Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wypadek na Pabianickiej. Rodzina zmarłej Oli prosi o pomoc [ZDJĘCIA]

Maciej Wiśniewski
Mama i bracia Aleksandry Więckowskiej proszą o pomoc świadków wypadku
Mama i bracia Aleksandry Więckowskiej proszą o pomoc świadków wypadku Maciej Wiśniewski
Wypadek na Pabianickiej. 25-letnia Aleksandra Więckowska nie żyje. Siła, z jaką w jej citroena uderzyło bmw, była tak duża, że mimo wysiłków lekarzy nie udało się jej uratować. Rodzina dziewczyny apeluje do świadków tragicznego wypadku na ulicy Pabianickiej. Chcą walczyć o sprawiedliwość i o bezpieczeństwo innych.

Te kwiaty powinny być na jej ślub, a nie na pogrzeb - mówił we wtorek ksiądz podczas ceremonii pogrzebowej Aleksandry Więckowskiej. Jej grób utonął w morzu kwiatów, przyniesionych przez przyjaciół, znajomych, rodzinę. Każdy, kto przyszedł ją pożegnać, zadawał sobie to samo pytanie: dlaczego? Dlaczego ta młoda kobieta zginęła niemal przed własnym domem.

Całe życie było przed nią

Tragedia na ulicy Pabianickiej wstrząsnęła Bełchatowem. Fora internetowe zaroiły się od wpisów, o wypadku rozmawiają też ludzie na ulicy. Bo to historia, obok której nie można przejść obojętnie. Do wypadku doszło w miniony czwartek, 19 kwietnia, po godz. 21. Aleksandra Więckowska wracała z pracy. Była już pod domem. Wszystko wskazuje na to, że chciała skręcić w lewo, na teren swojej posesji. W tym momencie w prowadzonego przez nią citroena uderzyło bmw. Jechało z naprzeciwka, od strony Zawad.

Dziewczynę pogotowie zabrało do szpitala. Zespół lekarzy i ratowników długo walczył o jej życie. Niestety, nie udało się go uratować. W wyniku rozległych obrażeń Ola zmarła w szpitalu.

Te kwiaty powinny być na jej ślub, a nie na pogrzeb

Pomocy medycznej potrzebowało też dwóch pasażerów bmw. Młodzi mężczyźni także trafili do szpitala, ale ich obrażenia nie były na tyle rozległe, aby zagrażały ich życiu.

- To była złota dziewczyna, spokojna, bardzo uczynna, pomagała mi w domu, miała wielu znajomych i przyjaciół - mówi Danuta Więckowska, mama zmarłej Oli, z trudem tamując łzy. - Miała dopiero 25 lat. Tyle planów przed sobą, marzeń...

Aleksandra Więckowska pracowała w bełchatowskiej galerii Olimpia. W biurze podróży. Zresztą podróżować kochała. Kilka tygodni temu wróciła z Wysp Kanaryjskich. Chodziła na siłownię, zawsze lubiła być blisko ludzi. Od lat angażowała się w Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.

Kto tutaj zawinił?

Do wypadku doszło przed domem, w którym młoda dziewczyna mieszkała z mamą. Pani Danuta była wtedy w domu.

- Usłyszałam huk i krzyk, wybiegłam z domu, bo wiedziałam, że córka będzie wracać z pracy. Kończyła swoją zmianę o godz. 21. To było kilka minut później - relacjonuje. I zapowiada: - Zrobię wszystko, by osoba odpowiedzialna za śmierć mojej córki poniosła karę - mówi z wielkim żalem w głosie Danuta Więckowska. - Wiem, że nie wróci to już życia Oli, ale chcę, żeby nigdy nikomu nie zrobił już krzywdy - podkreśla.

Wypadek na ulicy Pabianickiej w Bełchatowie. Nie żyje 25-letnia bełchatowianka

Rodzina zmarłej dziewczyny za wypadek wini kierowcę bmw, który jechał z nadmierną prędkością. Ale o tym, kto był winny wypadku ostatecznie zdecyduje sąd. Jeśli do rozprawy w ogóle dojdzie. Na razie prokuratura wszczęła śledztwo, ale tydzień, to zbyt krótki czas, by można było mówić o tym, kto zawinił. Śledczy nie mają jeszcze nawet wyników sekcji zwłok, nie mówiąc o opiniach biegłych. A tych zapewne będzie kilka.

Tomasz Więckowski, brat zmarłej dziewczyny, pokazuje na telefonie komórkowym nagranie z monitoringu, które zdobył. To zapis z kamery umiejscowionej przy skrzyżowaniu ulic Pabianickiej z Cegielnianą. Zaledwie kilkadziesiąt metrów od miejsca wypadku. Na nagraniu widać ciemne bmw, które z dużą prędkością przecina skrzyżowanie. Do zderzenia musiało dojść dosłownie kilka sekund później.

- Licznik w bmw zatrzymał się na 140 km/h - mówi Tomasz Więckowski.

Ale ani policja, ani prokuratura nie chcą potwierdzić tej informacji. Prędkość, z jaką jechało bmw ustali dopiero biegły.

- Na pewno było przekroczenie prędkości w obszarze zabudowanym i to dosyć duże - mówi prokurator Monika Rorat, z Prokuratury Rejonowej w Bełchatowie. - Kwestie techniczne, dotyczące prędkości, muszą zostać szczegółowo ustalone - dodaje.

Mówienie, że siła uderzenia była znaczna to eufemizm. Po zderzeniu aut citroen został odrzucony kilkadziesiąt metrów dalej, a bmw po zderzeniu z autem Aleksandry Więckowskiej odbiło się i uderzyło jeszcze w stojącego w pobliżu chryslera.

Prędkość, z jaką jechało bmw, jest ważna, bo może dać odpowiedź na pytanie, czy Aleksandra Więckowska miała szansę na uniknięcie wypadku? Czy widziała nadjeżdżający z naprzeciwka samochód, czy jednak wymusiła pierwszeństwo przejazdu?

BMW kierował rówieśnik zmarłej dziewczyny, pochodzą-cy z jednej z miejscowości w gm. Bełchatów. - Dalej jeździ po ulicach, jak gdyby nic się nie stało - mówi, tamując złość Tomasz Więckowski, brat zmarłej.

Kierowcy bmw nie zostało zatrzymane prawo jazdy. Drogówka z miejsca zatrzymuje uprawnienia do kierowania pojazdami tym, których złapie na przekroczeniu prędkości o 50 km/h w terenie zabudowanym. Ale przy wypadku ze skutkiem śmiertelnym dochodzenie przejmuje prokuratura, a tuż po zdarzeniu prokurator nie wystąpił o zatrzymaniu prawa jazdy kierowcy. 25-latek jako jedyny wyszedł z wypadku bez szwanku.

Kto widział, niech pomoże

W tej sprawie są też inne zagadki. Bracia i mama Aleksandry Więckowskiej twierdzą, że w aucie jechać mogły cztery osoby, a jeden z pasażerów zbiegł z miejsca wypadku. - Dlatego chcemy zaapelować do świadków, by opowiedzieli, czy widzieli kogoś jeszcze - mówi Tomasz Więckowski. - Wiemy, że w tym czasie ktoś stał na przystanku, to było przecież krótko przed tym, jak zaczynały jeździć przewozy - dodaje.

Wiadomo, że i zmarła kobieta, i kierowca bmw nie byli pod wpływem alkoholu. Ale czy byli trzeźwi, wykażą inne badania. 25-latek miał po wypadku zachowywać się dziwnie, był pobudzony, czy wręcz ubliżał rodzinie dziewczyny, pojawiło się więc podejrzenie o zażywanie środków odurzających.

- Policjanci pracujący na miejscu nie stwierdzili obecności narkotyków w samochodzie - mówi Ewelina Maciejewska z bełchatowskiej policji. - Często dziwne zachowanie ludzi po wypadku wynika z szoku, dlatego trzeba zaczekać na wyniki badań - dodaje.

Od kierowcy pobrano krew do badania pod kątem obecności środków odurzających. Wyniki będą najwcześniej po trzech tygodniach. O odzew świadków wypadku prosi nie tylko rodzina Oli, ale też śledczy i policja, która prosi o kontakt z prowadzącym postępowanie asp. szt. Piotrem Wejmanem pokój 124 lub telefonicznie (nr 44 635 52 83, 44 635 52 96, 44 635 52 64) lub z Prokuraturą Rejonową w Bełchatowie tel. 44 632 52 74, 44 632 17 79.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto