Na miejsce przedstawiciele powiatowego lekarza weterynarii dotarli po sygnale od jednego z bełchatowian. Jednak gospodarz ich nie wpuścił. Pomogła interwencja policji. Widok, który zobaczyli, był wstrząsający.
- Zastaliśmy tam bydło w nie najlepszej kondycji, martwe dwie sztuki młodego bydła i trzy padłe psy - mówi Henryk Wojciechowski, powiatowy lekarz weterynarii w Bełchatowie. - Trudno ocenić, jaka była przyczyna śmierci zwierząt, nie wyglądały na pobite.
W gospodarstwie było jeszcze dziewięć krów, jedna z nich w takim stanie, że trzeba było ją uśpić. Wczoraj gospodarzowi odebrano cztery psy, które trafiły do bełchatowskiego schroniska dla zwierząt.
- Ustalono, że właściciel gospodarstwa jest chory, czeka na operację. Dobytku doglądał starszy, blisko 80-letni mężczyzna. Była tam karma i woda, tylko nie bardzo miał kto zwierzętom to wszystko podawać - mówi Grzegorz Kępa, wójt gminy Bełchatów.
Zdaniem gospodarza, śmierć krów to przypadek. - Na pewno nie można powiedzieć, że są głodzone. Obora stoi murowana, krowy sianka mają pod dostatkiem - mówi starszy mężczyzna. - Jedna krowa była już stara, a dwa tygodnie wcześniej ocieliła się. Później nie mogła się już podnieść, dlatego weterynarz ją uśpił - tłumaczy.
Na temat psów nie chciał rozmawiać.
Rodzina mężczyzny zobowiązała się do opieki nad pozostałymi zwierzętami.
- Dwie młode krowy zdechły z zimna, bo były trzymane w innym pomieszczeniu niż pozostałe. W oborze zabrakło miejsca. Zadbamy o resztę zwierząt i weźmiemy na swoje gospodarstwo - mówi zięć gospodarza.
W przyszłym tygodniu w gospodarstwie odbędzie się kontrola. Sprawę zgłoszono policji.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?