MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec Brzezia (gm. Drużbice) kupił chleb z robakami?

Grzegorz Maliszewski
W każdej kromce chleba można było znaleźć białe larwy
W każdej kromce chleba można było znaleźć białe larwy Grzegorz Maliszewski
Mieszkaniec Brzezia kupił chleb z robakami... - Larwy to nie nasza wina - twierdzi piekarnia.

- Takiej niemiłej niespodzianki w porannym śniadaniu w życiu się nie spodziewałem - mówi pan Krzysztof z Brzezia (gm. Drużbice), który na dowód pokazuje chleb z ruszającymi się żywymi larwami.

Pierwsze dwie kanapki z kiełbasą zjadł w pracy. Trzecią przyniósł do domu. Zbladł, kiedy żona pokazała mu chleb, który kupili dzień wcześniej w jednym ze sklepów spożywczych w Drużbicach. W kromkach ruszały się białe larwy. Kiedy pan Krzysztof otworzył niezjedzoną w pracy kanapkę też zobaczył małe białe robaki. Na ich widok zrobiło mu się niedobrze.
- Jestem w szoku, bo zawsze kupowaliśmy chleb z tej piekarni i był bardzo smaczny. Skąd wzięły się te robaki? - pyta pan Krzysztof. - Pieczywo było hermetycznie zapakowane. Larwy musiały dostać się do chleba w piekarni albo w miejscu, gdzie ten chleb był przechowywany. Pierwszy raz w życiu mi się coś takiego zdarzyło.

Pan Krzysztof nie kryje zdenerwowania, bo kiedy zadzwonił do piekarni w gminie Zelów, w której - jak wynikało z etykietki - wyprodukowano feralne pieczywo, usłyszał - "to nie nasza wina".
- Przekonywano mnie, że larwy do chleba dostały się u mnie w domu, w chlebaku. To już jest bezczelność, aby klienta obarczać winą za larwy w chlebie - mówi oburzony czytelnik.

Co na to przedstawiciele piekarni?
- Ściągnęliśmy specjalistę, który systematycznie zajmuje się u nas w piekarni zabezpieczaniem przed szkodnikami. Pokazaliśmy mu larwy w tym chlebie. Stwierdził, że to są robaki mochlika, które mogą występować wszędzie, także w kuchni domowej. Gdyby te robaki były w składnikach chleba, to one przecież by się upiekły w piecu, gdzie jest temperatura 250 stopni. A w chlebie są one żywe - mówi Sylwia Marczak, żona właściciela piekarni. - W piekarni mamy zainstalowany system zwalczający tego rodzaju owady. Mamy też monitoring szkodników, raz na miesiąc przyjeżdża specjalista, który dogląda zakładu pod tym kątem.

Właściciele piekarni twierdzą, że innych skarg na chleb nie mieli.
- Nie chcę nikogo oskarżać, ale być może ten pan ma zainfekowany chlebak? My mamy nowy zakład, który półtora roku temu otworzyliśmy w nowym budynku - informuje Sylwia Marczak.

Sprawą zajmie się bełchatowski sanepid. - Na pewno skontrolujemy tę piekarnię i spróbujemy wyjaśnić, w jaki sposób larwy znalazły się w chlebie - powiedziała nam Krystyna Trawińska, kierownik sekcji higieny żywności, żywienia i przedmiotów użytkowych w Powiatowej Stacji Sanitarno--Epidemiologicznej w Bełchatowie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak kupić dobry miód? 7 kroków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto