Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła, czy kobiety, które poroniły czy urodziły martwe dzieci, miały odpowiednią opiekę

Kontrola NIK w szpitalu w Bełchatowie

Najwyższa Izba Kontroli zbadała, jak przebiega opieka nad pacjentkami, które doświadczają niepowodzeń położniczych: tracą ciążę, rodzą martwe dziecko lub ich dziecko umiera tuż po porodzie. Skontrolowała 37 szpitali w całym kraju, m.in. Szpital Wojewódzki w Bełchatowie oraz ośrodek Madurowicza szpitala Pirogowa w Łodzi, szpitale w Radomsku, Zduńskiej Woli i Piotrkowie Trybunalskim.

Wnioski z kontroli nie są optymistyczne. Według NIK często opieka nad kobietami w tych trudnych sytuacjach ograniczała się do pomocy medycznej, brakowało natomiast niezbędnego w trudnej sytuacji wsparcia. „Personel medyczny często po prostu nie potrafił z nimi rozmawiać” - stwierdziła NIK.

Według danych NIK w 2019 roku w województwie łódzkim doszło do 2356 poronień samoistnych i 80 porodów martwych.

Nie wszystkie kobiety korzystają z pomocy psychologa. W Bełchatowie z konsultacji psychologicznych korzystało tylko 5 proc. kontrolowanych pacjentek, w Radomsku i Tomaszowie 10 proc., w Madurowiczu 5 proc., ale w szpitalu w Zduńskiej Woli w ogóle nie było takiej pomocy.

W żadnym z badanych szpitali nie było specjalnego pokoju pożegnań, w którym matki mogą spędzić czas z dzieckiem lub jego ciałem.

Te obserwacje potwierdzają organizacje zajmujące się opieką nad kobietami z regionu łódzkiego. Do ruchu Rodzić po Łódzku zgłasza się wiele pań, których trauma pogorszyła się przez brak empatii ze strony personelu. Była m.in. pacjentka, która leżąc na wspólnej sali z karmiącymi piersią kobietami szukała przez telefon... trumienki dla swojego dziecka.

Edyta Nowicka z ruchu Rodzić po Łódzku zwraca uwagę, że odpowiednie wsparcie może pomóc kobiecie szybciej uporać się z traumą po stracie dziecka i zajść w kolejną, szczęśliwie zakończoną ciążę. Ale złe doświadczenia mogą traumę pogłębić.

-Taka kobieta może latami nie wyjść z depresji - mówi Nowicka.

W stosunkowo dobrej sytuacji są łodzianki, bo mogą liczyć na pomoc Fundacji Gajusz, która prowadzi hospicjum perinatalne, czyli opiekujące się całą rodziną oczekującą na narodziny śmiertelnie chorego dziecka. W ubiegłym roku z pomocy hospicjum perinatalnego skorzystało 26 rodzin. Fundacja Gajusz szacuje, że w wyniku zakazu aborcji ciężko i nieodwracalnie uszkodzonych płodów ta liczba wzrośnie do około 70 rocznie. -

Ewa Zaleska ze Szpitala Wojewódzkiego w Bełchatowie uważa, że w tutejszej placówce kontrola nie wypadła źle, mimo wskazanych przez NIK niedoskonałości. To jednak, jak mówi, uchybienia dotyczące np. prowadzenia dokumentacji czy przeglądów sprzętu. A inne zarzuty NIK?

- Na oddziale nie ma psychologa - przyznaje Ewa Zaleska. - Jest jednak psycholog kliniczny na potrzeby całego szpitala, wzywany na oddział w razie potrzeby.

Jak zapewnia, pacjentki są informowane o możliwości skorzystania z pomocy psychologa.

- Nie każdy jednak w tym momencie chce z takiej pomocy - zaznacza Ewa Zaleska.

W bełchatowskim szpitalu nie ma też pokoju pożegnań dla mam. - Nie ma takiego wymogu - odpowiada Ewa Zaleska.

Szpital nie planuje jednak wychodzić przed szereg i organizować takiego miejsca. - Mamy szereg konsultantów, którzy określają rzeczy, jakie powinniśmy spełniać - tłumaczy Ewa Zaleska. - Tym się kierujemy.

Kontrola w szpitalu w Bełchatowie objęła lata 2017-2019 i początek 2020 roku.