Rywalizacja odbywała się w warunkach bezśnieżnych (dryland). Na południe Stawowczyk pojechał w obronie dwóch mistrzowskich tytułów, które zdobył przed rokiem. Bełchatowianin zdecydował się na podobny start do tego z ubiegłego roku, na hulajnodze z jednym i dwoma psami północy. Maszer przed wyjazdem na zawody długo zastanawiał się, które psy wybrać, ponieważ na to jak potoczy się wyścig ma wpływ wiele czynników, a w tym m.in. strategia całego zespołu.
- Psy podobnie jak ludzie mają swoje charaktery - tłumaczy Waldemar Stawowczyk. - Nie zawsze jest tak, że wspaniałe treningi w spokojnych, domowych warunkach odzwierciedlają to przygotowanie w warunkach, gdzie jest dużo ludzi, innych psów, gdzie jest adrenalina – dodaje.
Ostatecznie maszer z Bełchatowa postawił na swoje “czarne konie”. W klasie z jednym psem wystawiona została Saga, a duet 12-letniego Shantu i Ulvara znaleźli się w klasie z dwoma psami.
Już pierwszy dzień rywalizacji pokazał, że najpoważniejszym rywalem Stawowczyka w tych zawodach będzie Rosjanin - Vladimir Nekrasov biegający na malamutach, który tracił do Polaka na półmetku zaledwie 0,03 sekundy. Trzeci był Austriak - Klaus Bäumel, który wraz ze swoimi psami grenlandzkimi tracił do Stawowczyka i Nekrasova osiem sekund.
Każdy był przekonany, że rozstrzygnięcie nadejdzie w niedzielnym pojedynku i tak też się stało, ale w trakcie biegu doszło do kilku zwrotów akcji.
- Wpadłem na metę z tym samym wynikiem co dnia pierwszego, ale mojemu rywalowi poszło nieco gorzej - relacjonuje bełchatowianin.
Rosjanin na finiszu spadł poza podium, a w jego miejsce wskoczył inny polski maszer - Mirosław Waśkowski, który ostatecznie zajął miejsce na najniższym stopniu podium, a przed nim uplasował się na pierwszej lokacie Waldemar Stawowczyk, a drugi był Austriak, który swój czas poprawił o pięć sekund.
Sam Stawowczyk potwierdził, że czynnikiem, który przesądził o zwycięstwie było doświadczenie jego psów Shantu i Ulvara.
Mniej emocji towarzyszyło rywalizacji w drugiej klasie - hulajnoga i pies, gdzie Stawowczyk postawił na rudą sukę rasy grenlandzkiej – Sagę.
- To niebywale mądry i doświadczony pies. Na co dzień jest liderem “czteropsiego” zaprzęgu, dla niej trudniej było nagle biec w pojedynkę - zaznacza maszer. - W jej karierze zdarzyło się to pierwszy raz - dodaje bełchatowianin.
Po pierwszym dniu strata Polaka do Hiszpana - Moleses’a Ruiz’a wynosiła 40 sekund, a przewaga nad trzecim Brytyjczykiem - Matt’em Hodgson’em to były aż dwie minuty.
Drugiego dnia Stawowczyk wiedział, że trzeba po prostu przebiec trasę w dobrym tempie, bez błędów i utrzymać srebrny medal. Tak tez się stało i ostatecznie ze Słowacji Waldek przywiózł złoto i srebro. Medale zdobyli też inni Polacy. Trzy srebra wywalczył Marek Rogalski-Janc, a brąz juniorka Zuzanna Pająk.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?