Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Znany biznesmen trafił do więzienia za oszustwa

ADE
Najbliższe dwa lata za kratkami spędzi Tomasz P., znany wągrowiecki biznesmen. Mężczyzna robił wszystko, aby wywinąć się od odsiadki. Sąd był jednak bezwzględny

W latach 90. minionego już wieku był jednym z pierwszych wielkich wągrowieckich przedsiębiorców. Własna hurtownia papieru, duże pieniądze... Wydawało się, że wszystko idzie w jak najlepszym kierunku. Ostatnio nawet Tomasz P. z Wągrowca, o którym mowa, został dyrektorem oddziału jednej z europejskich firm zajmujących się doradztwem dla firm i organizującej profesjonalne szkolenia. W miniony wtorek okazało się jednak, że to wszystko to tylko pozory. Biznesmen został aresztowany. - Zgodnie z decyzją sądu mężczyzna został przekazany do zakładu karnego celem odbycia kary - wyjaśnia Monika Grzelak z Komendy Powiatowej Policji w Wągrowcu.

Jak się okazuje, z końcem lat 90. skończył się bowiem dobry okres dla wągrowieckiego biznesmena, a zaczęły się problemy. Niespłacanie kredytów, a nawet próby ich wyłudzenia. To wszystko poskutkowało tym, że w 2007 roku Tomasz P. stanął na ławie oskarżonych. Został skazany. Sąd jednak zastosował możliwość warunkowego zawieszenia wymierzenia kary więzienia. Zobowiązał jednak Tomasza P. do spłaty wszystkich zobowiązań. Pokrzywdzonych podmiotów jest kilka. Pierwszemu z nich Tomasz P. jest winien 35 tysięcy złotych, kolejnemu już jednak 115 tysięcy złotych, następnemu tylko nieco mniej, bo 86 tysięcy złotych, a ostatniemu 3 tysiące złotych. Do tego dochodzi jeszcze próba wyłudzenia kredytu na 28 tysięcy złotych.
Jako zabezpieczenie sąd zajął mienie Tomasza P. - wyposażenia hurtowni papieru, cały sprzęt, pięć komputerów oraz samochód do niego należący. Wszystko po to, aby mężczyzna w ciągu dwóch lat, tak jak chciał tego sąd, regularnie spłacił długi.

Tomasz P. jednak nie wykorzystał szansy, jaką dał mu sąd. - Kurator sądowy, który sprawował nad nim opiekę, powiadomił o tym fakcie Sąd Rejonowy w Wągrowcu. Dodatkowo okazało się, że wobec mężczyzny toczy się inne postępowanie. Kierował on groźby karalne pod adresem swojej żony. Co także bardzo ważne, Tomasz P. wyprowadził majątek, zajęty przez sąd jako poręczenie - wyjaśnia Jarema Sawiński z Sądu Okręgowego w Poznaniu. W sierpniu ubiegłego roku sprawa Tomasza P. wróciła na salę wągrowieckiego sądu, który zadecydował o odwieszeniu kary i wydał postanowienie, że biznesmen ma trafić na dwa lata do więzienia. Tomasz P. złożył jednak zażalenie na decyzję Sądu Rejonowego w Wągrowcu. Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Poznaniu. - Ten utrzymał w mocy postanowienie wągrowieckiego sądu - wyjaśnia Sawiński.

Wągrowieckiemu biznesmenowi jednak nie było po drodze do więzienia i po decyzji poznańskiego sądu Tomasz P.... zachorował. - Przedstawił zaświadczenia lekarskie, że jego stan zdrowia nie pozwala mu odbyć kary - wyjaśnia przedstawiciel poznańskiego sądu. Sąd jednak nie dał temu wiary. Skierował Tomasza P. na badania lekarskie w Zakładzie Medycyny Sądowej przy Akademii Medycznej w Poznaniu. - Obszerna opinia tego zakładu kończy się zdaniem, które mówi wszystko: Stan zdrowia nie stanowi problemu co do odbycia kary w zakładzie karnym - wyjaśnia sędzia. Takie stanowisko zostało przedstawione również w miniony wtorek na sali wągrowieckiego sądu. Nie było już wątpliwości, że Tomasz P. może trafić do więzienia.

Zwykle w tego rodzaju przypadkach, gdy nie ma się do czynienia z mordercą lub innym groźnym bandytą, to sąd pozwala skazanym na dobrowolne stawienie się do zakładu karnego w określonym terminie. Tym razem było inaczej. Na salę sądową od razu wezwano patrol policji. Funkcjonariusze przewieźli Tomasza P. prosto z sali sądowej do więzienia w Gębarzewie. Skąd ta drastyczna decyzja sądu? Sąd miał bardzo poważne obawy, że jeśli Tomasz P. nie trafi do więzienia prosto z sali sądowej, to zrobi wszystko, aby nie trafić tam nigdy i będzie uchylał się od wyroku sądu.

Co bowiem ciekawe, mężczyzna nie ma stałego miejsca pobytu. Z wywiadu środowiskowego wynikało, że Tomasz P. już od dłuższego czasu nie mieszka w swoim domu w Wągrowcu. Nie podał też miejsca, gdzie na stałe przebywa na terenie Poznania. Niebawem biznesmen najprawdopodobniej straci także stanowisko dyrektora w poznańskim oddziale firmy, w której to ostatnio był zatrudniony. Co istotne, stanowisko to objął, gdy została z niego zwolniona jedna z wągrowieckich kasjerek, która wyprowadziła pieniądze z banku BZ WBK, a z którą notabene był on związany prywatnie.
Od rzecznika prasowego firmy usłyszeliśmy, że Tomasz P. został zawieszony w obowiązkach, a po posiedzeniu zarządu najprawdopodobniej podzieli los swojej poprzedniczki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto