Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Budowa masztu w Grocholicach budzi obawy okolicznych mieszkańców

Grzegorz Maliszewski
Mieszkańcy Grocholic zebrali dokładnie 354 podpisy pod petycją o wstrzymanie budowy masztu koło remizy
Mieszkańcy Grocholic zebrali dokładnie 354 podpisy pod petycją o wstrzymanie budowy masztu koło remizy Grzegorz Maliszewski
Mieszkańcy Grocholic nie chcą masztu telefonii komórkowej w pobliżu swoich domów. Taki chcą zafundować im strażacy z miejscowego OSP w Grocholicach.

Sławomir Koprowski z Grocholic, kiedy zobaczył rozpoczynające się prace budowlanena działce przy miejscowej remizie Ochotniczej Straży Pożarnej, był przekonany, że rozpoczęto budowę placu rekreacyjnego, na który razem z mieszkańcami głosował podczas ostatniego Budżetu Obywatelskiego. Zaniepokoiło go jednak, że budowlańcy bardzo się spieszą i, jak mówi, pracują nawet w nocy. Kiedy zaczął dopytywać, okazało się, że na działce obok straży pożarnej ma stanąć... maszt telefonii komórkowej.

- Nie wierzyłem w to, co słyszę - mówi Sławomir Koprowski. - Nikt nawet mieszkańców Grocholic nie pytał o zdanie w tej sprawie. Przecież maszt stanie w bliskiej odległości od domów, gdzie mieszkają ludzie - denerwuje się i pokazuje publikacje mówiące o szkodliwości promieniowania z nadajników na masztach i zachorowalności na raka.

Wieści o budowie masztu, pod który w ciągu kilku dni wykopano i wylano fundamenty, na tyle szybko rozeszła się wśród mieszkańców, że ci napisali petycję do władz powiatu i miasta o wstrzymanie inwestycji. Podpisało się pod nią ponad 350 osób.

- Dla mnie jest to nie do pomyślenia, że strażacy chcieli, aby miejsce do zabawy i rekreacji powstało pod samym masztem z nadajnikami telefonii komórkowej. Tam miałyby bawić się dzieci? - pyta Michał Stępień, który również mieszka w bliskim sąsiedztwie działki. - Oszukali wszystkich ludzi, którzy głosowali na ten projekt w budżecie obywatelskim - dodaje.

Strażacy: konsultacje były

Mieszkańcy Grocholic suchej nitki nie pozostawiają na strażakach, choć jak podkreślają, nie wszyscy druhowie o inwestycji wiedzieli. Jak z całej sytuacji tłumaczą się władze OSP Grocholice?

Marek Jasiński, który we władzach jednostki zasiadał do 2010 roku, wyjaśnia, że o planach postawienia masztu na działce obok remizy mówiło się od 7-8 lat. Jak tłumaczy, zmieniony w ubiegłym roku plan zagospodarowania przestrzennego daje taką możliwość (Zgodnie z nową ustawą o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjncyh, której przepisy weszły w życie w 2010 roku, miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego nie może ustanawiać zakazów, ani uniemożliwiać lokalizowania inwestycji celu publicznego z zakresu łączności publicznej - przyp. red.).

- Pamiętam, że dwukrotnie w poprzednich latach były organizowane spotkania z mieszkańcami w sprawie budowy masztu - mówi Marek Jasiński. - Na jedno przyszły dwie osoby, a na drugie jedna - dodaje.

Jak wyjaśnia, maszt będzie miał około 25 metrów wysokości. Na większy zgody nie wyraził konserwator zabytków.

Piotr Markiewicz, obecny prezes OSP w Grocholicach, potwierdza, że konsultacje społeczne w sprawie budowy ogłaszali w miejscowym kościele. Odpiera zarzuty mieszkańców, że budowa masztu jest szkodliwa dla zdrowia.

- Jeśli tak by było, to nikt nie wydałby pozwolenia na budowę dla tej inwestycji - mówi Piotr Markiewicz.

Skąd pieniądze na remizę?

Prezes strażaków z Grocholic tłumaczy się, że pieniądze z dzierżawy działki pozwolą na funkcjonowanie OSP, a profity będą przeznaczane na utrzymanie remizy i terenów wokół. Jak podkreśla, strażacy muszą szukać źródeł finansowania. Dochody z wesel, które w przeszłości odbywały się w remizie, już się skończyły. Teraz organizowane jest średnio jedno w roku.

