Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bełchatów. Z rejestracji szpitalnej przychodni zniknął dokument z danymi pacjentów. Sprawa dotyczy danych około 150 osób

Ewa Drzazga
Archiwum/Zdjęcie ilustracyjne
Bełchatów. "Rejestr udostępnionej dokumentacji medycznej” zniknął z rejestracji Przychodni Lekarza POZ w Szpitalu Wojewódzkim w Bełchatowie. To oznacza, że w niepowołane ręce mogły wpaść dane pacjentów, którym udostępniano w rejestracji jakieś dokumenty w okresie od 17 listopada 2018 roku do 6 stycznia 2019 roku. Dane, które wypłynęłt to imię, nazwisko, PESEL i wzór podpisu. O sprawie już zawiadomiono organy ścigania, w szpitalu wdrożono też specjalne procedury.

Bełchatów. "Rejestr udostępnionej dokumentacji medycznej” rejestracji Przychodni Lekarza POZ w Szpitalu Wojewódzkim w Bełchatowie to zeszyt, do którego wpisywano dane osób, które prosiły o udostępnienie swojej dokumentacji medycznej.

7 stycznia 2019 roku kierowniczka rejestracji zauważyła, że rejestr zniknął. Zawiadomiła o tym inspektora ochrony danych osobowych, ale początkowo miano jeszcze nadzieję, że zeszyt po prostu ktoś odłożył w niewłaściwe miejsce. Po kilku dniach trzeba było przestać się łudzić - dokumentu nie było, bo ktoś go zabrał.

W jakich okolicznościach rejestr skradziono, czy ktoś zrobił to, żeby mieć dostęp do danych osobowych, czy może działał powodowany chęcią zrobienia komuś "na złość" - nie wiadomo.

Katarzyna Babczyńska, rzecznik bełchatowskiego szpitala przyznaje, że nie ma pewności co do wszystkich okoliczności tego zdarzenia. Ktoś mógł zabrać rejestr wykorzystując np. to, że pracownica rejestracji pozostawiła go w zasięgu ręki kogoś, kto był przy okienku. Ale równie dobrze do pomieszczenia rejestracji mogła wejść osoba nieuprawniona. Możliwości jest kilka.

To, która wersja zdarzeń była najbardziej prawdopodobna, bada bełchatowska policja, bo o kradzieży zostały zawiadomione organy ścigania oraz prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych.

- Wdrożyliśmy też szereg czynności, które pozwolą nam takich sytuacji uniknąć w przyszłości - mówi Katarzyna Babczyńska, rzecznik bełchatowskiego szpitala. Personel rejestracji został ponownie przeszkolony z prawidłowych praktyk ochrony danych osobowych, zwiększono zabezpieczenia fizyczne przed kradzieżą, przeorganizowano też sposób udostępniania dokumentacji medycznej.

Osoba, która skradła rejestr ma teraz dostęp do takich danych jak imię i nazwisko, PESEL oraz wzór podpisu osoby, której udostępniono dokumentację. Chodzi wyłącznie o dane osób, którym udostępniano dokumenty od 17 listopada 2018 roku do 6 stycznia 2019. W dokumentach, które skradziono, nie było żadnych danych na temat stanu zdrowia pacjentów.

- Szacujemy, że sprawa dotyczyć może danych około 150 osób - przyznaje Katarzyna Babczyńska. Jak podkreśla, inspektor danych osobowych szpilala dzwonił po kolei do wszystkich banków w Bełchatowie, żeby z jednej strony uczulić na sytuacje związane z możliwością podejmowania prób wyłudzenia pożyczek czy kredytów na skradzione dane. Z drugiej - upewnił się, że na dane, które skradziono, żaden bank nie udzieli pożyczki czy kredytu. - Wśród skradzionych danych nie ma numeru dowodu osobistego, a bez tego zaciągnięcie bankowego kredytu, jak uslailiśmy, jest niemożliwe - mówi Katarzyna Babczyńska.

Nie oznacza to jednak, że sprawca kradzieży nie spróbuje wykorzystać danych np. w parabankach albo w inny sposób. Dlatego szpital apeluje, by osoby którym w tym okresie udostępniano dokumentację medyczną i mogły wpisywać się do rejestru, zgłosiły się do bełchatowskiego szpitala (do inspektora ochrony danych osobowych). Tam uzyskają wszelkie informacje na temat tego, co robić.

Chodzi m.in. o dopilnowanie okresowej weryfikacji informacji o sobie w Biurach Informacji Gospodarczej tj. ERIF Biuro Informacji Gospodarczej, BIG InfoMonitor, Krajowy Rejestr Długów BIG, Krajowe Biuro Informacji Gospodarczej KBIG, Krajowa Informacja Długów Telekomunikacyjnych KIDT, BISNODE, celem monitorowania aktywności kredytowej.

- Jest nam niezwykle przykro z powodu zaistniałej sytuacji. Dokładamy wszelkich starań, aby ograniczyć jej skutki - podkreśla Katarzyna Babczyńska.

Bełchatowska policja prowadzi postępowanie w tej sprawie. Funkcjonariusze próbują ustalić, kto i w jaki sposób wszedł w posiadanie rejestru. Osobie, która stoi za kradzieżą grozi kara grzywny, ograniczenia wolności albo do 2 lat pozbawienia wolności.

- Na razie nie mamy żadnych sygnałów od osób, które zostałyby pokrzywdzone w wyniku tego zdarzenia - mówi Iwona Kaszewska z KPP Bełchatów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto