- To tak, jakbym kupił trzy bułki, a zapłacił za cztery - mówi Ryszard Markiewicz, bełchatowski przedsiębiorca, który złożył doniesienie do prokuratury na działania stacji paliw w Dobrzelowie. Do volkswagena mającego 80-litrowy zbiornik paliwa wlał ponad 93,5 litra oleju napędowego. Jak to możliwe?
- To jest jawne oszustwo - uważa przedsiębiorca. - Jak ktoś tankuje za 50, czy 100 zł, to nie jest w stanie tego odkryć, ale ja zawsze tankuję swoje auta do pełna, żeby sprawdzić, ile spalają. Rozumiem, że czasem zmieści się trochę więcej, ale nie aż tyle! - dodaje.
Na stację Ryszard Markiewicz wezwał policję. Zawiadomił też prokuraturę, która policji zleciła działania. Ta skierowała sprawę do Okręgowego Urzędu Miar w Łodzi. Przeprowadzona pod koniec sierpnia kontrola wykazała, że odmierzacze paliwa w dystrybutorach aż dziesięciokrotnie przekraczają granicę błędu dopuszczalnego na niekorzyść klientów. Właściciel stacji został ukarany mandatem... 500 zł.
Jak mówi Józef Maj, naczelnik obwodowego Urzędu Miar w Piotrkowie, nic więcej zrobić nie można, poza takim, administracyjnym upomnieniem.
Zgłoszona przez bełchatowskiego przedsiębiorcę sytuacja nie jest jedyna. Kontrola na stacji w Dobrzelowie była też w kwietniu i również wykazała przekłamania na odmierzaczach paliwa. Anonimy do inspekcji handlowej i policji wpływają od dawna.
- W całej Polsce są podobne problemy z tą właśnie siecią stacji benzynowych, gdzie zamontowane są te same typy odmierzaczy - mówi Józef Maj. - Ta sprawa jest dla nas niesamowita - przyznaje. - Odmierzacze paliwa są legalizowane, mają wszystkie plomby, a mimo to, właściciel potrafi w jakiś sposób obejść zabezpieczenia. Nawet pracownicy serwisu firmy, która produkuje te odmierzacze nie wiedzą, jak to jest robione.
Ręce rozkłada także Piotr Rokita z bełchatowskiej policji. Zdaniem funkcjonariuszy, skoro urządzenia mają wszystkie wymagane plomby, to teoretycznie nie doszło w nich do nielegalnej ingerencji osób trzecich, więc trudno mówić o przestępstwie. Zawyżone wskazania na dystrybutorach to za mało, aby udowodnić, że na stacji ktoś celowo oszukuje kierowców.
- Musielibyśmy postawić policjanta, który cały czas obserwowałby, w jaki sposób ktoś ustawie odmierzacze, aby błędnie wskazywały ilość pobranego paliwa - mówi Piotr Rokita i podkreśla, że mandat wystawiony przez urząd miar, właściwie załatwia sprawę, policja już się nią nie zajmuje.
- Zdaję sobie sprawę, że to śmieszna kara - dodaje Rokita.
Swoje postępowanie w tej sprawie prowadzi także Państwowa Inspekcja Handlowa, ale wniosków jeszcze nie ma. - Trwa doprecyzowanie czynności, które chcemy wykonać - mówi Artur Bączyk, zastępca naczelnika wydziału kontroli towarów przemysłowych PIH w Łodzi. - Potrwa to dwa, trzy tygodnie.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?