Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bełchatów. "Przerwany lot", czyli na tropie niemieckiego bombowca zestrzelonego w 1939 roku

Ewa Drzazga
Bełchatów. "Przerwany lot" to nazwa projektu, z którym ruszyło właśnie bełchatowskie muzeum. W jego ramach historycy chcą znaleźć fragmenty niemieckiego bombowca, który 3 września 1939 roku został zestrzelony w okolicach Osin (gm. Szczerców). Mieszkańcy pomagają, jak mogą i dodają swoje informacje na temat tej mało znanej historii.

Był 3 września 1939 roku, niedziela, ale świętować tego dnia nikomu nie było dane. Po godz. 15 nad łąkami w okolicach Osin (dziś gmina Szczerców), przelatywały dwa niemieckie bombowce Heinkel 45 wersja D. Wracały na zachód z jakiegoś zadania bojowego. Nagle dogoniły je polskie myśliwce. Ten z plutonowym pilotem Franciszkiem Prętkiewiczem na pokładzie, zaatakował z góry jeden z bombowców. Niemiecki Heinkel zaczął się palić i spadł na ziemię. Wcześniej z płonącego samolotu próbował wyskoczyć jeden lotników, ale bombowiec był już zbyt nisko, spadochron nie zdążył się otworzyć. Ostatecznie zginęło obu członków załogi - i obserwator porucznik Gerhard Radt, i pilot szeregowy Helmut Franke zginęli. Samolot wbił się w ziemię na łąkach w pobliżu Osin.

Gdy kilkadziesiąt godzin później na tym terenie rządzili już Niemcy, nakazali sprzątnąć wrak, pochowano także obu lotników. I nadszedł czas rozliczeń.

Pan Stanisław Krupski ma dziś 95 lat. 3 września 1939 roku razem z rodzicami i innymi mieszkańcami Osin uciekał przed hitlerowcami. Wrócili do domów 8 września. Seniorowi jak żywy stoi przed oczyma obraz mężczyzn ze wsi, którym zaraz po powrocie do domów, hitlerowcy nakazali się ustawić wzdłuż drogi. Kazali opowiadać, jak to było ze strąconym samolotem, grozili rozstrzelaniem. Chłopi próbowali tłumaczyć, że nikogo wtedy we wsi nie było, że wszyscy uciekli, ale Niemcy tego nie słuchali. Wreszcie znalazł się mężczyzna, którzy dobrze mówił po niemiecku. Spokojnie zaczął opowiadać, że 3 września wieś była pusta, że nikt nie ma pojęcia o samolocie. Niemcy wreszcie uwierzyli, kazali wszystkim rozejść się do domów. Wieś odetchnęła.

O historii strąconego niemieckiego bombowca przez 78 lat niewiele się mówiło. Przetrwała w spisywanych po wojnie relacjach żołnierzy oraz w meldunkach - to właśnie dzięki tym szczątkowym relacjom udało się odtworzyć okoliczności, w jakich bombowiec znalazł się niedaleko Osin.

O samolocie pamiętali też mieszkańcy okolicy, którym zdarzało się wyorywać na polu jakieś nadpalone drobne części wraku.

- Chcemy przypomnieć ten epizod walk z września 1939 roku na naszym terenie - mówi Marek Tokarek, dyrektor Muzeum Regionalnego w Bełchatowie. - Rozpoczynamy właśnie projekt „Przerwany lot”, którego celem jest zdobycie jak największej liczby informacji o tym zdarzeniu, kwerenda w archiwach oraz wydobycie spoczywających jeszcze w ziemi elementów wraku tego niemieckiego bombowca - dodaje.

Sposób na to, by dotrzeć do mieszkańców, był prosty, choć wymagał trochę „zachodu”. Marek Tokarek przed sklepem w Osinach rozwiesił banery informujące o akcji, ustawił tam stolik, parasol i rozdawał ulotki z informacjami na temat wydarzeń z 3 września. I, oczywiście, rozmawiał z mieszkańcami. Efekty przeszły najśmielsze oczekiwania. Okazało się, że w wielu domach są części tego samolotu - a to ktoś wyorał je na polu, a to zostały jeszcze po dziadkach (czyżby zebrane w 1939 roku?).

Elementy, które już udało się w ten sposób pozyskać, to nadpalone przewody, zegar pokładowy, fragmenty rury wydechowej, czy części z charakterystycznym dla tego typu samolotów nitowaniem.

- W wielu przypadkach nie jesteśmy nawet w stanie ocenić, co to za fragmenty, ale tym zajmą się fachowcy. Oni również dokonają opisu podarowanych nam przedmiotów, za które naszym darczyńcom jesteśmy niezmiernie wdzięczny. Mamy też kilka adresów mieszkańców, do których musimy dotrzeć, by spisać ich relacje - dodaje Tokarek.

Na tym nie koniec, bo we wrześniu, po uzyskaniu wszystkich pozwoleń, mają się rozpocząć prace związane z wydobyciem części samolotu, które można jeszcze będzie znaleźć w miejscu, w którym spadł na ziemię.

- Myślę, że dzięki tym działaniom uda się przygotować ciekawą publikację - podkreśla Tokarek.

A przecież „Przerwany lot” niemieckiego bombowca to nie koniec tej historii. Polski myśliwiec doznał w tej walce uszkodzeń i musiał osiąść na łąkach. Żołnierze 84 DP chcieli go przepchnąć go na tereny zajmowane jeszcze przez polskie pozycje. Nie potrafili jednak złożyć skrzydeł i gdy dotarli do ściany lasu trzeba było „coś” z samolotem zrobić. Co? A to już zupełnie inna historia...

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto