Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na podróżnym szlaku Azji, czyli historia o tym, dlaczego warto walczyć o marzenia [ZDJĘCIA]

Grzegorz Maliszewski
Jowita Wasilewska i Marta Padula od ponad dwóch miesięcy podróżują po Azji
Jowita Wasilewska i Marta Padula od ponad dwóch miesięcy podróżują po Azji Jowita Wasilewska, Marta Padula/Only 25.5
Jowita Wasilewska z Bełchatowa wraz z przyjaciółką udała się w podróż życia po Azji południowo-wschodniej. Dziewczyny dotarły aż do Laosu, gdzie chcą pracować jako wolontariuszki.

Bełchatowianka Jowita Wasilewska wspomina, że kiedyś dalekie podróże zawsze wydawały się jej czymś nieosiągalnym, czymś, co może pozostać jedynie w sferze marzeń. Wszystko zmieniło się, gdy podczas pracy zarobkowej w Holandii poznała Martę. To wówczas nowo poznana koleżanka zaproponowała jej pierwszą wspólną podróż z plecakami na Krym. Trzy dni później były już w pociągu jadącym ze Lwowa do Symferopola.

- Tak zaczęła się nasza przygoda i wspólne podróże, których na koncie już troszkę mamy - mówi Jowita Wasilewska z Bełchatowa, która przyznaje, że do wyprawy po Azji Południowo-Wschodniej zainspirowali ją znajomi. Wymarzyła sobie, że chciałaby wyruszyć do Laosu.

- Wykreowałam sobie w głowie Laos jako świat, w którym ludzie są inni, gdzie nieważne jest co posiadasz, ale kim jesteś - mówi Jowita Wasilewska. - Pomyślałam, że skoro nie mam większych zobowiązań, to albo teraz albo nigdy, że muszę poszukać swojego miejsca na ziemi, przekonać się, że warto zrobić coś dla innych.

O swoim pomyśle powiedziała przyjaciółce i wspólnie rozpoczęły przygotowania. Wspólnie wyjechały ponownie do Holandii, aby zarobić pieniądze potrzebne na podróż. Jowita i Marta przekonały się, że jeśli się tylko chce, to marzenia można realizować. Od blisko dwóch miesięcy podróżują po Azji. W chwili, gdy opowiadają o swojej podróży cieszą się widokiem zachodzącego słońca nad rzeką Mekong w Laosie.

- Marzenia wydawały się być nierealne, ale z biegiem czasu czułyśmy, że staną się rzeczywistością. Będąc tutaj wiemy, że jest to łatwiejsze niż może się wydawać - mówi Marta Padula. - Czujemy się bezpiecznie i zaadoptowałyśmy się, więc cieszymy się każdym dniem.

Podróżniczki swoją wyprawę relacjonują na portalu społecznościowym facebook, gdzie założyły fanpage „Only 25,5”. Dziewczyny z uśmiechem przyznają, że „Only 25,5” to wiek, na który się czują, a zarazem wdrożenie w życie planów o wyrwaniu się ze schematów życia mimo, że bliżej im już do 30-stki niż do 26 lat. W podróż życia wyruszyły pod koniec stycznia w samolocie lecącym z Pragi do Chin, które zwiedzały w 10 dni. Już pierwsza noc spędzona w nowym miejscu miło ich zaskoczyła. W oczekiwaniu na pociąg musiały przenocować, dlatego postanowiły grzecznie zapytać miejscowych policjantów, gdzie mogłyby rozbić namiot.

- Panowie oczywiście słabo nas rozumiejąc zasugerowali, że możemy rozbić namiot w środku, czyli na komendzie - śmieje się Jowita. - Kilkanaście translatorów i prawdziwe „kalambury” pozwoliły na względne porozumienie się i w rezultacie policjanci przygarnęli nas do siebie czyniąc naszą pierwszą noc w Azji całkiem nietypową i bezpieczną.

Z Chin poleciały samolotem na Filipiny, gdzie spędziły prawie trzy tygodnie. Stamtąd podróżniczki poleciały do Wietnamu, który przemierzały z północy na południe autostopem i lokalnym transportem. Później kilka dni dziewczyny spędziły w gorącej Kambodży.

- Podczas naszej wyprawy spotykałyśmy bardzo serdecznych ludzi, naprawdę nie było takich momentów, kiedy czułyśmy się czymś zagrożone. Azja jest cudowna pod tym względem - mówi Jowita.

Jej przyjaciółka wspomina sytuację na Filipinach, która ją bardzo rozczuliła. Kiedy na niewielkiej wyspie Pamilacan szukały miejsca na rozbicie namiotu, podczas rozkładania okazało się, że nie ma stelaży, a zapada zmrok i zaczyna padać.

-W błyskawicznym tempie cała wioska przyczyniła się do ostatecznego postawienia naszego „m2” - śmieje się Marta.

Podróżniczki przyznają, że Azja to także cudowne krajobrazy, które zachwycają i zaskakują podczas kolejnych dni niezwykłej wyprawy, gdy podziwiały chińskie pola ryżowe, rajskie filipińskie plaże, wietnamskie Hanoi czy kambodżańskie wyspy Koh Rong.

- Każdy kraj ma coś do zaoferowania i każdy znajdzie coś dla siebie. My chciałyśmy jednak skupić się na ludziach, a ci wszędzie są inni - mówi Jowita. - Chińczycy naprawdę wszędzie plują, śmiecą i mlaskają, ale są niezwykle sympatyczni i pragną być pomocni mimo bariery językowej, Filipińczycy są bardzo religijni, przybysze to dla nich przyjaciele, których bez skrępowania zaczepia się na ulicy, by zacząć rozmowę. Z kolei Wietnamczycy są zdecydo-wanie bardziej konkretni i zdystansowani, ale nie można odmówić im braku uprzejmości.

Niezwykłym doświadczeniem dla podróżniczek było poszukiwanie na Filipinach rdzennych mieszkańców plemienia Batak, mieszkającego w dżungli. Pomogła im kobieta z przydrożnego straganu, która wysłała męża i przyjaciela jako przewodników. Dziewczęta po półgodzinnej jeździe przez dżunglę dotarły do wioski Batak, gdzie zobaczyły zupełnie inny świat. Rdzenni mieszkańcy, początkowo nieufni, ostatecznie zgodzili się nawet na wspólne zdjęcia, po tym, jak dziewczyny podarowały im kupione na bazarze słodycze i zapalniczki

Laos to ostatni cel podróży. Jowita i Marta chcą znaleźć szkołę lub sierociniec, w którym przyda się ich pomoc, zarówno językowa, opiekuńcza czy też materialna.

- Faktycznie wielkim naszym marzeniem była praca wolontariacka i udało nam się zorganizować małą akcję zbierania środków na pomoc wybranej przez nas lokalnej społeczności - mówi Jowita Wasilewska. - Za dwa dni opuszczamy południe Laosu i wyruszamy na poszukiwanie miejsca, w którym spędzimy ostatnie dni naszej podróży mając nadzieję, że będzie to czas spędzony w towarzystwie laotańskich maluchów.
Do Polski wracają w maju, choć jak przyznają, biletów jeszcze nie wykupiły.

Można pomóc dzieciom w Laosie
Jowita Wasilewska i Marta Padula wciąż zbierają pieniądze na pomoc dla dzieci. Mają nadzieję, że jako wolontariuszki pomogą maluchom z biednych rodzin i spróbują ułatwić im edukację oraz rozeznać się w najważniejszych potrzebach.Na chwilę obecną zebrały około 75 dolarów amerykańskich.
Gdyby ktoś zechciał dołożyć swoją cegiełkę, to podróżniczki proszą o przelew na konto:
1) polskie (mBank): Marta Padula 75 1140 2004 0000 3602 7487 7222 W tytule: Azja 2) walutowe w USD (mBank): Marta Padula 35 1140 2004 0000 3112 0509 6450 IBAN: PL35 1140 2004 0000 3112 0509 6450
SWIFT: BREXPLPWMBK W tytule: Azja.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto