Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pracownicy BZPB wciąż czekają na swoje pensje

Ewa Drzazga
Zenobia Szczepocka próbuje odzyskać pieniądze, jakie jest jej winien dawny zakład pracy
Zenobia Szczepocka próbuje odzyskać pieniądze, jakie jest jej winien dawny zakład pracy Ewa Drzazga
Pracownicy BZPB (dla młodszych internautów: Bełchatowskich Zakładów Przemysłu Bawełnianego) wciąż czekają na swoje pensje. Zaległych poborów nadal domaga się około 30 pracowników zakładów, które są teraz w likwidacji.

Pracownicy BZPB na pieniądze czekają od 2009 roku, wtedy oficjalnie zakład przestał produkować (choć hale wyburzano już w 2008 roku). Jedną z tych, którym pieniędzy do tej pory nie wypłacono, jest Zenobia Szczepocka. Do tkalni BZPB trafiła zaraz po ukończeniu szkoły. Przy krosnach stała 35 lat. A od czterech próbuje wywalczyć pieniądze, które zakład pracy jest jej winien. Z puli prawie 14 tys. zł odzyskała tylko 4 tysiące. W podobnej sytuacji jest wciąż prawie 30 pracowników zakładów, które popularnie nazywano "Bawełnianką".

- Pracowałam prawie do końca, chciałam jeszcze doczekać nagrody jubileuszowej - mówi Zenobia Szcze-pocka. - Człowiek jest naiwny. Przecież tej nagrody nie dostałam. Zaległych pensji też nie zapłacili. Całe szczęście, że "załapałam się" już na zasiłek przedemerytalny - dodaje.

O pieniądze walczy podobnie jak jej niemal 30 koleżanek i kolegów z pracy. Każdy w ręku ma zasądzony wyrok, każdy skierował sprawę do komornika. Wydawało się, że ratunkiem dla pracowników BZPB może być sprzedaż należącej do zakładów działki w centrum miasta. Działkę sprzedano, ale z całej sumy 121 tys. zł tylko część przeznaczono na spłacenie należności pracowniczych. Pracownicy chcieli, żeby było sprawiedliwie: każdy miał dostać po równo, czyli, jak się okazało, niecałe 4 tys. 100 zł. Od części tych sum trzeba było jeszcze zapłacić podatek.

- W efekcie zakład jest mi ciągle winien ponad 10 tys. zł - mówi pani Zenobia. - Ale jak je ściągnąć, skoro komornik ze Zduńskiej Woli umorzył postępowanie, bo egzekucja nie mogła być skuteczna?

Pani Zenobia za radą prawnika chwyciła się jeszcze jednego sposobu.
- Założyłam sprawę zarządowi - relacjonuje. - Okazuje się, że jeśli spółka wciąż działa, takich należności można dochodzić wobec członków zarządu, czyli w tym wypadku prezesa - dodaje, zaznaczając, że posiedzenie w tej sprawie jeszcze się nie odbyło.

Nie wiadomo, w jakim stopniu na sytuację bełchatowianki wpłynie fakt, że od maja tego roku BZPB formalnie są już w likwidacji. Bo choć hale zakładu wyburzono jeszcze w 2008 roku, to spółka siedzibę przeniosła do Zduńskiej Woli. Działalności produkcyjnej nie prowadziła, ale też przez prawie cztery lata nie upadała.

Wreszcie w październiku ubiegłego roku jeden z wierzycieli BZPB złożył wniosek o ogłoszenie upadłości spółki. Sąd gospodarczy wniosek oddalił, bo majątek spółki nie wystarczyłby na przeprowadzenie postępowania upadłościowego. Majątku dawna Bawełnianka nie miała żadnego oprócz pieniędzy, jakie były jej winne inne firmy. Najwięcej winna była spółka Comex (obecnie w stanie upadłości), która przez pewien okres była przecież... właścicielem BZPB!

Wreszcie od maja tego roku spółka jest w likwidacji. Prezesa odwołano. - Nie wiedziałam o tym, muszę to skonsultować z prawnikiem - martwi się Zenobia Szczepocka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto