. Leon Zaremba został przedstawiony władzom cywilnym do zatwierdzenia na proboszcza parafii w Bełchatowie. Czy dla wikariusza przy kościele św. Mikołaja w Kaliszu była to życiowa szansa? Bez wątpienia, przecież księdzem był dopiero od sześciu lat, a już miał otrzymać własną parafię.

Parafia była duża, oprócz Bełchatowa kilkanaście okolicznych wiosek, był „gotowy” kościół, budynki parafialne, nieruchomości przekazane zapisami przez okolicznych ziemian. I tu kończyły się zachwyty, a zaczynały schody. Oddzielenie Bełchatowa od parafii w Grocholicach na pewno nie ucieszyło tamtejszego proboszcza i trudno było liczyć na pełną zachwytu współpracę.

Kościół wymagał remontu i to pilnego, a parafię trzeba było organizować tak, żeby nie zakłócić kruchej równowagi między społecznością ewangelicką (parafia istniała w Bełchatowie od 60 lat) i żydowską (nowa, imponująca synagoga właśnie się budowała).

Akt erekcyjny dla bełchatowskiej parafii został wydany 18 maja 1893 roku, ale oficjalnie dniem erygowania parafii pw. Narodzenia NMP w Bełchatowie ustanowiono 25 czerwca 1893 roku.

Ks. Zaremba niemal od razu zabrał się za renowację kościoła. Ale nie tylko, bo i parafian postanowił otoczyć opieką. Dość przytoczyć fragment relacji z Bełchatowa, zamieszczonej w „Tygodniu” 4 października 1896 roku: „(...) Życie umysłowe w osadzie budzą i wedle sił podtrzymują proboszcz miejscowy ks. Leon Zaremba i lekarz p. Rodziewicz (...).

Ks. Zaremba powołał do życia chór śpiewaczy amatorski, który w trakcie nabożeństwa wykonywa wcale poprawnie pieśni religijne”. A to był dopiero początek. W 1899 roku proboszcz był w gronie tych, którzy starali się o utworzenie Stowarzyszenia Ogniowego (powstało w 1901 roku). Gdy w 1904 roku dr. Rodziewicz zakładał w Bełchatowie spółkę włościańską „Promień”, razem z nim zajmował się tym ks. Leon Zaremba. Gdy w 1906 roku zakładano bełchatowskie koło Polskiej Macierzy Szkolnej, proboszcz znalazł się w zarządzie.

O tym, jak dużym poważaniem się cieszył świadczy fakt, że gdy w 1905 roku wśród strażaków doszło do niesnasek i dr. Rodziewicz zrezygnował z prezesury (i ze straży w ogóle również), właśnie ks. Leona Zarembę powołano na nowego prezesa - najwidoczniej uznano, że tylko on będzie w stanie doprowadzić do kompromisu. Proboszcz nie tylko załagodził waśnie, ale rok później rozpoczął budowę nowej strażnicy. Potrafił przekonać okolicznych gospodarzy, by zwieźli drewno na budowę, a wytwórców cegły - żeby sprzedali tanio materiał.

Na tym nie koniec dokonań proboszcza, bo ksiądz Zaremba wspólnie z dr Rodziewiczem założyli też pierwszą w mieście ochronkę. Działała od 1912 roku w budynku należącym do parafii. Wymieniając donatorów wspomniano: „ks. Leon Zaremba dał dużo, ale się nie przyznaje”.

O tym, że bezinteresownie pomagał każdemu, kto pomocy potrzebował, powtarzano wówczas bardzo często.

„(…) częstokroć wyświadcza niemal więcej dobrego, niż mu na to pozwalają jego środki” - pisał o księdzu Zarembie Karol Rudzki, dziedzic Dobrzelowa. W pierwszych latach I wojny światowej to właśnie pod egidą tego księdza organizowano pomoc dla najbiedniejszych.

W „cygańskiej parafii”

Proboszczem bełchatowskiej parafii pw. Narodzenia NMP był do 1916 roku. W niektórych źródłach można znaleźć informację, że w latach 1917-1918 był dziekanem bełchatowskim i administratorem parafii. Po odzyskaniu niepodległości w Bełchatowie już go nie było. Co się z nim działo? Mimo zasług, jakie miał dla miasta, informacje na temat księdza Zaremby nadal są szczątkowe, do tej pory nikt nie pokusił się o monografię, czy choćby uporządkowanie dostępnych źródeł.

Na jego ślad ponownie natrafiamy w parafii pw. Św. Mikołaja w Chełmie, niewielkiej wiosce położonej w gminie Masłowice (pow. radomszczański). W 1919 roku zostaje tam proboszczem i od razu pokazuje się z tej strony, z której poznali go bełchatowianie - zakłada straż ogniową, buduje dom ludowy, dba o biednych, organizuje amatorskie przedstawienia z udziałem młodzieży, udziela sakramentów wędrownym Romom (co wcale nie było takie oczywiste, bardzo wielu księży odmawiało im posługi. To właśnie dlatego w okresie międzywojennym Chełmo dorobiło się miana „cygańskiej parafii”).

Zapomniany bohater

Gdy w 1939 roku Chełmo zajęli Niemcy, ks. Zaremba znalazł się w kłopotach. Nie tylko dlatego, że jako społecznik i przedstawiciel inteligencji był „na celowniku” okupantów. Nękali go, domagając się, żeby oddał dubeltówkę, którą kiedyś posiadał. Nic nie pomogły tłumaczenia, że broń zabrał nauczyciel, który wyjechał. Zgnębiony, dręczony coraz to nowymi zarzutami, zmarł 25 stycznia 1940 roku. Miał 79 lat. Pochowano go na cmentarzu w Chełmie w tym samym grobowcu, w którym w 1919 roku pochowano poprzedniego proboszcza Chełma. To właśnie ten grobowiec udało się odszukać druhom z OSP Bełchatów.

- Zdecydowanie wymaga on renowacji - podkreśla Krzysztof Franczyk z OSP Bełchatów. Jak mówi, we współpracy z proboszczem parafii Narodzenia NMP ks. Zbigniewem Zgodą oraz Stowarzyszeniem Przyjaciół Bełchatowa podjęli decyzję, że tegoroczna zbiórka, prowadzona tradycyjnie 1 listopada w okolicach cmentarzy, będzie dedykowana właśnie odnowieniu nagrobka ks. Zaremby. - Ks. Leon Zaremba to postać ogromnie zasłużona dla miasta, dla OSP Bełchatów również, był przecież przez lata prezesem straży - mówi Krzysztof Franczyk. - Bardzo zależy nam na tym, by przypomnieć jego dokonania i upamiętnić tę postać.

Ksiądz Leon Zaremba i dzieci z jego ochronki

Pierwszy, wyjątkowy. Historia ks. Leona Zaremby, zapomniane...

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto