Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krótka piłka: Na pierwszomajowy piknik amatorów by nie zabrakło

Ewa Drzazga
Archwium
Z Janem Wieczorkiewiczem, wieloletnim działaczem lewicowym, byłym radnym miejskim i wiceprezydentem o tym, czy warto reaktywować święto w dniu 1. maja rozmawia Ewa Drzazga

Nie szkoda tych dawnych pierwszomajowych pochodów?
Oj, bardzo szkoda. Moi sąsiedzi, ci w moim wieku, ale i tacy o wiele ode mnie młodsi, też pytają mnie, dlaczego nie będzie pochodu czy spotkania pierwszomajowego tak, jak to w przeszłości bywało.

A dlaczego nie będzie?
Nie wiem. Nie jestem w SLD już od dwóch lat... Ale ludzie tamte obchody 1 maja wspominają. Pamiętają spotkania przy kiełbasce. Kiedy socjaldemokracja rodziła się w Bełchatowie, wtedy próbowaliśmy takich modernistycznych rozwiązań, czyli spotkań z grillowanymi kiełbaskami, watą cukrową. Wtedy też chyba pierwsze chipsy się pojawiły. Ludzie wspominają to z nostalgią.

Czyli gdyby pierwszomajowe świętowanie wróciło w takiej piknikowej formule, ludzi by tam nie brakło?
Na pewno by przyszli. Kiedyś nawet rozmawiałem o tym z prezydentem Markiem Chrzanowskim. Pyta mnie "czemu nie organizujecie, tradycja była dobra?". A ja musiałem się czerwienić i uszy położyć po sobie... Trochę żartuję, ale faktycznie 1 maja w mieście terminy na imprezy są, by tak powiedzieć, wolne. Nie ma żadnych uroczystości, tylko kilka sportowych imprez. Można byłoby to jakoś wykorzystać.

Kiedy był ten ostatni pochód, który pan pamięta?
Oj, chyba 4-5 lat temu. Gdy na czele bełchatowskiej lewicy pojawiło się młode pokolenie, zrezygnowano z pierwszomajowych spotkań przed MCK. To były takie "minipochody" szliśmy sprzed siedziby partii przy ul. 1 Maja aż do placu Narutowicza. Pamiętam też takie lata, gdy przy okazji 1 maja były festyny, spotkania przy grillu. Przychodziły wtedy całe rodziny. I więcej w tym było pikniku niż polityki. Szkoda, żeśmy z tego zrezygnowali. Gdyby na 1 maja organizować spotkania wzorowane trochę na tych z brytyjskiego High Parku, pewnie zainteresowanie
byłoby ogromne.

Pan pamięta swój pierwszy pochód na 1 maja?
Gdy byłem jeszcze studentem, i brałem udział w tych pocho-dach warszawskich. Szliśmy wtedy z kolegami za grupą stewardes z LOT-u. Oj, warto było wtedy iść... A w Bełcha-towie to był chyba 1972 rok. Byłem już nauczycielem i maszerowałem na czele pochodu swojej szkoły.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto