Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zbrodnia i kara. Historie oparte na aktach: Zakatowali babcię, by mieć na kolejne wino

Redakcja
Marek Obszarny/akta Sądu Okręgowego w Piotrkowie Tryb.
Bukiet sztucznych kwiatów, wazon, budzik, żelazko, głośnik, kurtka, kilka bluzek, szklanki, salaterki, kieliszki, lalka, szklana ryba, 60 zł w bilonie. Wszystko dało się przeliczyć na dwa wina. Tyle dla zabójców było warte życie 73-letniej Franciszki C. 25-letni Czesław Chodorowicz zapłacił za nie głową. Powieszono go 4 listopada 1980. Stał się drugim w historii skazanym na karę śmierci przez ówczesny Sąd Wojewódzki w Piotrkowie Tryb.

"Zbrodnia na Franiszce C. ze względu na bestialski sposób działania i motyw rabunku należy do wyjątkowo odrażających i okrutnych i stanowi przykład przekroczenia wszelkiego wyobrażalnego zła, jakie człowiek może wyrządzić człowiekowi" - napisał w uzasadnieniu wyroku sędzia Mieczysław Młodzik. Ten sam, który niespełna rok wcześniej skazał na śmierć podwójnego zabójcę, 26-letniego milicjanta Zygmunta Korgóla.

CZYTAJ TAKŻE:Gliniarz, który zabijał z zimną krwią

Był 16 lutego 1978. Mirosław Hermaszewski intensywnie przygotowywał się już do lotu w kosmos. Pani Franciszka miała inne zmartwienia. Mieszkała samotnie w skromnej suterenie przy ul. Narutowicza 6 w Piotrkowie Tryb. Odwiedzała ją rodzina: pasierb Stanisław C., jego żona Monika oraz jej synowie z poprzedniego małżeństwa - Paweł K. i Marek K., dla których była przybraną babcią.

W czwartek rano zajrzeli do niej synowa z Pawłem. Pani Monika usmażyła dwa jajka na śniadanie, zaparzyła herbatę i posmarowała teściowej bułkę masłem. Pani Franciszka zjadła przy nich, zanim wyszli około 9.30. Zatrzymała ich na chwilę, gdy byli już na schodach.

- Odwiedź mnie jeszcze dziś, kochana - poprosiła. Pani Monika przytaknęła. Dodała, by mama zamknęła drzwi na haczyk. - Teściowa miała od kilku miesięcy częściowe zaniki pamięci. Zamykała się, gdy była sama i nie wpuszczała obcych. Zawsze pytała, kto idzie.

Paweł K. miał wówczas 18 lat. Około piętnastej zajrzał do babci sprawdzić, czy nie ma u niej jego mamy. Nie było. Poszedł na obiad do rodziców. Wyszedł od nich około osiemnastej. Poszedł do babci razem z Zofią S., daleką kuzynką. W kamienicy przy Narutowicza 6 byli przed wpół do siódmej. W mieszkaniu panowały ciemności. Przewody elektryczne były pozrywane.

- Zapaliłem zapałkę i zobaczyłem, że babcia leży na podłodze, ma zakrwawioną twarz i przeciętą szyję.
Pobiegł do "Złotego rogu", by zadzwonić na milicję. Telefon w budce był nieczynny. Milicję powiadomił z pobliskiej apteki przy ul. Słowackiego.

"O godz. 18.40 ob. K. Paweł powiadomił mnie telefonicznie, że przy Narutowicza 6 m. 4 znalazł leżącą na podłodze swoją babcię Franciszkę C., która cała zbroczona jest krwią i nie daje oznak życia" - napisał w notatce służbowej dyżurny KMMO Stanisław Paul.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Czesław Chodorowicz, 25 lat (osiem klas podstawówki, bezrobotny spawacz-zbrojarz), nie cieszył się dobrą opinią. Na Kazimierza Wielkiego sąsiedzi narzekali, że nadużywa alkoholu i urządza rodzicom awantury. Wśród znajomych znany jako "Czarny".

W czwartek 16 lutego poszedł ze znajomym wypić wino do warsztatu blacharskiego Stanisława C. przy Narutowicza 40. Na miejscu spotkali pasierba właściciela, Marka K., 17lat (8 klas podstawówki, bez zawodu). Wypili w trójkę. Potem jeszcze jedno.
Chodorowicz i K. nie znali się wcześniej. Przy winie szybko się polubili i postanowili wspólnie coś ukraść, by zdobyć pieniądze na kolejne jabole.

Poszli do domu towarowego "Sezam" z myślą o kradzieży portmonetki. Upatrzyli sobie jedną z klientek, ale nie zdecydowali się na kradzież, bo okoliczności nie były sprzyjające. Włóczyli się po mieście. Przez okno piwnicy przy Słowackiego 20 zobaczyli sporo butelek. Ukradli je. Dostali za nie 350 zł. Kupili dwa wina, zakąskę i wrócili do warsztatu. Potem jeszcze dwie butelki, ale wciąż było im mało.

ZOBACZ RÓWNIEŻ:[/bZbrodnia i kara: Sąd w Piotrkowie ponownie sięga po karę śmierci
Poszli do babci Marka, Franciszki C. Niby po węgiel, by napalić w warsztacie.
Liczyli jednak, że znajdą tam pieniądze albo alkohol.
Po drodze na Narutowicza weszli na jedno z podwórek do ubikacji. Za nimi wszedł jakiś pijany mężczyzna. "Czarny" z zaskoczenia obezwładnił go chwytając z tyłu i zakrywając ręką usta.
Marek K. szybkim ruchem zerwał mu z ręki zegarek - radzieckiego ZiM-a wartego 700 zł - i założył go sobie na rękę. Ofiarę pobili i skopali. CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Około szesnastej K. zapukał do babci. Pani Franciszka rozpoznała wnuczka i otworzyła. Położył się na kozetce w pokoju. Babcia nie była zadowolona, akurat ubrała się do wyjścia. Ponaglała, by wyszedł. Nie posłuchał.
Po kilku minutach wszedł "Czarny". Marek K. wstał i zaczął przeszukiwać szafę w pokoju. - Pawełku, uspokój się - prosiła Franciszka C., myląc go z jego bratem.
Marek dał znak. Zrobili podobnie jak wcześniej z tym pijanym w ubikacji. "Czarny" chwycił 73-latkę od tyłu za usta i przewrócił na podłogę. Babcia wyrwała się, próbowała wzywać pomocy. K. wziął znad kuchni łyżkę wazową i zaczął bić ją po głowie. Czerpak odłamał się od trzonka, a babcia wciąż się wyrywała.
K. chwycił żeliwne żelazko z duszą i uderzył nim w głowę. Upadła.
- Gdy próbowała się podnieść, uderzyłem ją żelazkiem po raz drugi. Zaczęła krwawić z głowy. Czesiek walnął ją pięścią w żołądek.
Chodorowicz widząc, że staruszka się męczy, wziął sznur od bielizny i razem z K. zaciągnął go na szyi kobiety przez około minutę. Gdy puścił, przeszukał mieszkanie. Miał nadzieję znaleźć pieniądze w łóżku lub szafie. Pod materacem znalazł w zawiniątku jedynie 60 zł w bilonie.
Marek K. wziął z kredensu tłuczek do mięsa i bił babcię po nogach. Z taką siłą, że oderwał się trzonek. "Czarny" zadarł kobiecie spódnicę, zdjął jej majtki i zaczął obmacywać. - Znajdź mi świecę- zażądał. K. podał mu gromnicę znalezioną w szafie.
- Czesiek włożył ją między nogi babci - opowiadał śledczym Marek K.
Chodorowicz przystawił ofierze rękę do piersi. - Jeszcze żyje - stwierdził. Obaj zaczęli ją kopać po całym ciele. Gdy przestała się ruszać, K. wziął nóż kuchenny w ebonitowej oprawce i przeciął nim ubranie babci obnażając piersi. Rozszerzyli jej nogi, by znów włożyć świecę. Podnieciło to "Czarnego".
Położył się na staruszce i odbył z nią stosunek. Marek K. przyglądał się temu ze śmiechem.
Rozcięli krocze w kierunku pępka, obmacywali. Wydawało im się, że wciąż żyje. Dlatego
K. zaczął podrzynać jej gardło. Chodorowicz odebrał mu nóż i dwukrotnie wbił w szyję kobiety. Tak silnie, że złamało się ostrze. Kawałek został w ranie.
Biegły wskazał, że
wiodącą przyczyną śmierci było gwałtowne uduszenie od ucisku pętli na szyję oraz unieruchomienie klatki piersiowej. CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Do worka na węgiel Chodorowicz schował: bluzki, bieliznę, głośnik, żelazko, budzik, lalkę, wazon i kamizelkę. Na siebie włożył kurtkę ze sztucznego zamszu.
