Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po kilku dniach siarczystego mrozu coraz częście dochodzi do awarii w Piotrkowie i Bełchatowie

K. Wojna, G. Maliszewski, współp. mbf, emd

Naprawa pękniętej rury w rejonie al. Kopernika pozbawiła ogrzewania około 40 budynków

Naprawa pękniętej rury w rejonie al. Kopernika pozbawiła ogrzewania około 40 budynków Dariusz Śmigielski
Mroźno, mroźniej, minus 20. Mieszkańcy Piotrkowa i Bełchatowa z niedowierzaniem powtarzali odczyty z termometrów w ostatnim tygodniu.

Ponieważ nie sypnęło śniegiem, to nie drogowcy skupili na sobie irytację i złość marznących mieszkańców. Kogo zaskoczył tegoroczny atak zimy? W Piotrkowie na pewno pracowników wodociągów. Od poprzedniego weekendu technicy spółki Piotrkowskie Wodociągi i Kanalizacja są rozrywani. Ściągani z urlopów, nocami, niemal na akord naprawiają odcinki sieci, które uległy zimie.


-Naprawdę robią to z dużym poświęceniem - podkreśla Janusz Wojtczuk, kierownik sieci wodociągów i kanalizacji w spółce PWiK, który sam w mijającym tygodniu nie raz i nie dwa, wymarzł się sprawdzając przyczyny awarii. Tych nie brakowało - począwszy od pęknięcia rury w okolicach Kauflandu. Cieknąca całą noc woda zamieniła się w ślizgawkę, więc specjalistom z PWiK pomagała ekipa z PEUK, która skuwała niebezpieczny lód. Później było jak w dominie, Wojska Polskiego, Jerozolimska, Łódzka, Wiślana, Wolborska i Mickiewicza, Rzemieślnicza i w środę ul. Górna. Pracę przy usuwaniu awarii utrudniały zamarznięte zawory, które znacznie opóźniały naprawę sieci. 


Jak przyznaje Janusz Wojtczuk, pękające pod wpływem temperatury rury to starsze odcinki sieci począwszy od lat 70. ubiegłego wieku.


- Pękają rury żeliwne, z rudy radzieckiej - przyznawał sarkastycznie żartując, że nawet one uległy syberyjskim mrozom.


Skumulowane w ciągu kilku dni awarie pozbawiły wody - od kilku do kilkunastu godzin - kilkuset mieszkańców. Większość cierpliwie i ze zrozumieniem podchodziła do problemu, ale jak przyznaje Wojtczuk byli i tacy, którym nerwy puszczały jak rury...


- Wiele osób rozumie, że przy takiej zimie jak teraz - bez śniegu zmarzlina idzie głęboko w grunt i rury nie wytrzymują - podkreśla i uczula, że podobne sytuacje przyniesie odwilż. 


Kilkudniowe mrozy dokuczyły mocno także technikom Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej, a wszystko zaczęło się równo tydzień temu, gdy kłęby pary w rejonie al. Kopernika wskazały jednoznacznie na awarię sieci. Ta, jak podkreśla Sylwester Łopatowski, prezes spółki, okazała się nieznaczna, ale za to jej usuwanie mieszkańcy wyraźnie odczuli. Z wymianą pękniętej rury MZGK czekało do środy, kiedy temperatura była bliższa zera. Przez kilka godzin - od 9 rano do ok. 16 ogrzewania nie mieli mieszkańcy i pracownicy około 40 budynków po południowej stronie dwupasmówki od torów do ul. Krakowskie Przedmieście.


Najbardziej zimna wystraszyli się pracownicy Starostwa Powiatowego, które w środę... nie pracowało. Inne instytucje, np. prokuratura czy magistrat pracowały mimo braku ogrzewania. 


Z zimnymi grzejnikami mieszkańcy radzili sobie na różne sposoby - od dogrzewania farelkami po szukanie ciepła w innych miejscach.


- Mieszkam w bloku, który do południa był nagrzany, teraz idę do rodziny - mówiła pani Maria, która po godz. 13 "uciekła" z wychładzającego się mieszkania przy ul. Sienkiewicza. - Listopad był wiosenny, grudzień też, przyzwyczailiśmy się, a przecież jak zima jest, to musi być zimno...


