Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Za punkty szansa na lokal

Grzegorz Maliszewski
Grzegorz Maliszewski
Zmieniają się zasady przyznawania mieszkań komunalnych. Czy będą one sprawiedliwe? Na własne cztery kąty czeka przecież bardzo długa kolejka chętnych...

Bełchatowianie starający się o przydział mieszkania komunalnego zostaną wypunktowani. I to dosłownie. Magistrat postanowił zmienić bowiem zasady przyznawania lokali będących w zasobach miasta. Wszystko po to, by było obiektywnie i sprawiedliwie.

W poprzednich latach decyzje o tym kto otrzyma mieszkanie, często budziły liczne kontrowersje wśród osób, które się o lokale starały. Wielu czuło się pokrzywdzonych, uważając, że to właśnie im należy się mieszkanie. W tym roku, żeby wątpliwości nie było, opracowano system punktacji dla osób starających się o mieszkania. Punkciki będą przydzielane za każde spełnione kryterium.

- Dzięki wprowadzeniu kwalifikacji punktowej zasady przydziału mieszkań będą jeszcze bardziej przejrzyste i czytelne dla wszystkich - mówi Marek Chrzanowski, prezydent Bełchatowa.

Przygotowana punktacja opiera się na tabeli, która ma ułatwić przyznawanie punktów dodatnich bądź ujemnych przy rozpatrywaniu wniosków mieszkaniowych. Jednym z głównych kryteriów branych pod uwagę będzie aktualna sytuacja rodziny czyli m.in. warunki mieszkaniowe. Jeśli na jedną osobę np. będzie przypadało poniżej 3 metrów kwadratowych mieszkania, to może ona liczyć na maksymalną ilość 20 punktów. Ważny też jest okres zameldowania. Jeśli jest to powyżej 10 lat, też można liczyć na maksymalną ocenę.

Pod uwagę brane będą również kryteria socjalne, jak niepełnosprawność lub przypadki przemocy w rodzinie. Spore szanse na mieszkanie będą miały rodziny wielodzietne. Za każde dziecko w wieku do 18 lat są przyznawane osobne punkty. Starający się o mieszkania muszą liczyć się z przyznaniem punktów ujemnych, które można dostać m.in. za wcześniejsze zbycie tytułu prawa własności lub najmu do innego mieszkania.

Wcześniej przez blisko rok nad uchwałą w sprawie zasad wynajmowania lokali należących do miasta pracował specjalnie powołany zespół radnych.

- Projekt, który przygotowaliśmy, był dyskutowany tak długo, aż uzyskał aprobatę wszystkich radnych - mówi Włodzimierz Kuliński, wiceprzewodniczący rady miasta w Bełchatowie. - Uchwała ma położyć kres przyznawaniu mieszkań na zasadzie uznaniowej i na czas nieoznaczony. Chodzi o to, aby lokale komunalne były dzielone sprawiedliwie.

Pomysł punktowania wniosków podoba się mieszkańcom, którzy uważają, że nie będzie on krzywdzący, tak jak dotychczas. Pani Ewa, która po wielu staraniach mieszkanie komunalne otrzymała sześć lat temu, uważa, że gdyby wówczas obowiązywała punktacja, o wiele łatwiej mieszkanie by uzyskała.
- Mam czwórkę dzieci i razem z mężem gnieździliśmy się w małym mieszkanku - mówi bełchatowianka. - Wówczas o przyznawaniu mieszkań decydowała komisja, ale swoje musiałam wychodzić. Nie było łatwo. Gdyby były wówczas punkty, myślę, że szybciej mieszkanie byśmy dostali.
Michał Riabcew, dyrektor wydziału lokalowego w bełchatowskim magistracie ocenia, że system punktacji z pewnością ułatwi pracę komisji mieszkaniowej, która przydziela lokale, bo kolejka chętnych jest bardzo długa. Rocznie do wydziału trafia ponad 300 podań o przyznanie lokalu komunalnego, z czego na listę oczekujących kwalifikuje się zaledwie 40 osób.
- Te listy są trochę dłuższe, bo w sumie są na nich jest jeszcze osoby oczekujące z ubiegłych lat - mówi Michał Riabcew. - Nieraz jest tak, że lokal nie odpowiada zainteresowanym. Osoby będące na liście mają prawo do jednej rezygnacji i czasami jest tak, że wolą czekać na lepsze mieszkanie, jakie może im się trafić. Ile trzeba czekać na mieszkanie komunalne? Średnio od roku do dwóch lat - mówi Riabcew.
Jak dodaje, wcześniej przed wprowadzeniem systemu punktowego, o tym, kto trafiał na listę, decydowała komisja mieszkaniowa, rozpatrując każdy wniosek odrębnie i na podstawie wizyt w terenie.

Okazuje się, że aż takich tłumów chętnych, jak na mieszkania komunalne, nie ma na lokale w dwóch nowych blokach Bełchatowskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, które budują się na ul. Św. Alberta Chmielowskiego. Pomimo tego, że nabór wniosków trwa od ubiegłego roku, wciąż nie udało się uzbierać chętnych na każdy z 70 lokali mieszkalnych. Z pewnością wpływ na mniejsze zainteresowanie mają wyższe opłaty partycypacyjne (od 30 do 70 tys. zł) oraz lokalizacja.
- Wolnych zostało jeszcze kilka mieszkań - mówi Leszek Sztajnert, prezes BTBS w Bełchatowie. - Osoby, które chcą zamieszkać w naszych blokach wciąż mogą składać wnioski.

W przypadku lokali w blokach BTBS przydziela je też specjalnie powołana komisja. O tym, czy ktoś otrzyma mieszkanie, decyduje głównie kolejność i czas oczekiwania. Osoby starające się o swoje cztery kąty muszą też spełniać kilka innych warunków m.in. nie mogą mieć innego mieszkania, a także przekroczyć określonego pułapu dochodów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto