Uliczka jest zamknięta dla ruchu. Co jakiś czas podjeżdżają samochody Wod-Kanu i wypompowują ścieki ze studzienki.
Usunięcie awarii planują na ... wiosnę przyszłego roku.
Pierwsze oznaki tego, że studzienki w okolicy bloku nr 5 na osiedlu Okrzei mogą się pozapadać, pojawiły się już w 2009 roku. Wiosną tego roku wątpliwości już nie było. Wokół studzienek po południowej stronie bloku zaczął zapadać się teren. W rezultacie teren wygrodzono, uliczkę zamknięto dla ruchu. Mieszkańcy mieli nadzieję, że może lada dzień doczekają się tam ekipy remontowej.
W sprawie monitował podczas jednej z miejskich sesji radny Jan Wieczorkiewicz. Podkreślał, że przy obecnej sytuacji trudności dotykają nie tylko tych, którzy w "piątce" mieszkają. Kłopoty mają również kierowcy samochodów Sanikomu, Eko-Regionu czy samego Wod-Kanu. Informacje, jakie ma na temat terminu usunięcia awarii, optymizmem nie napawają. Mowa jest o wiośnie przyszłego roku.
- To jest chyba jakieś nieporozumienie - mówi jedna z mieszkanek bloku. - Nie wyobrażam sobie, jak to będzie zimą. Poza tym jeszcze nie słyszałam, żeby na usunięcie zwykłej awarii trzeba było czekać prawie rok!
Jak się okazuje, właśnie tyle na Okrzei przyjdzie poczekać. Wod-Kan rzeczywiście usunięcie awarii planuje dopiero na pierwszy kwartał przyszłego roku. Dlaczego? Bo dzięki temu uda się uniknąć dużych wydatków.
- Gdybyśmy chcieli usuwać tę awarię w ramach bieżących remontów sieci, oznaczałoby to ogromne koszty dla spółki i w rezultacie dla mieszkańców - mówi Ryszard Błażejewski, wiceprezes Wod-Kanu. - Ale możemy wykonać te prace w ramach unijnego projektu modernizacji miejskich sieci kanalizacyjnych na terenie miasta. Dzięki temu koszty będą dużo niższe.
Błażejewski mówi, że gdyby chcieć teraz usuwać awarię, trzeba się liczyć z wydatkiem rzędu kilkuset tysięcy złotych, bo wymiana jednej studzienki to koszt nawet 50 tys. zł.
- Tymczasem na unijny projekt już ogłosiliśmy przetarg. Zadanie na osiedlu Okrzei umieściliśmy jako pierwsze w harmonogramie robót - dodaje wiceprezes Wod-Kanu. - Chcemy, by ekipy pojawiły się tam wczesną wiosną. Zdaję sobie sprawę z uciążliwości takiej sytuacji, jaka w tej okolicy jest obecnie, ale wybraliśmy optymalne rozwiązanie.
Jak mówi, na miejscu zamontowano małą przepompownię ścieków. Co kilka dni podjeżdża tam samochód spółki, pracownicy sprawdzają poziom, jeśli trzeba, odpompowują ścieki.
Co zimą?
- Zwiększymy częstotliwość takich kontroli - zapowiada Błażejewski.
Drożeją motocykle sprowadzane z Niemiec
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?