Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bełchatów. Tydzień pod znakiem dopalaczy: 4 śmiertelne zatrucia, 6 osób zatrzymanych, 3 w areszcie, zarzuty dla pięciorga [ZDJĘCIA]

Ewa Drzazga
Bełchatów. Czterech młodych mężczyzn nie żyje, kilka innych osób trafiło do szpitala. Czy wszyscy są ofiarami nowego, silnego dopalacza, który trafił na bełchatowski rynek? To okaże się dopiero po zakończeniu prokuratorskiego śledztwa. Na razie zatrzymano sześć osób związanych z „dopalaczowym światkiem”. Pięciorgu postawiono zarzuty, troje najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie. Policjanci z Bełchatowa będą też pracować w specjalnej grupie przy KWP w Łodzi, która ma wyjaśnić okoliczności wszystkich zgonów.

Belchatów. Dzięki dopalaczom Bełchatów w ostatnich dniach nie schodził z czołówek krajowych serwisów informacyjnych. W ciągu czterech dni śmiertelnie zatruły się aż 4 osoby, 3 inne trafiły do szpitala. W ciągu trzech kolejnych dni policjanci rozprawiali się z dopalaczowym światkiem. Efekt to 6 zatrzymań, a potem zarzuty dla 5 osób i areszt tymczasowy dla trójki z nich.

W oczekiwaniu na gorący weekend

Zaczęło się od kobiety, która na początku ubiegłego tygodnia trafiła do bełchatowskiego szpitala po zatruciu dopalaczem. Stan był ciężki, ale po kilku dniach na własne żądanie opuściła placówkę. Zanim zdążyła to zrobić, na Oddział Intensywnej Opieki Medycznej trafiła kolejna ofiara dopalaczy - 21-letni bełchatowianin. Był wtorek, 24 lipca.

- Przywieziono go w stanie zagrażającym życiu, pozostaje nieprzytomny - mówiła w środę Katarzyna Babczyńska, rzecznik szpitala w Bełchatowie.

I choć w tej placówce nie ma tygodnia, by nie przyjmowano pacjentów, którzy zatruli się dopalaczami, to tym razem lekarze domyślali się już, że weekend przyniesie nowe zdarzenia.

Z nieoficjalnych informacji wynika bowiem, że przy 21-latku znaleziono saszetkę po specyfiku, który zażył. Napis na opakowaniu informował, że to „ALFA PIHP”, szerzej znana jako „flakka” albo „zombi”. Specyfik, według opisów działania, które bez problemów można znaleźć na internetowych forach, daje użytkownikowi nadludzką siłę, a przy tym kompletnie znieczula. Można walić głową o ścianę i uśmiechać się. Kłopot w tym, że chwilę później można umrzeć.

Pesymistyczne wizje lekarzy zaczęły się sprawdzać już w piątek, 27 lipca. Wczesnym popołudniem w jednym z mieszkań przy ul. Pabianickiej znaleziono ciało 28-letniego mieszkańca miasta. Lekarz uznał, że przyczyną zgonu mężczyzny było zatrucie. Był to dopiero początek fatalnej serii. Do kolejnych dwóch śmiertelnych zatruć doszło w sobotę, 28 lipca.

Po południu w jednym z mieszkań na os. Binków znaleziono 19-latka. Mimo prób reanimacji, nie udało się go uratować. Tego samego dnia wieczorem na klatce bloku na os. Okrzei zauważono dwóch nieprzytomnych mężczyzn. Na miejscu zjawiły się karetki pogotowia. 31-letnie-go mężczyznę przewieziono do szpitala. 36-latka, który był razem z nim, nie udało się uratować mimo prób reanimacji. Według lekarza tak 19-latek, jak i 36-latek śmiertelnie się zatruli.

Poniedziałek przyniósł kolejne zdarzenie. Na Okrzei w jednym z mieszkań znaleziono 34-letniego mężczyznę. W ciężkim stanie trafił do szpitala. Lekarze kilkanaście godzin walczyli o jego życie, ale przegrali. We wtorek nad ranem zmarł. - Najprawdopodobniej przyczyną było zatrucie dopalaczami - mówi Katarzyna Babczyńska.

O dopalaczach oficjalnie nie mówili jeszcze policjanci.

