Plan był prosty. Wylać ogromną plamę substancji ropopochodnej na drodze wojewódzkiej nr 485 na terenie gminy Drużbice, a później wraz z kolegami strażakami w ramach kolejnej interwencji usunąć niebezpieczną plamę z drogi. Strażacy z Drużbic wyjeżdżali, a gmina po raz kolejny musiała płacić za interwencję. Taki pomysł na dodatkowy zarobek miał jeden ze strażaków ochotników w Drużbicach. Wszystko szło zgodnie z planem 23-letniego mieszkańca gminy Drużbice, dopóki interwencji nie było tak dużo, że aż wzbudziło to podejrzenia jego kolegów i przełożonych.
- Kiedy tych interwencji było coraz więcej, zaczęliśmy podejrzewać, że coś jest tutaj nie tak, ale nie chciało nam się wierzyć, że mógłby to robić jeden ze strażaków - mówi Józef Bartkiewicz, komendant zarządu gminnego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych w Drużbicach. - Poinformowana została policja, aby wyjaśniła te tajemnicze plamy na drodze. Śledztwo policjantów z Zelowa i Drużbic doprowadziło funkcjonariuszy do jednego ze strażaków ochotników w Drużbicach, który na przesłuchaniu przyznał się do tego, że wylewał ropę na drodze.
- Mężczyzna przyznał się, że na drodze wojewódzkiej nr 485 rozlewał substancję ropopochodną zanieczyszczając drogę publiczną, co mogło spowodować niebezpieczeństwo i zagrożenia dla ruch pojazdów - mówi Iwona Kaszewska, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Bełchatowie.
Według ustaleń policjantów, strażak odpowiada w sumie za osiemnaście zgłoszeń, do których wyjeżdżali druhowie na drodze pomiędzy miejscowościami Rasy i Gręboszów. Do interwencji dochodziło od lipca ubiegłego roku aż do lutego tego roku.
- Do sądu trafił już wniosek o ukaranie w związku z wykroczeniem - mówi rzecznik Iwona Kaszewska.
Rzeczniczka wyjaśnia, że strażak nie będzie sądzony za przestępstwo, a jedynie wykroczenie związane z zanieczyszczeniem drogi publicznej i spowodowania niebezpieczeństwa lub utrudnienia w ruchu drogowym, za co grozi grzywna do 1,5 tys. złotych lub kara nagany.
Zaskoczeni ustaleniami policjantów są strażacy w Drużbicach.
- To jeden z lepszych strażaków w tej jednostce, który wykonywał zadania niemalże wzorowo, dlatego zaskoczenie jest duże - mówi komendant Józef Bartkiewicz. - Dlaczego to robił? Trudno mi zrozumieć, bo interesu czy zysku nie miał w tym żadnego.
Okazuje się, że według statutu jednostki, pieniądze które otrzymywała za wyjazdy na interwencje nie trafiały do strażaków, a na potrzeby drużbickiej jednostki. Co będzie dalej z pomysłowym strażakiem z Drużbic?
- Na chwilę obecną jest zawieszony - mówi Józef Bar-tkiewicz.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?