Gdy K. zobaczył w lustrze, że jest pokrwawiony, zbił je ze złości. Do torby włożył kieliszki, salaterki, spodki, szklaną rybę. Z kredensu wyjął ozdobne szyby, a ze stołu bukiet sztucznych kwiatów.
Wychodząc zdemolowali mieszkanie. Przewrócili kozetkę, zerwali ze ściany obrazki, uszkodzili oświetlenie. Umyli się, a brudną wodę wylali na ciało Franciszki C. Zamknęli drzwi na skobel i poszli do miasta sprzedać łup. Około dwudziestej rozeszli się do domów.
Chodorowicz położył się spać. Następnego dnia wstał o 6.20 i wyszedł z domu. Kupił wino i poszedł na spotkanie z K., bo tak się umówili. Gdy czekał, wpadł w ręce milicji. Marek K. poszedł spać ok. 20.30. Dwie i pół godziny później obudziła go MO.
Milicjanci znaleźli zakrwawione ubrania, a w wewnętrznej kieszeni marynarki dwa noże, w tym ten z ułamanym trzonkiem.
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Najgłośniejsze zbrodnie w regionie już od 15 marca
Obu skierowano na półroczną obserwację psychiatryczną. Biegli ocenili, że Chodorowicz jest zdrowy psychicznie, choć osobowość ma psychopatyczną. Uznali, że w czasie zbrodni
nie miał znacznie ograniczonej zdolności rozumienia znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem. Marka K. uznano za debila o dojrzałości emocjonalnej 13-latka, który miał znacznie ograniczoną poczytalność.
Sąd Najwyższy miał wątpliwości. Nakazał powtórzenie proces z udziałem biegłych. Przed sądem poparli oni swe wcześniejsze opinie.
Zabrakło autorki analizy przepływu prądów czynnościowych w obrębie mózgu, Marii Różyckiej, która wskazywała u Chodorowicza na niecharakterystyczną patologię w zapisie EEG. Uznano ją za nieistotną. CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Sposób działania oskarżonych wskazuje, że po obezwładnieniu staruszki żelazkiem i przeszukaniu mieszkania,
ich czynności zmierzały do unicestwienia i poniżenia ofiary rozboju. Dali przy tym upust szczególnie ohydnym żądzom, co świadczy o ich zupełnej degeneracji psychicznej i społecznej" - podsumował zbrodnię sąd.
Skazując Chodorowicza na szubienicę, sędzia Mieczysław Młodzik wskazał, że "jego dotychczasowe życie, cechy charakterologiczne, waga popełnionej zbrodni i brak jakichkolwiek pozytywnych prognoz społecznych przemawiają jednoznacznie za najwyższym wymiarem kary.
Społeczeństwo winno być uwalniane od lęku przed zagrożeniami, jakie stanowią takie jednostki (...)" - dodał.
Wobec Marka K. sąd nie skorzystał z nadzwyczajnego złagodzenia kary, ale uznał stan ograniczonej poczytalności i młody wiek za istotne okoliczności łagodzące.
Wyrok: 15 lat więzienia.
Prokurator Adam Staniszewski zaskarżył wyrok w odniesieniu do Marka K.,
wskazywał na rażącą niewspółmierność kary i żądał 25 lat pozbawienia wolności. Rażącą niewspółmierność kary wytykał też obrońca Chodorowicza, adwokat Tadeusz Mastalerz. Wnosił o jej złagodzenie.
Sąd Najwyższy utrzymał wyrok, a Rada Państwa nie skorzystała z prawa łaski.
Chodorowicza powieszono w łódzkim w areszcie przy Stokowskiej. Marek K. wyszedł na wolność po 10 latach. "Proces resocjalizacji przebiegł prawidłowo i zakończył się. Prognoza społeczna jest pozytywna - uznał Sąd Wojewódzki w Opolu.ZOBACZ RÓWNIEŻ:Zbrodnia i kara: O pierwszym wyroku kary śmierci 15 marca

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tomaszowmazowiecki.naszemiasto.pl Nasze Miasto