Mały ryneczek w Bełchatowie traci klientów? Handlarze winą obarczają konkurencję

Przedsiębiorcy handlujący na tzw. małym ryneczku w Bełchatowie przy ul. Dąbrowskiego skarżą się na nieuczciwą konkurencję. Chodzi o nowe miejsca sprzedaży sezonowych owoców i warzyw, jakie powstały ,,pod filarami" przy markecie Biedronka. Według sprzedających na ryneczku konkurenci za miedzą handlują nielegalnie, bo nie mają wszelkich niezbędnych pozwoleń.

- Musimy ponosić wszystkie opłaty, przez co mamy droższe owoce, a oni mogą sprzedać owoce taniej, bo robią to bez pozwoleń - mówi Kazimiera Paradecka. - Utarg z lata zawsze pomaga wyrównać straty za kiepską zimę, niestety przez nieuczciwą konkurencję tracimy klientów.

Anna Książczyk, kolejna z handlujących przyznaje, że obroty spadły o połowę.
- Dowiedzieliśmy się, że właściciel tego placu wydał zezwolenie na handel truskawkami dla trzech osób, tymczasem w sobotę jest tam nawet do ośmiu stoisk - mówi Anna Książczyk.

Kiedy o całą sprawę pytamy handlujących na placu przy Biedronce, to ci zapewniają, że mają wszelkie pozwolenia, m.in. opłatę za plac. - Wczoraj była tu kontrola i wszystkie dokumenty pokazałem - mówi jeden ze sprzedawców.
Właścicielem placu, na którym powstaje konkurencyjny ryneczek, jest Bełchatowska Spółdzielnia Mieszkaniowa.

Andrzej Ratajski, prezes BSM, uważa, że problem jest wyolbrzymiany.
- Tu nie powstaje żadne targowisko - mówi Andrzej Ratajski. - Pozwoliliśmy trzem osobom na handel sezonowy do końca miesiąca i tyle. Jeśli ktoś tam handluje na czarno, to wyślemy nasze służby, aby to skontrolowały. To jest sprzedaż sezonowa, która nie stanowi konkurencji dla bazaru.

O handlujących w nowym miejscu poinformowana została też straż miejska.
- Kontrole są cały czas. Sprawdzane są pozwolenia na handel i czy nie jest zaśmiecany parking - mówi Piotr Barasiński, komendant Straży Miejskiej w Bełchatowie.