W sprawach historii jest jak zwykle: im bliżej okrągłej rocznicy, tym więcej różnic w interpretacji faktów.
Masz zdjęcie do tego tematu?
Wyślij
Tuż przed 70 rocznicą wybuchu II wojny światowej Erika Steinbach wygłosiła na zjeździe wypędzonych mowę, z której można było wyciągnąć jeden wniosek. Mianowicie, że w ostatnich wiekach Niemcy byli najbardziej prześladowanym narodem Europy. Po I wojnie światowej Polacy wypędzili milion Niemców, a wredni Czesi przygotowania do tego niecnego procederu rozpoczęli już w XIX wieku. Przez Steinbach niewątpliwie przemawia osobista krzywda. Jest córką fedfebla, który z Wehrmachtem przybył do Polski przyłączonej do III Rzeszy z misją budowy Wielkich Niemiec. Tym sposobem Erika urodziła się nie w Polsce, ale w Reichu, i stąd, z niemieckiej Rumii, musiała uciekać.
Słuchając szefowej przesiedleńców powinniśmy być radzi, że Niemcy nie twierdzą, że to Polska oślim uporem wywołała II wojnę światową. Tak uważają niektórzy "historycy" rosyjscy. Inni głoszą, że podpisanie układu Mołotow-Ribbentrop było konsekwencją polskich flirtów z Hitlerem. Według tych znawców historii, ZSRR przystąpił do wojny dopiero 22 czerwca 1941 r.
Na szczęście i w Niemczech i w Rosji nie brakuje historyków, którzy trzeźwo i sprawiedliwie oceniają przeszłość, chociaż ich ocena nie zawsze jest zgodna z polskim punktem widzenia. Niemcy rozumieją sens przysłowia "Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę", zaś autor artykułu w moskiewskiej "Nowej Gazecie" nie ma złudzeń, że ZSRR przystąpił do wojny 17 września 1939 r. jako sojusznik Hitlera.
Historia jest nauką trudną, kiedy żyją jej świadkowie, a echa bolesnych wydarzeń budzą emocje narodowe. Możemy się oburzać na niemieckie czy rosyjskie oceny, ale jeśli nie są kłamliwe i antypolskie, to zanim w nas wzbiorą emocje, warto pamiętać, że sami też mamy problemy z interpretacją faktów. Przykład? Choćby Zaolzie w 1939 roku. Czesi inaczej oceniają to nasze "zwycięstwo" w obliczu ich klęski.
Słuchając szefowej przesiedleńców powinniśmy być radzi, że Niemcy nie twierdzą, że to Polska oślim uporem wywołała II wojnę światową. Tak uważają niektórzy "historycy" rosyjscy. Inni głoszą, że podpisanie układu Mołotow-Ribbentrop było konsekwencją polskich flirtów z Hitlerem. Według tych znawców historii, ZSRR przystąpił do wojny dopiero 22 czerwca 1941 r.
Na szczęście i w Niemczech i w Rosji nie brakuje historyków, którzy trzeźwo i sprawiedliwie oceniają przeszłość, chociaż ich ocena nie zawsze jest zgodna z polskim punktem widzenia. Niemcy rozumieją sens przysłowia "Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę", zaś autor artykułu w moskiewskiej "Nowej Gazecie" nie ma złudzeń, że ZSRR przystąpił do wojny 17 września 1939 r. jako sojusznik Hitlera.
Historia jest nauką trudną, kiedy żyją jej świadkowie, a echa bolesnych wydarzeń budzą emocje narodowe. Możemy się oburzać na niemieckie czy rosyjskie oceny, ale jeśli nie są kłamliwe i antypolskie, to zanim w nas wzbiorą emocje, warto pamiętać, że sami też mamy problemy z interpretacją faktów. Przykład? Choćby Zaolzie w 1939 roku. Czesi inaczej oceniają to nasze "zwycięstwo" w obliczu ich klęski.
Wiadomości Łódź, Wydarzenia Łódź
-
Niezwykła aukcja w Muzeum Regionalnym w Bełchatowie [ZDJĘCIA]
-
Małżeństwa z Bełchatowa świętowały Złote Gody
-
Pogoda w Łodzi i regionie na weekend. Sprawdź prognozę pogody dla Polski sobotę i niedzielę
-
Jeden wieczór, trzy wystawy w MCK Bełchatów. Pokażą fotografie Ciszewskiego, Drewniak i Karasińskiej
-
Aukcja stacjonarna w Muzeum Regionalnym w Bełchatowie już dziś o godz. 18!
-
Wypadek na ulicy Pabianickiej w Bełchatowie. Nie żyje 25-letnia bełchatowianka