Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nam też były dane dwa pasy

Ewa Drzazga
W okolicy wiaduktu kolejowego ul. Wojska Polskiego jest dwupasmowa. Tak miało być na całej długości...
W okolicy wiaduktu kolejowego ul. Wojska Polskiego jest dwupasmowa. Tak miało być na całej długości... Ewa Drzazga
Wiele ulic w Bełchatowie miało być dwupasmowych. To mogło rozwiązać problem korków w centrum. Plany rozbiły się o zwrot uwłaszczonych działek?

Dwupasmowa ulica Wojska Polskiego, dwupasmowa Czapliniecka, dwa sznury samochodów mknące w obie strony ulicą Włókniarzy. Marzenie ściętej głowy? Wcale nie. W Bełchatowie tak właśnie miało być. Gdy miasto dopiero przygotowywało się do bycia stolicą zagłębia górniczo-energetycznego, w taki sposób zaplanowano te strategiczne odcinki. Ale rzeczywistość zweryfikowała plany.
- Tak, były takie projekty - przyznaje Wiktor Musielak.

W czasach, gdy ramię w ramię z zagłębiem budował się i Bełchatów, był dyrektorem ds. inwestycyjnych bełchatowskiej kopalni. Od połowy lat 70. właściwie żadna decyzja dotycząca przyszłości miasta, budowy ulic, czy zagospodarowania osiedla nie była podejmowana bez zasięgnięcia opinii szefów kopalni, a potem i elektrowni. Wiktor Musielak zaznacza, że kwestia ulic dwupasmowych nigdy nie wyszła poza fazę planów.
- Nigdy nie zapadły wiążące decyzje dotyczące takich inwestycji - zaznacza. - Choć gdyby ulice Wojska Polskiego czy Czapliniecka wybudowano jako dwupasmowe, pewnie rozwiązałby się problem korków w Bełchatowie.

Ale, jak dodaje, wiele inwestycji z przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych było takimi "bez głowy".
- Bez jakiejś głębszej myśli budowano całe osiedla, nie myśląc o zapleczu czy parkingach - zaznacza. - Dopiero Binków powstał według ściśle określonego planu. Wzorowany był na poznańskim, przedwojennym osiedlu Gilda. Myślę, że się sprawdził.

Dla dwupasmowych ulic pozyskano już nawet tereny. Uwłaszczono m.in. działki po lewej stronie Wojska Polskiego (patrząc od strony ronda w kierunku Grocholic) czyli pas, na którym obecnie funkcjonują butiki i punkty usługowe. Podobnie było w przypadku ul. Czaplinieckiej. Tu na dodatkowy pas ruchu przeznaczono prawą stronę (patrząc od ronda w kierunku szpitala). Były też plany dwupasmowej ul. Włókniarzy, czy szerokiej Lipowej.
- To właśnie dlatego domki szeregowe przy ul. Lipowej tak odsunięto od jezdni - zdradza jeden z dawnych polityków, który pamięta jeszcze realia późnych lat 80. - Powyburzano stare, drewniane domy, które stały tuż przy ul. Lipowej. To miała być piękna, szeroka ulica.

Świadectwa tego, że miało być tak pięknie, jeszcze istnieją. Jeśli uważnie się przyjrzeć mostkom na Rakówce, to niektóre są wąziutkie (np. na ul. Pabianickiej), a inne rozstawiono szeroko i osadzono daleko za pasem jezdni (tak jest na ul. Włókniarzy). To właśnie przejaw dawnych planów ulicy pomyślanej z dwoma pasami ruchu.

Albo ot, choćby wiadukt nad ulicą Wojska Polskiego. Jest nienormalnie (w ocenie bełchatowskich realiów) szeroki. Mieszczą się pod nim dwa pasy ruchu (to incydentalny, jedyny odcinek tej ulicy, po którym da się jechać w miarę normalnie, jak zauważył z sarkazmem jeden z kierowców). Tak właśnie miała wyglądać cała Wojska Polskiego. Dlaczego nie wygląda?

Decyzji o tym, że "wycofujemy się z planów budowy dwupasmowych ulic" w latach, gdy takie przedsięwzięcie było realne, czyli mniej więcej do 2005 roku nikt nie podjął. Po prostu zanim na poważnie zaczęto myśleć o budowie dwupasmówki, prawo zmieniło się na tyle, że tereny, na których miano budować, już nie należały do tych, którzy budować mogli. Wywłaszczone w latach 70. pod budowę dróg grunty zaczęli odzyskiwać dawni właściciele.

- Na początku lat 90., po zmianach ustrojowych, prawo zmieniło się na tyle, że gdy tylko pojawiał się cień wątpliwości co do celowości wykorzystania wywłaszczonych wcześniej terenów, byli właściciele występowali o zwrot nieruchomości - mówi Włodzimierz Kuliński, wiceprezydent Bełchatowa w latach 1990-1993 i pełniący to stanowisko przez kilka miesięcy 1994 roku. - Z tego, co jestem w stanie tak na szybko sobie przypomnieć, właśnie na początku lat 90. wiele spraw tego typu trafiło do sądu. Starania o odzyskanie gruntu ciągnęły się latami.

- Pani tego nie pamięta, ale w drugiej połowie lat 90. z tymi gruntami i ich odzyskiwaniem to była prawie afera - mówi inny z byłych polityków. - Mówiło się, że poszło tam o grube pieniądze, że czasami budowano też i bez zezwoleń.

Ale ostatecznie nikt nikomu niczego nie udowodnił, a na terenie, gdzie miała być jezdnia, pobudowano całe "osiedla" budynków usługowych. I tak już zostanie, bo realnie patrząc, jak zaznacza ów niegdyś polityk, to nawet dziesięć lat temu nikt nie był w stanie tego wszystkiego odkręcić i odzyskać terenów bod budowę dróg.
Jeszcze inny aspekt podnosi Wiktor Musielak. Mówi, że problem rozwiąże się sam, tak około 2038 roku.

- Jestem pewien, że wtedy i te jezdnie, które teraz są, to będzie za dużo - mówi. - Skończy się węgiel, skończy się zagłębie górniczo-energetyczne, skończy się Bełchatów i problemy komunikacyjne. Obym był złym prorokiem, ale obawiam się, że problem będzie wtedy polegał zupełnie na czymś innym.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto