Było tuż po godz. 23, kiedy dyżurny policji odebrał telefon. Dzwonił 36-latek, który poinformował funkcjonariusza o nieprawidłowej opiece nad dzieckiem. Policjanci udali się pod wskazany adres na osiedlu Okrzei i zastali tam mężczyznę z 10-letnim dzieckiem, który fałszywie zaalarmował policję. Dlaczego? Chciał w ten sposób przyspieszyć powrót matki chłopca do domu. Wkrótce na miejsce dotarła 41-letnia kobieta, matka dziecka. W efekcie mężczyzna został ukarany mandatem.
Policjanci podkreślają, że bezpodstawnych zgłoszeń mają znacznie więcej. W tym roku podobne przypadki zdarzały się już kilkadziesiąt razy. W 25 sytuacjach policjanci sporządzili wniosek o ukaranie, bo zgodnie z prawem ten, kto bezpodstawnie wzywa policję, popełnia wykroczenie i podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1,5 tys. zł.
- Takich przypadków w skali roku jest naprawdę wiele - mówi Ewelina Maciejewska z bełchatowskiej policji. - Mieszkańcy dzwonią do dyżurnego z różnymi historiami, które często się nie potwierdzają.
Tak było w przypadku 32-latka z gminy Szczerców, który poinformował policję, że... zabił swojego ojca w zakładzie szewskim w Zelowie. - Oczywiście taka sytuacja nie miała miejsca i mężczyzna został ukarany mandatem - mówi Ewelina Maciejewska.
Z kolei 35-letni mieszkaniec gminy Kleszczów zadzwonił do dyżurnego straży pożarnej z informacją, że ktoś trzyma niezabezpieczonego węża w jednym z hoteli w regionie. Informacja okazała się fałszywa, bo wąż owszem w hotelu był, ale zabezpieczony w terrarium. Okazało się, że zgłoszenie było zemstą za zwolnienie z pracy.
Od 10 do 15 nieuzasadnionych wezwań miesięcznie odbiera dyspozytor karetki pogotowia w powiecie bełchatowskim. Są to najczęściej fałszywe wezwania, których autorami jest młodzież. Powtarzają się też telefony z informacją, o leżącej na ulicy osobie, a kiedy karetka dojeżdża na miejsce, nie znajduje takiej osoby.
- Najważniejsze jest edukowanie ludzi, którzy powinni mieć świadomość, że karetka wezwana dla żartu lub pod fałszywy adres, może w tym czasie komuś uratować życie - mówi Grzegorz Riemer z Centrum Medycznego Riemer.
Mój chłopak mnie porwał
Czternastodniowym aresztem skończył się dla 21-latki telefon pod nr „112” z informacją, że jest przewożona wbrew swojej woli. Okazało się, że kobieta zaalarmowała policję, bo chciała zrobić na złość partnerowi, z którym się pokłóciła. Ta ubiegłoroczna historia zakończona wyrokiem bełchatowskiego sądu powinna być przestrogą dla wszystkich, którzy myślą o tego typu żartach. Do zdarzenia doszło 16 czerwca 2016 roku, kiedy to dyżurny policji w Bełchatowie został poinformowany przez Powiatowe Centrum Powiadamiania Ratunkowego, że volkswagenem passatem, wbrew swej woli przewożona jest kobieta, która prosi o pomoc. Auto zostało namierzone na stacji paliw we Wrocławiu. Ostatecznie 21-latka przyznała się , że w przypływie gniewu chciała zrobić na złość chłopakowi.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?