- Ustalenia śledztwa wskażą przyczynę śmiertelnych zatruć, musimy poczekać na wyniki badań - Ewelina Maciejewska z Komendy Powiatowej Policji w Bełchatowie potwierdzała jedynie, że dopalacze to jedna z ewentualności, które są brane pod uwagę.

Dlaczego? Bo, jak przyznaje Monika Rorat, zastępca prokuratora rejonowego w Bełchatowie, ofiary zatruć wcześniej miały epizody związane ze stosowaniem narkotyków i dopalaczy.

- Mamy podejrzenie, że czterej zmarli mężczyźni mogą być ofiarami dopalaczy - dodaje Monika Rorat. - Nie mamy jeszcze protokołów sekcji zwłok, ani wyników badań materiału biologicznego pobranego w ich trakcie, więc dywagowanie na temat tego, co było przyczyną ich śmierci jest przedwczesne. Ale mamy podejrzenia - dodaje.

Sześcioro zatrzymanych

Już te podejrzenia musiały wystarczyć do ofensywy przeciwko handlarzom dopalaczami. Regularnych punktów handlowych, w których można byłoby zaopatrzyć się w dopalacze w Bełchatowie (prawdopodobnie) nie ma. Jak się okazało są za to adresy, pod którymi takie środki można nabyć. Kilka godzin po tym, jak w szpitalu zmarł 34-latek z os. Okrzei, policjanci z Bełchatowa zatrzymali trzy pierwsze osoby, które mogą mieć związek z dystrybucją dopalaczy na terenie miasta. W środę, 1 sierpnia, zatrzymano kolejne trzy.

Wśród zatrzymanych są trzy kobiety i trzej mężczyźni. Najmłodszy z tej grupy ma 19 lat, najstarszy 46. U jednej z zatrzymanych kobiet policjanci zabezpieczyli specyfiki, które mogą być niebezpieczne dla zdrowia, choć dopiero ekspertyzy ustalą, jaki mają skład. To różnego typu kryształki, proszki, masa plastyczna, tabletki. W mieszkaniu kobiety był też susz przypominający marihuanę. Policjanci znaleźli wagę elektroniczną i sprzęt do porcjowania.

W czwartek prokuratura mogła już postawić większości zatrzymanych zarzuty. Do 12 lat pozbawienia wolności grozi 37-letniej bełchatowiance, podejrzanej o wprowadzenie do obrotu szkodliwych dla zdrowia substancji, tzw. dopalaczy, których następstwem była śmierć człowieka. To właśnie w jej mieszkaniu w sobotę, 28 lipca, znaleziono zwłoki 19-latka.

37-latce, w której mieszkaniu znaleziono ciało 19-latka, postawiono zarzut wprowadzania do obrotu szkodliwych dla zdrowia substancji, tzw. dopalaczy, których następstwem była śmierć człowieka

Trochę mniej, bo 8 lat więzienia grozi zatrzymanym: 19-latkowi i 20-latce, którzy także usłyszeli prokuratorskie zarzuty sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób przez wprowadzanie do obrotu szkodliwych dla zdrowia substancji. Wobec całej trójki podejrzanych prokurator na wniosek policji wystąpił do sądu o zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci aresztu.

Co z pozostałą trójką? Jak mówi Ewelina Maciejewska, zebrany materiał dowodowy pozwolił także na przedstawienie zarzutu posiadania amunicji bez wymaganego zezwolenia, jaką zabezpieczyli kryminalni podczas przeszukania miejsca zamieszkania zatrzymanego 41-latka. Z kolei 46-letnia bełchatowianka, w której mieszkaniu policjanci znaleźli susz marihuany, odpowie za posiadanie środków odurzających. Wobec obojga policyjni śledczy wnioskowali o środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego.

- Bełchatowscy funkcjonariusze w dalszym ciągu intensywnie pracują nad sprawą. Nie są wykluczone dalsze zatrzymania - podkreśla Maciejewska.

Zatrzymani. I co dalej?

O ile posiadanie dopalaczy nie jest jeszcze karalne (prace legislacyjne nad regulacjami, które to zmienią trwają), a produkcja i wprowadzanie do obrotu dopalaczy wiąże się z postępowaniem prowadzonym przez Inspekcję Sanitarną, o tyle w przypadku ostatnich zdarzeń podejrzanym grożą już zarzuty karne i do 12 lat pozbawienia wolności.

