- Proszę tylko tam podjechać - mówi Jan Sikora, bełchatowianin. - Stoi bliziuteńko drogi, historyjki się zmieniają, człowiek jest ciekawy, co będzie dalej, zapatrzy się na ekran i stłuczka gotowa. Sam bym się tak nadział, bo próbowałem wyczekać, aż pojawi się numer telefonu do firmy, która się tam reklamuje. Jeszcze gorzej jest wieczorem. Nie wiem, czy taki telebim przy tak ruchliwej drodze to dobry pomysł.
Okazuje się jednak, że oficjalnych skarg nie ma...
Błażej Lewiński, naczelnik wydziału ruchu drogowego z bełchatowskiej komendy, mówi, że sygnały od kierowców do nich nie trafiają. - Nie odnotowaliśmy też jakiegoś wzrostu kolizji w tym rejonie - dodaje.
- To oczywiste, że w statystykach tego nie będzie - zauważa zaniepokojony kierowca. - Przecież nie każdą stłuczkę zgłasza się na policję. A nawet jak już się wzywa radiowóz, to nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie się tłumaczył, że uderzył w kogoś, bo się zapatrzył na reklamę. Przecież to wstyd!
Jerzy Żak, kierownik bełchatowskiego rejonu Zarządu Dróg Wojewódzkich, podkreśla, że telebim jest ustawiony na prywatnej działce.
- Jako zarządca drogi wolałbym, żeby ta reklama nie była umieszczona w strefie tak silnego oddziaływania na percepcję kierowców - mówi Jerzy Żak. - Ale jest poza pasem drogowym, w przepisowej odległości od jezdni i ingerować tu nie możemy - wzdycha.
Ewa Drzazga
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
