Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W miejskich spółkach w Bełchatowie idzie nowe

Ewa Drzazga
Ewa Drzazga
Na półtora roku przed wyborami niespodziewane zmiany wśród szefów miejskich spółek w Bełchatowie. Czy to koniec personalnych roszad? Od plotek aż huczy. Ale liderzy rządzącego miastem Plusa mówią, że wśród nich dalej "święta zgoda"...

Nowe rozdanie w bełchatowskich spółkach miejskich. Prezesi i wiceprezesi są, co prawda, nowi, ale nie znaczy to, że nieznani. Stanowiska otrzymali ludzie związani z koalicją. Mogłoby się wydawać, że to, komu je przyznano, jest odzwierciedleniem nowego układu sił w rządzącym Bełchatowem ugrupowaniu. Czy będą kolejne zmiany?
Od wtorku z fotelem prezesa spółki Sanikom oswaja się Sylwester Paradecki. To, że powierzono mu tę funkcję, nikogo nie dziwi, bo nikt nie odmówi mu ani kompetencji, ani doświadczenia. Od lat jest też jednym z najbliższych współpracowników prezydenta Marka Chrzanowskiego (dowodził jego kancelarią). Dziś, bardziej niż prezesura dla Paradeckiego, zdumiewa fakt, że dowodzić ma on "tylko" Sanikomem, czyli jedną z mniejszych miejskich spółek. Poza tym jeszcze w tym półroczu spod skrzydeł Sani-komu odfrunie składowisko odpadów w Woli Kruszyńskiej, które ma być przekazane w zarząd innej spółki z udziałem miasta, czyli Eko-Regionu. Sanikomowi pozostanie "tylko" schronisko dla zwierząt, odpowiedzialność za utrzymanie ulic na terenie miasta, akcja zima i może pobieranie tzw. podatku od deszczu.
Dlaczego więc Sylwester Paradecki, jeden z najbardziej zaufanych ludzi prezydenta Chrzanowskiego, trafił na to właśnie stanowisko? Nie tylko zwolennicy teorii spiskowej podpowiadają, by popatrzeć na to w kontekście tego, kogo Paradecki zastępuje. A stanowisko obejmuje po Sławomirze Matyśkiewiczu, bracie Dariusza Matyśkiewicza, wiceprezydenta Bełchatowa. Sławomir Matyśkiewicz dosyć niespodziewanie złożył rezygnację tydzień temu. Oficjalnie z powodów osobistych. I członkowie rady nadzorczej Sanikomu specjalnie go nie odwodzili od tej decyzji.

- Kto przy zdrowych zmysłach z przyczyn osobistych rzuca taką pracę? - puka się w czoło jeden z bełchatowskich polityków. - Ta sprawa ma drugie dno.

To "drugie dno" znamy dziś tylko z plotek. Głoszą one, że po audycie finansowym, jaki przeprowadzano w ostatnich tygodniach w Sanikomie, okazało się, że w finansach firmy nie wszystko jest tak, jak być powinno. I że nie wszystkie decyzje finansowe były prezes był w stanie wytłumaczyć. A sama rezygnacja miała być tylko honorowym wyjściem z tej sytuacji. Tyle pogłoski.

- Faktycznie, w spółce trwa kontrola finansowa prowadzona przez biegłego rewidenta, ale nie jest to jakieś nadzwyczajne działanie - przyznaje Sylwester Paradecki. - Biegły ma ocenić prawidłowość prowadzenia księgowości w 2012 roku. Ale ta kontrola to standardowe działanie przyjęte w spółkach, nic nadzwyczajnego - dodaje.

Co z pogłoskami o domniemanych nieprawidłowościach?
- Staram się nie komentować plotek - dyplomatycznie odpowiada Sylwester Paradecki. - Jestem pierwszy dzień w pracy, trudno odnieść mi się do całokształtu. Oczywiście, będę się wszystkiemu przyglądał. Ale skoro słyszę od pani, że "na mieście się mówi", to jest to dla mnie sygnał, żebym zwrócił może jeszcze baczniejszą uwagę na to, co się tutaj działo w 2012 roku. Ale to tylko w takim kontekście - podkreśla.

Rezygnacja młodszego z braci Matyśkiewiczów może mieć dalszy ciąg. W kuluarach coraz częściej słychać bowiem o znacznym wychłodzeniu stosunków miedzy prezydentem Markiem Chrzanowskim i wiceprezydentem Dariuszem Matyśkiewiczem, który w styczniu wrócił do urzędu po ciężkiej chorobie. Podobno panom coraz trudniej o porozumienie.

Jeszcze wtedy, gdy do końca nie było wiadomo, czy Matyśkiewicz zdecyduje się na powrót do polityki, właśnie Sylwestra Paradeckiego wymieniano jako jego ewentualnego następcę. Ale Paradecki trafił do Sanikomu. W tej sytuacji kuluarowe spekulacje wskazują wicestarostę Marka Jasińskiego jako tego, który miałby największe szanse, by zastąpić Dariusza Matyśkiewicza.

- Z tego co wiem, Darek jest wiceprezydentem i nigdzie się nie wybiera, ja też nie myślę o zmianie miejsca pracy - dementuje krążące pogłoski Marek Jasiński, wicestarosta z ramienia Plusa i jeden z liderów tego ugrupowania. - Aż zaniemówiłem, gdy to usłyszałem - tłumaczy, dlaczego zamilkł na kilka sekund, zanim odpowiedział na pytanie dotyczące zmiany na stanowisku wiceprezydenta.
Wicestarosta zaprzecza też temu, że rządzące miastem ugrupowanie przeżywa ciężkie chwile. - Nie ma mowy o podziałach, czy rozłamie w szeregach Plusa - zaznacza Jasiński. - Nie ma nic z prawdy w tych pogłoskach, które się szerzą.

Faktem jednak pozostaje, że zmiany w Sanikomie to niejedyne roszady w miejskich spółkach. Pracę zmienił bowiem inny "człowiek prezydenta", jak od lat mówi się o Sylwestrze Topolskim, który do niedawna dowodził Przedsiębiorstwem Gospodarki Mieszkaniowej. Niezwiązany z żadną partią czy ugrupowaniem Topolski uchodzi za osobę, do której prezydent ma absolutne zaufanie. I to właśnie na niego postawił prezydent Chrzanowski, gdy przyszło obsadzić kluczowe stanowisko w spółce, w której lada dzień miasto zwiększy swoje udziały. W efekcie Sylwester Topolski jest teraz wiceprezesem w Eko-Regionie.

Co z PGM? Tu dowodzi Waldemar Błoński. Dotychczas był wiceprezesem, więc objęcie przez niego prezesury można odczytywać jako tzw. awans pionowy. Ale nie brakuje też opinii, że fotel prezesa dla Błońskiego to ukłon Plusa w stronę koalicjanta, czyli Platformy Obywatelskiej. Od dobrych kilku lat właśnie do ludzi PO należał fotel prezesa spółki Wod-Kan. Ale w ubiegłym roku, po tym, jak szefem Wod-Kanu przestał być związany z Platformą Sylwester Melon, prezesem spółki nie został kolejny polityk PO, ale Edward Olszewski, lider Plusa. Dlatego teraz, gdy prezesurę PGM powierzono działającemu w Platformie Waldemarowi Błońskiemu, mówiło się o "wyrównaniu rachunków".

- Jestem związany z Platformą, ale jestem też członkiem Plusa, więc gdyby zakładać, że moja nominacja jest polityczna, to ma ono umocowanie podwójne - ironizuje sam Błoński. - Myślę, że mojego awansu nie można tłumaczyć jako decyzji politycznej. Pracuję w PGM od czterech lat, wciąż podnoszę kwalifikację. Myślę, że przez ten czas udowodniłem, że kompetencje i doświadczenie mam wystarczające. Zresztą gdybym szukał dla siebie po prostu ciepłej posadki, to na pewno nie zdecydowałbym się na PGM. Tu trzeba pracować i to ciężko - dodaje.

Co ciekawe, Błoński w PGM ma nowego zastępcę. Na fali zmian, które jego wyniosły na fotel prezesa, wiceprezesem został Dariusz Matusewicz, który z kolei związany jest z drugim koalicjantem Plusa, Ziemią Bełchatowską.

***
W miejskich spółkach w Beł-chatowie nie ma prezesów przypadkowych. W każdym przypadku są to albo zaufani ludzie prezydenta Marka Chrzanowskiego, albo ludzie związani z koalicyjnymi ugrupowaniami. I tak w Wod-Kanie szefuje Edward Olsze-wski, nazywany "szarą eminencją" Plusa. W Bełchatow-skim Towarzystwie Budownictwa Społecznego prezesem jest też polityk Plusa, Leszek Sztajnert. W Sanikomie związanego z Plusem Sławomira Matyśkiewicza zastąpił inny działacz tego ugrupowania, Sylwester Paradecki. Waldemar Błoński, prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej, do Plusa też należy, ale w wyborach startował z list Platformy Obywatelskiej. Z polityką nie kojarzy się jedynie Pawła Rutkowskiego, prezesa Miejskiego Zakładu Komunikacji, który jednak uchodzi za "człowieka prezydenta".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto