Latające modele to pasja Marka Friedenbergera

W wolnym czasie jeździ na zawody modeli szybowców i elektroszybowców organizowanych na terenie całego województwa łódzkiego. Choć jak sam przyznaje, najczęściej swojej pasji oddaje się na lądowisku utworzonym na łące pod Domiechowicami, w miejscu spotkań modelarzy z Bełchatowa. Pytany, czy żona nie denerwuje się, że po pracy tyle czasu poświęca samolotom, tylko się śmieje.

- Jeśli dobrze się człowiek zorganizuje, to na wszystko wystarczy czasu. Poza tym, żona jest zadowolona, że jadę na łąkę a nie siedzę przed telewizorem - mówi Marek Friedenberger.

Sama pasja wymaga jednak i cierpliwości i zasobnego portfela.
- Dawniej budowanie modelu pochłaniało więcej czasu, teraz jest z tym trochę łatwiej - przyznaje. - Trzeba kupić sobie radio-odbiornik i akcesoria do modelu. Później trzeba nad nim popracować. Model się doważa, aby dobrze latał - wyjaśnia pan Marek. - Podczas lotów często zdarzają się uszkodzenia, dlatego później trzeba dokonywać drobnych napraw - dodaje.

Według bełchatowianina, każdy może zostać modelarzem. Jednak potrzebne jest do tego zdobycie niezbędnej wiedzy i doświadczenia.
- Trzeba znać zjawiska atmosferyczne, które pozwalają modelowi latać. Osoba pilotująca model musi umieć wykorzystać spadki ciśnień, prądy powietrzne - tłumaczy Marek Friedenberger.

Doradza też, aby osoby które zaczynają dopiero swoją przygodę z modelarstwem przed wyjściem w teren, poćwiczyły latanie na specjalnym komputerowym symulatorze. To pomaga nabrać wprawy w sterowaniu, które wbrew pozorom nie jest takie proste.

- To nie problem wydać sporo pieniędzy, a później przy lądowaniu rozbić w drobnym mak nowiutki model - ostrzega.
Jednak, jak dodaje, kiedy już początkujący złapie tzw. bakcyla, to nie ma nic przyjemniejszego niż spotkanie z kolegami na świeżym powietrzu i oddanie się swojej pasji.