Taka sankcja grozić może za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób przez wyrabianie lub wprowadzanie do obrotu szkodliwych dla zdrowia substancji jeśli skutkiem tych działań była czyjaś śmierć. Tyle, że jak przekonuje praktyka, nie jest to wcale takie oczywiste.

Przed Sądem Okręgowym w Piotrkowie Tryb. w tym roku stawał bowiem 30-letni pabianiczanin, który w 2016 roku został zatrzymany przez policję w sklepie z dopalaczami na ul. Lipowej. I choć udowodniono mu, że sprzedawał substancje figurujące na ministerialnej „liście dopalaczy”, to sąd uniewinnił go od zarzutu sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób przez wprowadzanie do obrotu substancji szkodliwych dla zdrowia. W opinii sądu „szkodliwe dla zdrowia” w rozumieniu wskazanego przez prokuraturę paragrafu Kodeksu Karnego, oznacza substancje, które nabrały cech szkodliwości np. przez wadliwe transportowanie czy składowanie, a tego pojęcia nie można utożsamiać z produktami szkodliwymi ze swojej istoty, jak dopalacze. Bełchatowska prokuratura od-wołała się od tego wyroku, a Sąd Apelacyjny w Łodzi uchylił wyrok pierwszej instancji. Sprawa będzie ponownie rozpatrywana.

Żadne leki nie pomogą

Tymczasem specjaliści alarmują, że problem może narastać.

- Dopalacze powodują tak istotne zmiany w mózgowiu, że my, psychiatrzy, nie jesteśmy w stanie żadnymi lekami tego naprawić - mówi dr n. med. Sławomir Wolniak, psychiatra, ordynator kliniki Wolmed. - Jest taka substancja syntetyczna, która najpierw pojawiła się USA. Tam po jej jednokrotnym zażyciu zmarło 30 tys. osób! Zastanawialiśmy się niedawno, kiedy ten środek trafi do nas. I okazało się, że najprawdopodobniej już mamy z nim do czynienia - dodaje.

W uproszczeniu: działanie tej substancji sprawia, że odłącza ona system nerwowy, mózg nie kontaktuje się z narządami wewnętrznymi, odłącza serce lub inne ograny. Śmierć może nastąpić w ciągu 3 godzin po jej przyjęciu. Jednorazowe użycie tego dopalacza wystarczy, by umrzeć.

Dlaczego ludzie sięgają po dopalacze? Lekarze wskazują, że źródła problemów często trzeba szukać w dzieciństwie czy w okresie młodzieńczym. Rozwód rodziców czy to, że zapracowani nie mają czasu, by poświęcić dziecku czas i być z nim w głębszym kontakcie emocjonalnym, do tego np. problemy sercowe, kłopoty w szkole. - Dziecko wpada w frustracje, lęki - tłumaczy dr Wolniak. - Żeby sobie pomóc, w młodzieńczym wieku często samo sięga po alkohol. Potem koledzy dają coś, co doraźnie pozwoli zapomnieć. Dawniej była to marihuana. Teraz mamy do czynienia ze środkami, które są o wiele bardziej zgubne dla zdrowia, z dopalaczami.

Dodaje, że często spotyka się z przypadkami, gdy zgłaszają się do niego bliscy osób uzależnionych. - Rodzina przychodzi, bo podejrzewa, że coś się dzieje. Ale nie wiedzą, co robić - mówi dr Wolniak. - Wtedy wspólnie ustalamy plan działania.

By pomóc osobom uzależnionym i ich rodzinom uruchomiona została nowa Poradnia Leczenia Uzależnień i Współuza-leżnień w Instytucie Zdrowia i Równowagi Psychicznej „Wol-med”( Bełchatów, ul. Opalowa 9). Wystarczy zadzwonić na nr 44 633 78 99 lub 721 022 622, żeby umówić się na bezpłatną wizytę, realizowaną w ramach NFZ. - To spotkanie z terapeutą uzależnień, lekarzem, psychologiem w sprawach osób, które bądź to same są uzależnione, bądź też są związane z osobami uzależnionymi - mówi dr. Wolniak.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto