Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skra jedzie do Jastrzębia po złoto

Paweł Hochstim
Bloki Marcina Możdżonka i Bartosza Kurka to duży atut bełchatowskiej drużyny
Bloki Marcina Możdżonka i Bartosza Kurka to duży atut bełchatowskiej drużyny fot. Dariusz Śmigielski
- Jedziemy do Jastrzębia po dwa zwycięstwa i złoty medal. Zobaczymy, co będzie na boisku - mówi przed trzecim i czwartym meczem finałowym PlusLigi siatkarz PGE Skry Bełchatów Daniel Pliński.

Po dwóch spotkaniach w Bełchatowie, Skra remisuje z Jastrzębskim Węglem 1:1.

Bełchatowianie grają ostatnio słabiej, ale nie oznacza to, że przestali być faworytem finałowej rywalizacji. Dwie porażki w ciągu tygodnia z Dynamem Moskwa w półfinale Ligi Mistrzów i Jastrzębskim Węglem w finale PlusLigi nie spowodowały u mistrzów Polski straty pewności siebie.

Zresztą zacięte finały Skry z drużyną z Jastrzębia to nie nowość. Cztery lata temu bełchatowianie wygrali finał ze śląskim zespołem 3:1, a rok później nawet 3:2. Jastrzębski zespół jest jedynym, który w pięciu poprzednich sezonach mocno przeszkadzał Skrze w kolekcjonowaniu złotych medali. Bełchatowianie do Jastrzębia pojechali już w niedzielę i wierzą, że we wtorek wrócą do Bełchatowa na fetę z okazji szóstego z rzędu mistrzostwa Polski. Już drugi mecz z zespołem trenera Roberto Santilliego pokazał, że forma mistrzów Polski idzie w górę. A najważniejsze, że w świetnej dyspozycji jest Mariusz Wlazły, który potrafi w pojedynkę przesądzać o sukcesach bełchatowskiej drużyny. Ostatni mecz pokazał także, że Skra znów bardzo dobrze gra blokiem, co jeszcze niedawno było jej wizytówką. Trudno przypuszczać, by bełchatowianie dali się tak zaskoczyć rywalom, jak w pierwszym, przegranym 2:3 meczu w hali Energia. Wówczas w dwóch pierwszych setach bełchatowianie właściwie nie istnieli, do gry włączając się dopiero w trzeciej partii.

Kto wie, czy atutem Skry nie będzie też... miejsce rozgrywania spotkań. Od fazy play-off jastrzębski zespół swoje mecze rozgrywa w większym obiekcie, który na co dzień pełni rolę lodowiska. Siatkarze Jastrzębskiego Węgla nie ukrywają, że źle się tam czują, a właściwie nie mają okazji, by trenować w tym obiekcie. Grając w swojej starej i ciasnej hali zyskiwali dużą przewagę nad rywalami.

Jastrzębski zespół ma przewagę nad Skrą tylko w jednym elemencie - braku presji. Paweł Abramow i jego koledzy z Jastrzębia zdobyli już w tym sezonie Puchar Polski, zdobywając kwalifikację do przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Dodając do tego awans do finału ligi mają za sobą jeden z najlepszych sezonów w historii i nawet przegrana batalia ze Skrą tej oceny nie zmieni. W Jastrzębiu nikt nie wywiera presji na siatkarzach, którzy dzięki temy spokojniej mogą grać w finale.

Zupełnie inaczej jest w Bełchatowie, bo - choć nikt tego głośno nie mówi - strata mistrzostwa Polski byłaby wielką porażką zespołu trenera Jacka Nawrockiego. Przed sezonem prezes Skry Konrad Piechocki ściągnął najlepszego gracza poprzedniego sezonu w PlusLidze Jakuba Novotnego i jednego z najlepszych polskich siatkarzy Michała Winiarskiego z Trentino Volley. Teoretycznie Skra jest silniejsza, niż kiedykolwiek.

Jeśli dwóch najbliższych meczów w Jastrzębiu nie wygra ten sam zespół, o losach złotego medalu zdecyduje piąte spotkanie 14 maja w Bełchatowie. Faworyci ze Skry mają jednak nadzieję, że piąte spotkanie nie będzie już potrzebne.

Poniedziałkowe mecz rozpocznie się o godz. 20.30. Transmisja w Polsacie Sport.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto