Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nierówni wobec prawa

Ewa Drzazga
Jeśli synowa mogła przepisać swoją część działki na ojca, to dlaczego mój syn nie mógł swojej przepisać na mnie? Stanisław Jędrzejczyk z Bełchatowa od sześciu lat zachodzi w głowę, dlaczego kolejni notariusze odsyłali ...

Jeśli synowa mogła przepisać swoją część działki na ojca, to dlaczego mój syn nie mógł swojej przepisać na mnie? Stanisław Jędrzejczyk z Bełchatowa od sześciu lat zachodzi w głowę, dlaczego kolejni notariusze odsyłali go z kwitkiem. Sprawa już oparła się o Ministerstwo Sprawiedliwości, Sąd Apelacyjny w Łodzi i Naczelną Izbę Notarialną. Bełchatowianin zapowiada, że na tym nie koniec.

Sprawa ciągnie się od 2003 roku. Wtedy była synowa pana Stanisława postanowiła przepisać swoją część działki w Dobiecinie na swojego ojca. Udało jej się.

- Dowiedzieliśmy się o tym dopiero, gdy przyszedł wyciąg z ksiąg wieczystych - mówi Stanisław Jędrzejczyk. - Ale wtedy syn chciał zrobić tak samo i przepisać swoją część na mnie.

Wówczas dla ojca i syna zaczęły się schody.

- Żaden notariusz nie chciał się tego podjąć - mówi pan Stanisław. - Mówili, że potrzebna jest obecność synowej przy podpisywaniu aktu. Tylko dlaczego zgoda syna nie była potrzebna, gdy ona akt spisywała?

Jolanta Rychter, notariusz, która sporządzała ten akt, mówi, że powołała się na zwykle stosowane w tego typu przypadkach przepisy.

- Kodeks rodzinny mówi, że z chwilą ustania związku małżeńskiego powstaje współwłasność - tłumaczy notariusz. - Zgodnie z kodeksem cywilnym, jeden z małżonków może zbyć swój udział we współwłasności bez zgody pozostałych właścicieli. Również Sąd Najwyższy orzekł, że po rozwodzie małżonek może samodzielnie dysponować swoją częścią.

- Kłopot w tym, że to orzeczenie Sądu Najwyższego jest takim samym argumentem dla notariuszy, którzy odmawiali nam sporządzenia aktu - zaznacza pan Stanisław. - Mówią, że wszystko zależy od interpretacji tego orzeczenia.

Rzeczywiście, z pisma, które Jędrzejczyk otrzymał z kancelarii, wynika, że warunkiem sporządzenia aktu jest zgoda drugiego małżonka. Inaczej mogłoby dojść do naruszenia uprawnień jednej ze stron. I w tej kwestii poparte jest to orzeczeniem Sądu Najwyższego, który stwierdza, że zbycie udziału jednego ze współmałżonków nie może naruszać uprawnień drugiego.

- I czego się trzymać? - zastanawia się Jędrzejczyk.
Mężczyzna poprosił, by w tej sprawie wypowiedział się Sąd Apelacyjny w Łodzi. Ten uznał, że notariusz, która sporządziła akt dla synowej, nie złamała prawa. To samo stwierdziła Naczelna Izba Notarialna w Łodzi.

- Dobrze, ale dlaczego ja nie mogę na tej samej zasadzie mieć sporządzonego aktu? - zastanawia się bełchatowianin. I o pomoc zwrócił się do Ministerstwa Sprawiedliwości, które skargi przesłało do rozpatrzenia przez Sąd Apelacyjny w Łodzi.

- Chciałbym, by wreszcie powołano jakiegoś biegłego, który wypowie się w tej sprawie i zdecyduje, który notariusz miał tu rację - mówi bełchatowianin. - Chodzi o zasadę, o to, by jednakowe prawa były stosowane wobec wszystkich.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nierówni wobec prawa - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto