Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy jest sposób na bobry, które zamieszkały przy drodze w Janowie Nowym?

Ewa Drzazga
Tomasz Kijanka: bobry ścinają drzewa, rosnące przy drodze
Tomasz Kijanka: bobry ścinają drzewa, rosnące przy drodze Ewa Drzazga
Co zrobić z bobrami, które osiedliły się przy drodze powiatowej w Janowie Nowym (gm. Kluki)? Po jednej stronie jezdni budują tamy, a woda w rozlewiskach, które się przez to tworzą, podmywa drogę. Po drugiej stronie zaczęły podcinać drzewa, które mogą się przewracać na przejeżdżające auta.

- A to coś nowego! - Tomasz Kijanka, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg, aż przystanął, gdy zobaczył, co w ciągu ostatniej nocy zdziałały pod Janowem Nowym tamtejsze bobry. Drzewo, które ścięły, przewróciło się w stronę drogi. Nie spadło na jezdnię tylko dlatego, że oparło się na kablu telefonicznym. Jednak część korony pochylonego drzewa i tak wystaje nad jezdnię. Przejeżdżające tędy ciężarówki już zdążyły poobłamywać konary. Kolejne drzewo jest już do tego stopnia przez bobry nadgryzione, że przewróci się na jezdnię przy większym podmuchu wiatru. - Dzwonię po naszych ludzi, żeby natychmiast te drzewa usunęli, ale to taka syzyfowa praca, bo bobry zaraz podetną kolejne - denerwuje się dyrektor PZD.

Kłopot jest tym większy, że drzewa, które bobry podcinają, nie są w pasie drogi, więc PZD nie może ich "profilaktycznie" wyciąć, zanim zrobią to zwierzęta. Ale jeśli drzewo spadnie na jezdnię, to za wyrządzone szkody odpowiada zarządca drogi.
- Sytuacja jest patowa, nic nie możemy zrobić, bowiem bobry są pod ścisłą ochroną - zaznacza dyrektor Kijanka. - W tym miejscu barujemy się z nimi już od dłuższego czasu.

Tyle że wcześniej zwierzęta dawały popalić drogowcom po drugiej stronie drogi. Drzewa, które tam podcinały, opadały na szczęście na nieużytki, więc szkody nie czyniły. Bobry wymyśliły jednak inny sposób, by drogę uszkodzić. Zaczęły budować tamy. Okolica zamieniła się w wielkie rozlewisko. Woda powoduje, że z poboczy drogi, która jest tu nieco wyniesiona, zaczyna się osuwać ziemia. W kilku miejscach już trzeba było nawieźć tłuczeń na pobocze. Jedną z tam bobry zbudowały tuż przy jezdni.

Dyrektor Kijanka mówi, że pracownicy PZD dwa razy koparkami tę właśnie tamę zburzyli. Ale bory najwyraźniej były do konstrukcji w tym miejscu przywiązane.
- Za każdym razem odbudowanie tamy zajęło im raptem jedną noc! - szef PZD kręci z niedowierzaniem głową. - To jak walka z wiatrakami.

W starostwie analizowali sytuację i jak do tej pory środka zaradczego nikt nie znalazł. Zwierzęta są pod ochroną i biada temu, kto spróbowałby podnieść na nie rękę. Drogowcy pocieszają się, że zimą bobry siłą rzeczy muszą swojej działalności zaprzestać.
- Mamy kilka miesięcy spokoju i czas, żeby pogłówkować nad rozwiązaniem problemu - dodaje Tomasz Kijanka. - Wiosną bobry wrócą. I jeszcze pewnie będą mieć młode...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto