Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nieznana historia z dziejów Zelowa. Paweł Wondraczek na grad kul nie zważał

Ewa Drzazga
Dzięki uprzejmości Sławoja Kopki
Nazywał się Wondraczek. Paweł Wondraczek. 2 czerwca 1920 roku zgłosił się do komisji poborowej. Miesiąc później był już na froncie północnym. Pod gradem kul starannie wcelowywał działo i wycofał się ostatni, ratując jeszcze rannego piechura. Rok później wrócił do domu, do Zelowa. Był tkaczem, jak niemal wszyscy tutaj.

Gdy w 1916 roku Adolf Przepiórkowski tworzył w Zelowie struktury Polskiej Organizacji Wojskowej, Paweł Wondraczek miał dopiero 17 lat. Może nie był za młody, żeby tam działać, ale w tych pierwszych strukturach organizacji Czechów nie było. Włodzimierz Pokorowski, Stanisław, Zygmunt i Władysław Wysoccy, Marian Łukasiewicz, Bolesław i Zygmunt Grajnertowie, Stefan Kowalczyk, Ludwik Adamowicz, Michał Madler. To oni stanowili grupę inicjacyjną POW w Zelowie, który znajdował się w niemieckiej strefie okupacyjnej. Nie pozostali jedynymi, którzy w strukturach POW działali, w 1918 roku pod rozkazami Przepiórkowskiego było już prawie czterdziestu mężczyzn.

Gdy 10 listopada zorientowali się, że żołnierze z niemieckiego plutonu stacjonującego w Zelowie zbierają się do opu-szczenia miasta, po prostu rozbroili 30-osobowy oddział. Zajęli obiekty administracyjne, zawiesili biało - czerwone flagi. Zrobili Polskę.

Szybko jednak okazało się, że 11 listopada 1918 roku był dopiero początkiem walki o niepodległość. Jeszcze jesienią niektórzy członkowie lokalnego POW zaciągnęli się do regularnego wojska. Nie tylko oni. Na ratunek Polsce pośpieszyli także ci, którzy do struktur POW nie należeli. Jak Paweł Wondraczek. Kiedy kraj, który dla potomków Czechów - założycieli Zelowa stał się drugą ojczyzną, znalazł się w potrzebie, 21 letni wówczas tkacz nie wahał się. Przed komisją poborową stanął 2 czerwca 1920 roku. Dostał przydział do słynnego 10 Pułku Kaniowskiego Artylerii Polowej. Wondraczek, razem z innymi poborowymi trafił na front północny, gdzie na początku lipca rozpoczęła się ofensywa nieprzyjaciela. Cztery armie rosyjskie wsparte korpusem konnym runęły na północno - wschodni front polski. 4 lipca piąta bateria artylerii, w której służył Paweł Wondraczek, zajmowała pozycje w folwarku Ulino. Razem z dwoma innymi bateriami mieli wspierać kontrnatarcie pułku strzelców kaniowskich na Sielce i Soroczno.

Kule to fraszka

„Bombardier Wondraczek Paweł ani na chwilę nie zachwiał się chociaż dwa pociski spadły przed jego działem w odległości sześciu kroków, spokojnie pełnił swe obowiązki celowniczego dając dobry przykład obsłudze. Gdy baterjia była zmuszona do zdjęcia się z pozycji odszedł ostatni unosząc ze sobą części zapasowe” - relacjonowano już po wszystkim przebieg walk z udziałem 21-latka z Zelowa.

