Ogromne emocje towarzyszyły obradom sesji rady miasta w Bełchatowie, podczas której miała zostać przegłosowana uchwała w sprawie obniżenia dotacji dla przedszkoli niepublicznych ze 100 do 75 proc. wydatków ponoszonych przez miasto na jednego przedszkolaka w placówkach samorządowych. W sali herbowej pojawili się właściciele przedszkoli, jak i sami rodzice. Podczas dyskusji urzędnicy przedstawili rosnące w ostatnich latach wydatki z budżetu miasta przeznaczane na dotacje dla przedszkoli, które liczone są już w milionach złotych. Radni opozycji bronili dotacji twierdząc, że to właśnie prywatne przedszkola zapewniły miejsca dla dzieci w ostatnich latach, gdy brakowało ich w publicznych placówkach. Obecnie do przedszkoli niepublicznych uczęszcza ponad 700 dzieci. Do samorządowych placówek ok. 1200 przedszkolaków.
Właściciele przedszkoli przekonywali, że obniżenie dotacji spowoduje zwiększenie czesnego, ograniczenie liczby dodatkowych zajęć czy nawet doprowadzi do zamknięcia przedszkoli. Władze miasta przekonywały, że większość miast w regionie dla przedszkoli niepublicznych przekazuje obecnie 75 proc. dotacji, a nie 100 proc.
- Straszenie, że obniżenie dotacji spowoduje likwidację przedszkoli niepublicznych, to demagogia - mówił podczas sesji wiceprezydent Ireneusz Owczarek. - Mamy czterdzieści wolnych miejsc w przedszkolach samorządowych. Możemy zmodernizować kolejne.
Za utrzymaniem dotacji na obecnym poziomie 100 proc. innych radnych przekonywał Dariusz Matyśkiewicz z PLUS-a, który domagał się pełnej informacji o kosztach jakie magistrat ponosi na każdego przedszkolaka w placówkach publicznych.
- Nie wiem kto stoi za tymi pomysłami i przekonuje do tego, aby zniszczyć co zostało zbudowane przez tyle lat - mówił Dariusz Matyśkiewicz. - Miasto umówiło się kilka lat temu z osobami, potencjalnymi inwestorami, które zaryzykują pomoc miastu, aby zaspokoić potrzeby rodziców i stworzyć miejsca w przedszkolach dla dzieci. W przyszłości jeśli miasto będzie mogło przystosować lokale, to można się zastanowić nad zmianami. Dziś jest za wcześnie, aby powiedzieć ludziom zrobiliście swoje i możecie odejść, a pieniądze wam zabierzemy. Apeluję, aby w 2017 roku pozwolić funkcjonować przedszkolom na dotychczasowych zasadach.
Głosy były jednak podzielone. Radna Ewa Skorupa zauważyła, że prezydent dostrzegła, iż wydatki w oświacie trzeba racjonalizować. - To nie jest argument, że kilka lat temu było inaczej. Jesteśmy radnymi w tej kadencji, mieszkańcy zobowiązali nas do decyzji racjonalnych na ten moment - mówiła Ewa Skorupa. - Czeka nas racjonalizacja kosztów chociażby ze względu na planowaną reformę w oświacie, do której wdrożenia musimy przygotować się na najwyższym poziomie. Gdzieś tych pieniędzy trzeba szukać. Zmniejszenie dotacji o 25 proc. to nie jest tragedia. Trzymam panią prezydent za słowo, że to początek racjonalizacji.
Wątpliwości miała również Elżbieta Naturalna, przewodnicząca rady miasta, która stwierdziła, że nie można zmieniać reguł gry w trakcie roku szkolnego i starała się postawić w sytuacji rodziców dzieci, które wybrały konkretne przedszkole za określoną opłatą. Po zmniejszeniu dotacji istniałoby ryzyko, że czesne w przedszkolach niepublicznych zostałoby podniesione w połowie roku szkolnego.
- To jest bardzo istotny element, którego nie chciałabym pomijać - powiedziała Elżbieta Naturalna.
Z kolei radny Piotr Wysocki (PiS) podnosił kwestię, że brakuje dokładnych wyliczeń o tym, jakie wydatki w przedszkolach ponosi miasto, a jakie właściciele przedszkoli niepublicznych i taka analiza jest potrzebna.
Ostatecznie radni po długiej dyskusji przegłosowali wniosek radnego Matyśkiewicza za zdjęciem z porządku obrad. Co ciekawe za zdjęciem uchwały z porządku obrad głosowało także część radnych Prawa i Sprawiedliwości. Ostatecznie "za" głosowało 10 radnych, przeciw było 6, a wstrzymało się od głosów 4 rajców. Głosowanie radnych zebrani na sali rodzice i właściciele przedszkoli przyjęli brawami.
- Uważam, że miasto oszczędza w tym momencie, kiedy nie ponosi inwestycji na stworzenie miejsc dla przedszkolaków. Jakość naszej edukacji jest bardzo wysoka. Czesne wynosi od 150 do 300 zł. To nie jest dużo w porównaniu do wielkich miast. Sam fakt, że 40 proc. przedszkolaków w mieście uczęszcza do naszych przedszkoli też o czymś świadczy - mówi Edyta Jabłońska, właścicielka Przedszkola Akademii Jabłuszko. - Nie chcemy tego odbierać jako sukcesu. Przedstawiliśmy sprawę z naszej perspektywy. Na pewno temat nie jest łatwy. Jesteśmy z decyzji radnych zadowoleni, ale długa droga przed nami. Chętnie byśmy się spotkali z władzami miasta, aby porozmawiać i znaleźć wspólnie rozwiązanie.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?