Kradzież miała nieco "filmowy" przebieg. 14 sierpnia do sklepu jubilerskiego w centrum Bełchatowa wkroczyło dwóch mężczyzn. Jednego z nich ekspedientka pamiętała, jako klienta, który wspólnie z żoną niedawno kupił jakąś biżuterię. Nie miała więc żadnych wątpliwości co do wypłacalności obu panów.
Mężczyźni poprosili, by pokazała im złote bransoletki i łańcuszki. Kobieta wyjęła z lady całą szufladę biżuterii, żeby panowie mogli lepiej wybrać. Ci przebierali, oglądali, a gdy sprzedawczyni na chwilę odwróciła wzrok, szybko wrzucili zawartość szuflady do torby, którą mieli przy sobie. Po czym błyskawicznie wybiegli ze sklepu i z piskiem opon odjechali autem, w którym już czekał na nich kierowca.
Policjanci szybko wytypowali mężczyznę, który mógł stać za tą zuchwałą kradzieżą. Kłopot polegał na tym, że choć znali tożsamość, gorzej było z aktualnym miejscem pobytu delikwenta. Kilka dni trwało namierzanie mężczyzny, aż wreszcie udało się go zatrzymać. Zatrzymano także dwóch jego pomocników. Mężczyźni w wieku 25, 31 i 35 lat (dwaj pierwsi to mieszkańcy powiatu bełchatowskiego, trzeci to wielunianin) przyznali się do kradzieży. Okazało się też, że nie była to ich pierwsza kolizja z prawem, a 35-latka z Wielunia można będzie przesłuchać także na okoliczność kilku innych spraw prowadzonych przez komendę z jego rodzinnego miasta. Prokuratura wystąpiła o dozór policyjny wobec całej trójki.
Policjantom udało się odzyskać część skradzionej biżuterii, której szukać musieli w kilku wieluńskich lombardach i komisach. Spośród 18 ukradzionych przedmiotów, 5 odzyskano.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?