To dobrze wiedzą m.in. policjanci z drogówki, którzy nie przepadają za tą porą roku. Przy okazji najsroższych mrozów, jak przyznaje Artur Szczegielniak, naczelnik drogówki w KMP w Piotrkowie, w ruch poszły kalesony oraz dodatkowe pary spodni i rękawic, ale i to nie pomagało tym, którzy kilka godzin musieli spędzić na dworze. 


Z zimnem radzić sobie, ale i innym muszą strażnicy miejscy - już drugi rok, a raczej drugą zimę z rzędu pomagają kierowcom w potrzebie. Od 14 stycznia już ponad 30 razy byli wzywani do pomocy przy "odpaleniu" samochodu. Choć nie zawsze, jak przyznaje Zbigniew Miśkiewicz, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Piotrkowie, auto udaje się uruchomić, to strażnicy nie odmawiają nikomu.


Podobnie jest w Bełchatowie. Patrol samochodowy strażników uzbrojonych w przenośny akumulator dziennie "odpala" kilkanaście samochodów. Od nastania mrozów liczba interwencji przekroczyła już setkę. 


- Najwięcej telefonów mamy z samego rana, kiedy mieszkańcy spieszą do pracy, a samochód jak na złość nie chce odpalić - mówi Piotr Barasiński, komendant Straży Miejskiej w Bełchatowie. 


Kolejny raz z pomocą zmarzniętym mieszkańcom pospieszyło miasto rozstawiając na ulicach ponad 20 płonących koksowników, szczególnie w okolicach przystanków autobusowych, przy których wczesnym rankiem na "przewóz" czekają pracownicy bełchatowskiej kopalni i elektrowni. 


W Bełchatowie mrozy niestety przyniosły już ofiary śmiertelne. Policjanci badają obecnie przyczynę śmierci dwóch mężczyzn, jak mówił Sławomir Szymański, rzecznik bełchatowskiej policji, jest wysoce prawdopodobne, że do ich śmierci przyczynił się silny mróz. Zwłoki 33-latka znaleziono w czwartek, 2 lutego około godziny 14 przy ulicy Paderewskiego na osiedlu Przytorze w Bełchatowie. Ciało 52-letniego mieszkańca gminy Drużbice ujawniono natomiast tego samego dnia, około godz. 22, na chodniku w Wadlewie w gminie Drużbice.


3 lutego wieczorem do komisariatu w Zelowie zgłosiła się natomiast kobieta, która była zaniepokojona tym, że nie ma kontaktu z synem. Policjanci pojechali do Galewic, gdzie mieszkał 47-letni mężczyzna. Znaleźli go martwego na podłodze nieogrzewanego domu. Lekarz stwierdził, że mężczyzna zmarł z wychłodzenia.


Policjanci apelują, by zwracać uwagę na osoby nietrzeźwe lub nieporadne przebywające na mrozie oraz na osoby bezdomne.


- Zgłaszajmy odpowiednim służbom miejsca ich przebywania. Klatki schodowe, domki letniskowe czy piwnice, nie są odpowiednimi na przeczekanie zimy - dodaje Sławomir Szymański.- Pamiętajmy, że osoby będące pod wpływem alkoholu szybciej tracą ciepło i mogą zamarznąć. Szczególnej uwagi wymagają także osoby starsze i schorowane. Bardzo niska temperatura i trudne warunki pogodowe, mogą okazać się dla nich barierą nie do pokonania.


Bełchatowscy funkcjonariusze kontrolują miejsca, w których przebywają bezdomni. Informują ich, że mogą skorzystać z pomocy ośrodków, które zapewnią im nocleg i ciepły posiłek. 


Niskie temperatury dają się we znaki także mieszkańcom bloku TBS przy ul. Wyszyńskiego, którzy od tygodnia nie mają ciepłej wody, a temperatura kaloryferów przez kilka dni nie przekraczała 16 stopni Celsjusza. 


Ewa Karczewska, prezes TBS w Bełchatowie, mówi, że sytuacja już się normalizuje. Ciepło zostało przywrócone, budynek musi się tylko porządnie nagrzać. Ciepła woda w kranach popłynie najpóźniej dziś rano. Co było powodem awarii? 


- Mieliśmy problemy z ustaleniem przepływu - mówi prezes Karczewska. - Niskie temperatury panujące na zewnątrz mogły się do tej awarii przyczynić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl Nasze Miasto