Moje serce ciągle jeszcze bije dla PiS. Z Jarosławem Brózdą wykluczonym przez partyjnych kolegów

Wie już pan o tym, że nie należy do PiS?
Tylko z mediów! Do tej pory nie otrzymałem żadnego zawiadomienia, ba, nawet telefonu z informacją nie było.

Trochę jest panu przykro za ten styl, albo brak stylu?
Czuję się zażenowany i zniesmaczony. Powinny przecież obowiązywać pewne standardy, ten telefon to byłoby takie minimum przyzwoitości.

W głębi serca nadal czuje się pan pisowcem?
Ja uważam, że nadal jestem członkiem partii. Nie złamałem statutu organizacji, nie było żadnych formalnych powodów, żeby mnie wykluczać. Na szczęście istnieją jeszcze procedury odwoławcze. Od wykluczającej mnie z partii decyzji już się odwołałem. Choć przecież, tak naprawdę, jest to odwołanie jedynie od informacji medialnych.

Kto bardziej traci: Brózda bez PiS, czy PiS bez Brózdy?
To jest trudne pytanie. Ciężko mi ocenić, jak bardzo traci organizacja. Wyniki, które uzyskałem w wyborach samorządowych, mówią same za siebie. W wyborach parlamentarnych miałem najwięcej głosów spośród wszystkich kandydatów z powiatu bełchatowskiego. Jeśli PiS chce się pozbywać osób, które mają takie poparcie społeczne, to nie najlepiej świadczy o liderach lokalnych. Pozbywają się osób, które pracują na wynik.

Jeśli na dobre wykluczą pana z partii, jaka będzie polityczna przyszłość Jarosława Brózdy?
Nie wybiegam tak daleko w przyszłość. Jeśli moje odwołanie nie przyniesie efektów, wrócimy do tego pytania.