Rzecznik ds. dyscypliny, który prowadził postępowanie wyjaśniające przed komisją, dał wiarę pismu, jakie przysłał jeden z rodziców poszkodowanego dziecka.
- Skierowanie sprawy przed komisję dyscyplinarną oznacza, że rzecznik uznał za wiarygodne zarzuty pod adresem nauczycielki formułowane przez rodziców - mówi Konrad Czyżyńskki, p.o. kurator oświaty w Łodzi. - Nie oznacza to jednak, że nauczycielka jest winna, to zbada dokładnie komisja.
Jak się dowiedzieliśmy, postępowanie komisji ma rozpocząć się 27 kwietnia. Wzywani będą świadkowie, m.in. nauczyciele, rodzice i dzieci, które nauczycielka uczyła.
O bulwersującej sprawie pisaliśmy w "Polsce Dzienniku Łódzkim" w połowie lutego, kiedy jeden z rodziców poinformował nas o metodach wychowawczych stosowanych przez nauczycielkę pierwszoklasistów. Kobieta miała je za karę nie wypuszczać na przerwę, obiad czy do ubikacji, przez co jedno dziecko zsiusiało się w majtki. Dzieci miały też obrywać książką po głowie i były szarpane za uszy. Według relacji rodzica, zmuszane też były do robienia pompek za źle wykonane zadanie.
Jeden z rodziców postanowił zawiadomić w końcu łódzkie kuratorium, które rozpoczęło kontrolę w szkole oraz postępowanie wyjaśniające.
Oskarżana nauczycielka, kiedy sprawa ujrzała światło dzienne, nie chciała jej komentować, twierdziła, że wszystkie zarzuty są nieprawdziwe.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?