Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kontrowersje wokół stadionu lekkoatletycznego w Bełchatowie. Drogie szczotki są, ale toalet brak?

Ewa Drzazga
Na stadionie odbyły się zawody dla młodzieży. Na poważne zmagania lekkoatletyczne na razie trudno się tu decydować
Na stadionie odbyły się zawody dla młodzieży. Na poważne zmagania lekkoatletyczne na razie trudno się tu decydować Archwium
Kontrowersje wokół stadionu lekkoatletycznego wybudowanego na terenie Powiatowego Centrum Sportu przy ulicy Czaplinieckiej. Zamówiona na stadion lekkoatletyczny wycieraczka do obuwia kosztowała 950 zł, a zwykła szczotka - 313 zł. Jednocześnie obiekt wart 9 mln zł nie ma własnych toalet. I wszystko w porządku?

Zwykła wycieraczka do obuwia za 950 zł, elektroniczna tablica informacyjna 27 tys. zł za sztukę (zamówiono ich dziewięć), trzy szczotki do zamiatania, każda za 313 zł. Bez takiego wyposażenia nie może się obyć porządny stadion lekkoatletyczny. A przynajmniej nie ten w Beł-chatowie, bo tyle właśnie zapłacono za tego typu wyposażenie - według danych ze specyfikacji istotnych warunków zamówienia.

Jednocześnie obiekt nie ma własnych toalet (zawodnicy i publiczność „za potrzebą” mają chodzić do ubikacji w obiektach położonych po sąsiedzku - na lodowisku PCS albo w ZSP nr 3), nie ma magazynków na sprzęt sportowy, wjazdów dla karetki czy straży pożarnej. Skoczkowie muszą pamiętać, że już 1,5 metra za piaskownicą do skoku w dal zaczyna się ogrodzenie - jeśli ktoś chciałby np. nieudany skok „rozbiegać”, nadzieje się na siatkę. Ta dyscyplina jest w ogóle na tym stadionie obłożona ryzykiem - łapacze piasku nie są dopasowane do nawierzchni i o kontuzję tam nietrudno. W tej sytuacji brak nawodnienia murawy, podjazdów dla niepełnosprawnych, czy to, że na bramkach do rugby nie ma zabezpieczeń albo że wykładzina notorycznie się odkleja, może uchodzić za nieistotne drobiazgi.

A przecież lista defektów, wyłapanych na stadionie lekkoatletycznym Powiatowego Centrum Sportu jest dużo dłuższa. Radni z komisji infrastruktury całą ich litanię podetknęli pod nos członkom zarządu powiatu prosząc o przeprowadzenie zewnętrznego audytu inwestycji, która kosztowała prawie 9 mln zł (w tym 3,2 mln zł ministerialnej dotacji) do użytku oddano raptem w kwietniu. Zarząd Powiatu z kolei zaproponował, by decyzję w sprawie zewnętrznego audytu podjęła komisja rewizyjna. Na przyszłotygodnio-wej sesji radni powiatowi mają zdecydować, czy ta sprawa będzie wprowadzona do planu kontroli. Spychologia? Takiego zdania jest radny Jacek Zatorski, który sprawę stadionu poruszał na ostatniej sesji rady powiatu.

- Mam wrażenie, że ten stadion zaczyna być takim gorącym kartoflem, którym wszyscy będą się przerzucać - mówi z przekąsem. Jak dodaje, tylko audyt zlecony zewnętrznej firmie pozwoliłby jednoznacznie wyjaśnić, czy błędy zostały popełnione przy projektowaniu, czy przy specyfikacji przetargowej (czyli za rządów poprzedniej kadencji), a może na etapie wykonawczym lub odbiorowym (w takim wypadku odpowiedzialność ponosiłaby obecna ekipa)? - W mojej opinii na każdym z tych etapów pojawiły się niedociągnięcia, ale dopiero audyt dałby jasność w tym temacie - zaznacza Jacek Zatorski.

Stadion lekkoatletyczny to najdroższa inwestycja rozpoczęta w minionej kadencji. Współ-rządząca wówczas powiatem Ziemia Bełchatowska - PSL długo zwlekały ze znalezieniem pieniędzy na to przedsięwzięcie i dopiero wniosek o odwołanie ówczesnego starosty, Szczepana Chrzęsta, ostatecznie przekonał ich o słuszności tej inwestycji. Stadion miał kosztować słono - w sumie prawie 9 mln zł (ale nagłośnienie i monitoring trzeba było wykonać w ramach odrębnego zlecenia wartego prawie 100 tys. zł), ale za to miał mieć certyfikat Polskiego Związku Lekkiej Atletyki tak, żeby można było tu organizować zawody z prawdziwego zdarzenia. Tyle, że jak je robić, skoro nie pomyślano o zaprojektowaniu toalet, o innych defektach już nie wspominając? Zastrzeżenia co do jakości wykonanych na stadionie prac, musiały się pojawić już na etapie odbiorowym, skoro firmie naliczono 350 tys. zł kary za źle wykonane roboty (o taką kwotę pomniejszono wykonawcy należność za budowę stadionu, firma procesuje się ze starostwem o tę sumę). Ostatecznie obiekt jednak odebrano, bo inaczej było ryzyko przekroczenia terminów związanych z otrzymaniem ministerialnej dotacji.

- Nie zamierzamy zamiatać sprawy stadionu pod dywan ani jej przewlekać - deklaruje starosta, Waldemar Wyczachowski. I dodaje, że zastanawiają się na powołaniem specjalnego, interdyscyplinarnego zespołu, który prześwietliłby każdy etap tej inwestycji, a zakres tej kontroli byłby szeroki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto