Wojciech Smarzowski, należący do najgłośniejszych obecnie polskich twórców filmowych, wykazał się (nie po raz pierwszy zresztą) znakomitym słuchem do nastrojów społecznych, wyłapując to, co właśnie dziś i tutaj buzuje z dużą mocą, wywołuje niezwykle silne emocje i wymaga „przegadania”. Śmiało wziął się za temat w rodzimym kinie nie podejmowany, sprytnie przy tym promocyjnie swoją odwagę uwypuklając (w czym zresztą środowiska z założenia produkcji przeciwne skrupulatnie i bez sensu mu pomogły). Postanowił wyrzucić spod klerykalnego dywanu to, co zostało tam zamiecione. A raczej wytrzepać maczugą.
Wojciech Smarzowski ma własną, szczególną i rozpoznawalną metodę obrazowania, co w przypadku artysty jest atutem i okolicznością przez wielu twórców przecież upragnioną. Sięga po ekstremalne rozwiązania, rysuje bohaterów oraz sytuacje, w których ich stawia jednowymiarowo, bez wątpliwości, ostrą kreską, nie unikając „jazdy po bandzie”. Wdziera się w najmroczniejsze ludzkie przywary, wyolbrzymia je, czasem nawet wynaturza, by tym silniej nimi oddziaływać. Dodaje dostrzegalny, szarpany, nieco nerwowy montaż. I nie złożoność podejmowanego problemu go interesuje. Zależy mu na wstrząsie, więc by osiągnąć silny efekt porzuca niuansowanie i subtelność może i na rzecz dosadności, uogólnień, wyrazistości, podkreślenia oraz nagromadzenia skrajności, ale też dla sięgnięcia pod stereotypy, pogrzebania się w tym, co ukryte na tyle głęboko, że niewielu chce się w tym grzebać. Różnie to się sprawdza - trudno mi sobie dzisiaj wyobrazić inaczej przedstawiony „Wołyń” czy „Dom zły”; bywa porażką, jak w „Drogówce”, czasem pozwala cieszyć się odejściem w stronę może konwencjonalnego, ale pięknego opowiadania historii, jak w „Róży”. A w sytuacji najnowszej (mimo formalnej perfekcji) stawia pod ścianą - bo źli i zakłamani są już wszyscy, nawet jeśli zachowali w sobie na tyle wiary, by w chwili iluminacji szczerze za grzechy swoje (i instytucji, której są reprezentantami) żałować.
„Kler” to film konsekwentnie wyreżyserowany przez reżysera inteligentnego, mającego jasno wytyczony cel i imponującego warsztatem. Wojciech Smarzowski nie dotyka wiary i chrześcijaństwa (a co za tym idzie - wierzących nie obraża), bo nie o religii samej w sobie jest to film. Gdy jednak zdziera z księży sutanny religijnej cepelii, by pokazać, iż to w końcu tacy sami ludzie, jak my, tylko w kościelnych „mundurach”, zaczyna ich wrzucać do jednego, czarnego worka, nie dając skreślonej w jego oczach instytucji żadnego sprawiedliwego. Idąc tym tropem pozwala sobie - w moim odczuciu - pójść o jedną scenę za daleko: umiejscawiając molestującego proboszcza w miejscu i okolicznościach mogących się kojarzyć z księdzem Jerzym Popiełuszką.
W metodzie Smarzowskiego zasadnicza jest też współpraca z wyśmienitymi aktorami i „Kler” nie zawiera na tym polu pomyłek. Wstrzymującą oddech, wspaniałą, porażającą kreację pozostawia na ekranie Jacek Braciak. Jego ksiądz Lisowski to skrzyżowanie polityka i gangstera, skoncentrowanego na karierze, a zarazem ucieczce od tego, co przytrafiło mu się i czego dokonał w Polsce, do Watykanu. Jest to robota tak precyzyjna, a jednocześnie wyposażona w znaczenia, idealnie rozgrywająca i balansująca emocje, iż efekt wbija się do głębi wrażliwości z bezwzględnością zimnego ostrza sztyletu. Fenomenalny jest również Arkadiusz Jakubik w roli zagubionego księdza Kukuły - w jego smutnych oczach kryje się rozpacz człowieka skrzywdzonego w dzieciństwie, który nie poradził sobie z dźwiganym ciężarem. To jego przemiana, a może raczej osobista porażka i poniesiona wobec niego klęska systemu, w którym się znalazł, jest klamrą filmu i Jakubik kapitalnie ją swoją energią i naturalnością spina. Powtarza zaś wciąż siebie Robert Więckiewicz - tu jako ksiądz Trybus - dostaje więc do zagrania postaci, które pozwolą mu na repetycję tych samych rozwiązań.
Z żarem przejaskrawionego zgodnie z zasadami satyry i noszącego jak np. u Fredry charakteryzujące bohatera nazwisko arcybiskupa Mordowicza gra Janusz Gajos. Władza, luksus, przywileje, rozpusta, hipokryzja, faryzeuszostwo - wszystkie te pokusy i występki są codziennością hierarchy, a Gajos z wyeksponowania ich uczynił aktorską perełkę.
Warto też zauważyć żywy, temperamentny i szczery występ Joanny Kulig w niedużej, lecz istotnej roli kochanki jednego z księży.
Smarzowski nie bierze jeńców, przytacza trochę starych dowcipów, w niektórych przypadkach nawet dziwne, że tej klasy twórca się na nie zdecydował: „nie bije mnie, więc już mnie nie kocha, buu” - naprawdę to portretuje społeczność udającą się do kościołów i spowiedzi? Ubiera też całość w formę moralitetu, nie tyle więc o współczucie dla grzeszących mu chodzi, co o morał z nieponoszenia kary za grzechy wynikający. Nieuważnie i lekceważąco spowiadający swoje „owieczki” księża sami spowiedzi potrzebują, lecz wyspowiadać nie mają się przed kim - Boga nie spotkali, a Kościół woli milczeć niż rozmawiać.
Cała ta konstrukcja jest potrzebna Smarzowskiemu po to, by stanąć przed największym grzechem zaistniałym w Kościele ostatnich dziesięcioleci, czyli pedofilią. Niegodziwości, która nie wyjaśnień wymaga, ale - jak to mawiał bohater innego filmu - „wyrwania chwasta z korzeniami”. Smarzowski problem z rozwiązaniem tego rodzaju spraw widzi w mafijnej strukturze instytucji Kościoła. Taka instytucja staje się największą dla wiary przeszkodą. A bez wierzących jej nie będzie.
Czy film Smarzowskiego wywoła dyskusję merytoryczną, a nie emocjonalną i uświadomi komu trzeba, iż metoda przerzucania się winą i skrywania tego, co powinno być uprzątnięte nie jest właściwa? Z dużym prawdopodobieństwem można, niestety, wątpić. Może jednak największym osiągnięciem „Kleru” będzie wykazanie, iż jakakolwiek walka ideologiczno-polityczna (nie daj Boże, prawna) ze sztuką jest nonsensem i świadczy tylko o - delikatnie mówiąc - niespecjalnej mądrości walczących. Jeżeli tak, to już tylko dlatego warto było zrobić ten film.
Kler Polska dramat, reż. Wojciech Smarzowski, wyst. Janusz Gajos, Arkadiusz Jakubik
★★★★★☆
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?