Bateria, w której służył, znalazła się na otwartej pozycji. I Wondraczek, i jego towarzysze nagle trafili pod silny ogień karabinów maszynowych. To właśnie zelowianin był cichym bohaterem tego dnia, a jego odwaga zrobiła wrażenie na dowódcach. „Bombardier Wondraczek, celowniczy, przez cały czas spokojnie pełnił swe obowiązki nie zważając na grad kul. Gdy własna piechota cofała się, w dalszym ciągu spokojnie wypełniał rozkazy, starannie wcelowując działo, czem dawał dobry przykład baterji, dzięki czemu baterja mogła ogniem skutecznym, spokojnym, osłonić cofającą się pod naporem własną piechotę. Baterja odeszła z pozycji wraz z piechotą. W akcji tej bombardier Won-draczek wykazał wiele odwagi i zimnej krwi. Z pozycji zszedł ostatni wyprowadzając rannego piechura pozostawionego przez cofających się żołnierzy piechoty, poczem dołączył się do baterj”. To też opis podpisany przez porucznika Majewskiego, który pod Ulinem był dowódcą Wondraczka. „Bardzo dzielny żołnierz” - pisał porucznik. „Przykładem swym nawet w najcięższym ogniu skutecznie wpływa na postawę obsługi. Zasługuje na odznaczenie Virtuti Militari 5-tego stopnia” - podkreślał. Czyny Wondraczka umieszczono nawet w opublikowanym w 1928 roku „Zarysie historii wojennej 10 pułku Kaniowskiego Artyler-ji Polowej”. Zelowianin virtuti militari dostał. Prawdopodobnie otrzymał też Medal Pamiątkowy za Wojnę 1918-21.

Sam Wondraczek nie napawał się swoim bohaterstwem. „Z gorliwością i ochotą spełniałem wszelkie polecane mi obowiązki” - podsumował potem. Po prostu przeżył, wrócił do domu i znów zajął się tkactwem. O jego wojennych czynach nikt nie mówił. Nawet w małym Zelowie jakoś się o tym nie opowiadało. Trudno się dziwić, bo lata 20. i 30. przyniosły zupełnie inne problemy.

Ciężko nawet bohaterom

W Zelowie w wielu domach bieda aż piszczy. Pracy brakuje, podobnie jak pieniędzy. Ceny rosną. Paweł Wondraczek ma już żonę i syna, ale rodzinie bardzo średnio się powodzi. On bardzo często jest bez pracy. Wreszcie w 1934 roku nie ma już innego wyjścia . Zdesperowany bohater wojenny pisze o pomoc do kapituły, która przyznawała mu order. Pomogło. Skierowano go do pracy w służbie pocztowej. Rodzina przeniosła się do Zduńskiej Woli. Po drugiej wojnie światowej Paweł Wondraczek, bohater wojny polsko - bolszewickiej, wyjechał do Czechosłowacji. Osiadł na Morawach. Zmarł w 1980 roku, a o jego historii przez całe lata nikt nie pamiętał.

Możliwe, że nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie Sławoj Kopka. Podczas pracy nad nową książką „Żołnierze Komendanta. Chłopcy malowani z Zelowa” szukał także historii żołnierzy, którzy wywodzili się z czeskich rodzin.

- Wydawało się niemożliwe, że w osadzie tak zdominowanej przez Czechów tak niekiedy ostentacyjnie podkreślających swą więź z Polską, która stała się ich drugą ojczyzną, nie byłoby gotowych chłopców i mężczyzn gotowych do jej służenia i obrony - mówi Sławoj Kopka. Na szczęście mógł liczyć na pomoc Wiery Pospiszył, przewodniczącej Koła Czechów w Zelowie oraz Karola Pospiszyła, który w tym czasie był przewodniczący zboru kościoła ewangelicko-reformowanego. Dzięki ich podpowiedziom udało się dotrzeć do źródeł i odkryć historię Pawła Wondraczka.

Ale w „Żołnierzach Komendanta” można znaleźć jeszcze wiele innych sylwetek zelowian, bohaterów wojny polsko - bolszewickiej. O niektórych Kopka wspominał już wcześniej, w swoim „Wizytowniku zelows-kim”. Ale wiele nazwisk w tym kontekście pada po raz pierwszy.

Nową książkę Sławoja Kopki niebawem można będzie już kupić. Spotkanie z autorem związane z promocją tej pozycji, planowane jest na 23 listopada.

I jeszcze jedno. Kilkanaście lat temu do Zelowa przyjechała znana przed laty piosenkarka, Helena Vondrackowa. Podobno jej przodkowie wywodzili się właśnie z tych okolic. Przeglądała parafialne archiwa, objechała okolicę. Nie wiadomo, co udało jej się ustalić, ale kto wie, czy nie przyjechała tu właśnie z powodu Pawła Wondraczka, nieustraszonego bombardiera z piątej dywizji artylerii.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto