Feralnego piątkowego popołudnia 21-letni Paweł obsługiwał wiertarkę stołową. Dziś nikt nie potrafi jeszcze powiedzieć, jak to się stało, że mężczyzna, mieszkaniec gm. Widawa doznał tak poważnych obrażeń ręki, że śmigłowcem trzeba go było transportować do łódzkiej kliniki. Lekarze przyszyli mu dłoń w nadgarstku. Teraz trzeba czekać, jak zareaguje organizm.
Jak mówi Kamil Kałużny, rzecznik Okręgowej Inspekcji Pracy w Łodzi, w sprawie wypadku trwa postępowanie, które może się przeciągnąć nawet do kilku tygodni.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że pracownik, który uległ wypadkowi był zatrudniony na umowę o pracę, która obowiązywała od września - mówi Kałużny. - Wymogi związane ze szkoleniami i uprawnieniami były spełnione.
Tyle, że jak zaznacza rzecznik OIP, to ustalenia bardzo wstępne. Z ferowaniem wyroków trzeba poczekać do protokołu końcowego.
- Wiadomo, że instrukcja obsługi maszyny, przy której doszło do wypadku, wisiała przy tym urządzeniu, to argument na korzyść pracodawcy - dodaje Kami Kałużny. Wcześniej do wypadków na terenie firmy nie dochodziło.
Szefująca w Bodexie Halina Ucińska na temat możliwych przyczyn wypadku nie chce się wypowiadać. Mówi, że nad tym pracują specjaliści i dopiero protokoły końcowe z ich ustaleń będą wiążące.
- Najważniejsze, że nasz poszkodowany pracownik jest w lepszym stanie, zaczyna odczuwać mrowienie dłoni, lekarze mają nadzieję - dodaje Ucińska. - To się teraz liczy.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?