- Nie mamy szans na dotacje, a budynek się sypie - mówi Piotr Markiewicz. - Niech ludzie złożą się po 500-1000 złotych na remizę, to wtedy nie będzie masztu. Każdy remont, jaki chcemy zrobić musimy uzgadniać z konserwatorem, a to są potężne koszty - wyjaśnia.

Mieszkańcy Grocholic przyznają, że są zdeterminowani, aby zablokować inwestycję, póki nie jest za późno. O pomoc zwrócili się do władz miasta, które jak się okazało, o inwestycji nie wiedziały.

- Będziemy z panią prezydent bronić tego terenu przedzakusami telefonii komórkowej - zapewnia Ireneusz Owczarek, wiceprezydent Bełchatowa. - To jest bardzo bulwersująca sprawa. Popieramy mieszkańców, jak będzie trzeba, to pójdziemy razem z nimi na protesty przeciwko budowie masztu. To jest skandal, że na terenach, gdzie miały być miejsca zabawowe dla dzieci i wielopokoleniowa strefa wypoczynku z huśtawkami, siłowniami, czy ławeczkami, realizowana z projektu budżetu obywatelskiego, strażacy wspólnie ze starostwem chcą budować maszt telefonii komórkowej.

Maszt? To bez placu zabaw

Władze miasta sprawa rozgrzała do czerwoności, bo magistrat wspierał inicjatywę budowy terenów rekreacyjnych przy OSP. - Strażacy wiedzieli o tym, że przychylnie patrzymy na zagospodarowanie tego terenu, a mimo wszystko brnęli w umowę z siecią komórkową - podkreśla wiceprezydent Owczarek. - Liczę, że OSP wycofa się z tego pomysłu, ponieważ nie widzę możliwości budowy tam placu zabaw, jeśli powstanie maszt. Na to naszej zgody nie będzie, aby dzieci, czy osoby starsze wypoczywały pod masztem telefonii komórkowej.

Miasto zwróciło się do starostwa, które wydało decyzję o pozwoleniu na budowę masztu, z prośbą o „głęboką analizę zagadnienia”. Szefowa wydziału architektury i budownictwa zapewnia, że decyzja została wydana w zgodzie z obowiązującymi przepisami. Wyjaśnia również, że przy budowie tego typu obiektów nie ma możliwości prawnej zawiadomienia sąsiadów. Inaczej sprawa wygląda, jeśli ktoś buduje obiektw granicy działek. Wówczas sąsiedzi są zawiadamiani.

- W tym przypadku obiekt budowlany jest dalej od granicy działki - mówi Monika Stel-masik, naczelnik wydziału architektury i budownictwa w beł-chatowskim starostwie. - Obszar oddziaływania obiektu opisuje projektant w dokumentacji, my jako organ też swoją drogą to badamy i analizujemy. Nie było żadnego przepisu prawnego, z którego wynikałoby, aby zawiadomić właścicieli sąsiednich działek - wyjaśnia urzędniczka.

Sieć Orange, która jest inwestorem masztu zapewnia, że nie stwarza on żadnego zagrożenia dla zdrowia okolicznych mieszkańców, a planowana budowa stacji nie zalicza się do przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko.

- Przy wyborze lokalizacji dla planowanej stacji zachowane zostały wszystkie wymagane marginesy bezpieczeństwa, m.in. odległości od budynków oraz poziomów mocy promieniowania elektromagnetycznego - wyjaśnia Zbigniew Drohobycki z sieci Orange. - Moc nadajnika oraz charakterystyki anten stacji bazowej planowanych do zainstalowania są zaprojektowane tak, aby spełnione zostały wszelkie obowiązujące w Polsce, normy bezpieczeństwa.

Po uruchomieniu stacji, zgodnie z wymogami prawa ochrony środowiska, w miejscach dostępnych dla ludności przeprowadzone zostaną pomiary poziomu emisji pól elektromagnetycznych, które potwierdzą zgodność rzeczywistych parametrów pracy urządzeń radiowych z obowiązującymi normami. Wykonawcami tych pomiarów będą niezależne laboratoria badawcze posiadające stosowną akredytację Polskiego Centrum Akredytacji. Wyniki badań zostaną przekazane m.in. do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska.

- Decyzja o budowie stacji bazowej w tym miejscu została podjęta w związku ze skargami naszych klientów oraz po wnikliwych analizach zasięgu i jakości sieci mobilnej Orange w samej miejscowości Grocholice oraz jej okolicach - mówi Zbigniew Drohobycki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto