Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bełchatów. Koncesja na alkohol budzi kontrowersje. Co dalej ze sklepem na Berylowej?

Maciej Wiśniewski
Urszula Jantas podkreśla, że pilnuje, aby w pobliżu jej sklepu nie spożywano alkoholu
Urszula Jantas podkreśla, że pilnuje, aby w pobliżu jej sklepu nie spożywano alkoholu Maciej Wiśniewski
Bełchatów. Koncesja na alkohol dla sklepu przy Berylowej budzi kontrowersje.

zy sklep przy Berylowej straci koncesję na sprzedaż alkoholu?

- To rodzinny biznes, konkurujemy z marketami i sklepami sieciowymi, ale sobie radzimy. Dlaczego teraz chce nam się podciąć skrzydła, skoro tyle mówi się o konieczności wspierania małych przedsiębiorców - mówi Robert Jantas, który wspólnie z żoną prowadzi sklep przy Berylowej na Binkowie. Spożywczo-przemysłowy, gdzie można także kupić alkohol.

Sklep usytuowany na parterze bloku funkcjonuje „od zawsze”. Od 11 lat prowadzą go państwo Jantas. - To nie jest sklep monopolowy, alkohol jest kupowany przy okazji - podkreśla Urszula Jantas, właścicielka sklepu. Często działa to też jednak w drugą stronę. Ludzie przychodzą po piwo, wino, czy coś mocniejszego, a przy okazji kupują też inne produkty spożywcze. Dlatego właściciele sklepu obawiają się, że utrata koncesji na sprzedaż alkoholu oznaczać będzie dla nich konieczność zwinięcia interesu.

- Zatrudniamy na umowę o pracę dwie osoby, dziewczyny już się obawiają, co z nimi będzie - mówi Robert Jantas. - Płacę za koncesję niemałe pieniądze, kilka tysięcy złotych rocznie, do tego przecież opłacam podatki. Jak stracę koncesję, to ludzie pójdą tuż obok, do Kauflanda i Żabki. Im przecież koncesji nikt nie zabierze - dodaje.

Cofnięcia pozwolenia na sprzedaż alkoholu dla sklepu chce część mieszkańców bloku na Berylowej. W kwietniu podjęli uchwałę o nieudzieleniu zgody na sprzedaż alkoholu. Wprawdzie lokal na sklep przedsiębiorcy wynajmują od miasta, ale magistrat, który wydaje koncesje na sprzedaż alkoholu życzy sobie okazania woli mieszkańców.

W tej sprawie nie było jednak zebrania mieszkańców bloku. Uchwałę podjęto na zasadzie zbierania podpisów. A właściwie nie podjęto, bo ostatecznie na pytanie, czy koncesji udzielić, mieszkańcy wypowiedzieli się negatywnie.

To zresztą też kwestia sporna. Przeciwnych sprzedaży alkoholu było tylko 32 proc. właścicieli mieszkań. Za udzieleniem koncesji opowiedziało się 21 proc. mieszkańców. Ponad 15 proc. nie wzięło udziału w głosowaniu, a reszta to udziały miasta, które wstrzymało się od głosu.

- Żeby podjąć uchwałę o udzieleniu zgody na sprzedaż alkoholu za powinna być ponad połowa głosów, więc uchwała nie została podjęta - mówi Agnieszka Tomczyk, prezes wspólnoty bloku Berylowa 1 (blok ma prywatny zarząd). - Jako prezes muszę reprezentować wolę większości - podkreśla.

Szefowa wspólnoty zaznacza, że inicjatorem akcji odebrania licencji na alkohol sklepowi był jeden z mieszkańców. Chodzi przede wszystkim o hałas i nieporządek zostawiany rzekomo przez klientów sklepu.

- Większość osób, które tutaj kupują przychodzi z zewnątrz, piją pod sklepem, załatwiają w klatkach swoje potrzeby, sprzątaczka co rusz zgłasza, że musi sprzątać wymiociny - podkreśla prezes wspólnoty.

Właściciele sklepu zaznaczają jednak, że spożywania alkoholu w sklepie nigdy nie było. Trudno też ich zdaniem ocenić, że ci, którzy piją po klatkach, na pewno kupili alkohol w tym sklepie, a nie przynieśli z marketu.

- Nasz sklep czynny jest od godz. 6 do 21, a więc zamykamy jeszcze przed ciszą nocną - mówi Urszula Jantas. - Nie chcemy, by naszych klientów obrażano, wyzywając od meliniarzy. Kupuje u nas bardzo wielu mieszkańców tego bloku, czy pani prezes o nich tak się wyraża? - dodaje.

Posiedzenie zespołu, który wydaje koncesje w magistracie ma się odbyć w połowie czerwca.

Sklep musi zostać?

Urszula Jantas pokazuje listę z ponad 150 podpisami mieszkańców i klientów sklepu, którzy nie chcą jego likwidacji. - Mieszkam nad sklepem i widzę, że jest porządek, nie ma żadnych awantur i problemów, to jest wymysł - mówi jedna z mieszkanek bloku.

- Nie wyobrażamy sobie tego, żeby sklep miał być zamknięty, codziennie z niego korzystamy, jest pod ręką, nie trzeba chodzić do marketu - podkreśla inna z mieszkanek bloku.

Sklep tak, alkohol nie

Powodu do likwidacji sklepu nie widzi też zarząd wspólnoty.

- W cale nie chcemy, aby sklep przestał działać, może dalej funkcjonować w lokalu na dole, chodzi tylko o to, aby nie było tutaj sprzedaży alkoholu - podkreśla prezes wspólnoty.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto