MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Hotel Wodnik w Słoku koło Bełchatowa przyjął uchodźców z Ukrainy. Wawrzkowizna nadal czeka na Ukraińców

Magdalena Buchalska-Frysz
Magdalena Buchalska-Frysz
W hotelu Wodnik w Słoku są już uchodźcy z Ukrainy, Wawrzkowizna nadal czeka na ich przyjazd
W hotelu Wodnik w Słoku są już uchodźcy z Ukrainy, Wawrzkowizna nadal czeka na ich przyjazd Anna Frysz
Już ponad 100 osób, uchodźców wojennych z Ukrainy, znalazło schronienie w hotelach Wodnik na Słoku oraz na Wawrzkowiźnie. W tym drugim ośrodku Ukraińców jest niewielu

Uchodźcy z Ukrainy na Słoku i na Wawrzkowiźnie

Ponad sto osób, uchodźców z Ukrainy, gości obecnie hotel Wodnik w Słoku. To głównie kobiety i dzieci, ale są też starsi mężczyźni, którzy mogli wyjechać z Ukrainy. W Wodniku przebywają dzieci w różnym wieku, od roku to kilkunastu lat, jednak najwięcej jest tych w wieku przedszkolnym.

- Pomagamy wszystkim potrzebującym. Jesteśmy w stałym kontakcie z Caritas i administracją rządową. Nasza pomoc będzie dostosowana do bieżących potrzeb – powiedział Wojciech Dąbrowski, prezes zarządu PGE Polskiej Grupy Energetycznej.

W niedzielę wieczór na facebooku pojawiła się informacja zamieszczona przez jednego z mieszkańców, że na Słok potrzebne są rzeczy dla Ukraińców, wówczas głównie pieluchy dla dzieci, nawilżane chusteczki.

Odzew był natychmiastowy, pojawiła się lawina zgłoszeń od mieszkańców oferujących pieluchy i inne rzeczy, oferujących przewóz, pytających, co jeszcze jest potrzebne.

Kolejne informacje wskazywały, że przydadzą się ubrania, a później okazało się, że potrzebne są nawet tak podstawowe, i wydawać by się mogło mniej istotne rzeczy, jak kapcie i klapki dla nowych mieszkańców Wodnika.

- Potrzebne są kapcie - pisała na facebooku jedna z bełchatowianek. - Ci ludzie od trzech dni mają na nogach zimowe buty.

I te też szybko się pojawiły. Wkrótce okazało się, że Słok jest już zaopatrzony na tyle, że chyba nic nie jest już, na tę chwilę, tam potrzebne. A nawet, jeśli nagle zachodzi jakaś potrzeba, sprawa jest załatwiana od ręki. Dziś rano okazało się, że przydałaby się pralka. Nie minęła chyba godzina, gdy i ta pozycja zniknęła z listy potrzeb.

Jak mówią ludzie zaangażowani w akcję pomocy, trzeba chwilę odczekać, bo na razie uchodźcy są zmęczeni, jeszcze wystraszeni, dużo czasu spędzają w swoich pokojach.

- Na razie mamy takie informacje z Wodnika, że faktycznie na ten moment mają już chyba wszystko - mówi Małgorzata Babska, rzecznik Grupy PGE. - Jeśli będą jakieś potrzeby, będą kierować takie informacje do wojewódzkiego sztabu kryzysowego.

To z pewnością jednak nie koniec pomocy.

- Za chwilę trzeba będzie pomyśleć o tym, żeby np. zorganizować jakieś zajęcia dla dzieci, może zebrać dla nich jakieś książeczki gry, itd - mówią.

Wstępne rozeznanie na miejscu poczyniła też gmina, wkrótce może się bowiem okazać, iż dla dzieci trzeba będzie znaleźć miejsce w szkołach i przedszkolach, a nie będzie to proste przedsięwzięcie.

Wawrzkowizna czeka na uchodźców

W pełnej gotowości jest też ośrodek Wawrzkowizna, tu jednak sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Od wczoraj pojawiają się się sprzeczne informacje co do tego, ile osób ma przyjechać do ośrodka. Kwaterowani maja być w hotelu i ogrzewanych domkach.

- Jesteśmy przygotowani na przyjęcie 200 osób - mówi Jarosław Wełna, szef firmy dzierżawiącej Wawrzkowiznę. - Na tę chwilę mam jednak tylko dwie osoby - matkę z córką. Docierają do nas bardzo różne informacje. Raz, że przyjedzie 200 osób, później, że 60, a następnie, że jednak nie. Za chwilę słyszę, że będzie 11, a później, że jednak nie. Ostatnie informacje są takie, że dziś dotrze jeszcze 11 osób, ale nie wiem, czy na pewno - mówi poirytowany.

Tymczasem Wawrzkowizna została zasypana darami od bełchatowian. Na ten moment, jak mówi Jarosław Wełna, nie ma sensu przywozić kolejnych, bo nie wiadomo, jak rozwinie się sytuacja.

- Szkoda - mówi pan Jarosław. - Przez cały czas jesteśmy w pełnej gotowości, czeka obsługa, przy każdej informacji, że jada do nas ludzi z Ukrainy, uruchamiany kuchnię. Ja mówi po rosyjsku, moja pani kucharka to Ukrainka, która mówi tez po polsku, jesteśmy dobrze przygotowani. Jest wszystko, tylko nie ma uchodźców.

PGE informuje też, iż od poniedziałku, 28 lutego, we wszystkich spółkach z Grupy PGE rozpoczęła się także zbiórka najpotrzebniejszych rzeczy dla osób uciekających przed wojną. Pracownicy przekazują m.in. apteczki, środki opatrunkowe, leki przeciwbólowe, środki higieniczne, koce, śpiwory, a także mleko w proszku, pieluszki oraz żywność dla małych dzieci.

- Zebrane produkty wysyłane będą do Caritas, z którymi współpracuje PGE, a także bezpośrednio do ośrodków wskazanych przez Caritas, gdzie zakwaterowane są rodziny z dziećmi - mówi Małgorzata Babska, rzecznik PGE.

W hotelu Wodnik w Słoku są już uchodźcy z Ukrainy, Wawrzkowizna nadal czeka na ich przyjazd

Hotel Wodnik w Słoku koło Bełchatowa przyjął uchodźców z Ukr...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Katastrofa śmigłowca z prezydentem Iranu. Co dalej z tym krajem?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto